Andrzej Duda obiecał pomóc frankowiczom, ale zawiódł.
Andrzej Duda obiecał pomóc frankowiczom, ale zawiódł. Fot. Łukasz Cynalewski / AG
Reklama.
– Dotrzymam zobowiązań wyborczych, które składałem, choć wielu dzisiaj w to wątpi. Ale ja jestem człowiekiem niezłomnym i jestem człowiekiem wiary i wierzę, że to możliwe. Wierzę, że zdołam to zrobić – mówił Andrzej Duda 6 sierpnia 2015 roku. W dniu swojego zaprzysiężenia wielokrotnie powtarzał, że wyborcy nie powinni wierzyć tym, którzy mówią, że nie uda się zrealizować jego obietnic.
Teraz sam, choć oczywiście nie wprost (do tego potrzeba by odwagi cywilnej) pokazuje, że rzeczywiście naobiecywał za dużo. Jednym z głównych wątków kampanii kandydata PiS była pomoc frankowiczom. Po uwolnieniu kursu przez szwajcarski bank centralny, kurs waluty, w której zadłużona jest masa Polaków, poszybował w górę i zepchnął wielu na skraj bankructwa. Duda zapewniał, że im pomoże.
W styczniu pokazano pierwszy projekt ustawy przygotowany w Kancelarii Prezydenta. Ale ci, którzy wzięli za to pieniądze powinni je oddać, bo jak pisaliśmy w naTemat był to bubel prawny. Po konsultacjach projekt poprawiono. A właściwie zrezygnowano z jego trzonu, zajmując się tylko naprawieniem drugorzędnych problemów.
Bo ustawa polega na tym, że banki będą miały rok, by dogadać się z klientami i uzgodnić, jak im ulżyć. Duda i jego ludzie zajmą się sprawą kursu, który dobija kredytodawców dopiero za rok. Na razie skupił się na spreadzie, czyli różnicy między ceną kupna i sprzedaży waluty obcej. To oznacza, że do tej pory banki będą musiały wyciągnąć z sejfów kilka miliardów złotych, a nie kilkadziesiąt.
Czym rządzący tłumaczą tę kapitulację? Brexitem i trudną sytuacją europejskich banków. Tak, jakby w kampanii wyborczej i w chwili prezentacji pierwszej wersji ustawy miały się one znakomicie i dopiero w ostatnich kilku tygodniach popadły w tarapaty. Ale spokojnie, szef NBP mówi, że obietnicy dotrzymają. A jak politycy mówią, że dotrzymają, to znaczy, że mówią.
Kiedy? – Przewalutowanie kredytów walutowych powinno jednak nastąpić w rozsądnym czasie i będzie miało miejsce – wyjaśniał prof. Adam Glapiński. – Posłużą temu odpowiednie i zdecydowane działania – dodał szef NBP. A nie, jak tak to spoko, sprawa rozwiązana. Kredytobiorcom nie pozostaje nic innego, jak tylko podziękować prezydentowi i zaoszczędzone pieniądze wpłacić na jego fundusz reelekcyjny. Bo drugiego tak niezłomnego nie będzie.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl