Zbudowanie sił Obrony Terytorialnej to jeden z głównych punktów programu Antoniego Macierewicza. Na razie boją się jej pracodawcy, a to za sprawą proponowanych przez MON przepisów. Kandydatom już teraz obiecuje się, że otrzymają gwarancję zatrudnienia.
"Rzeczpospolita" informuje, że pracodawca nie będzie mógł wypowiedzieć ani rozwiązać umowy z zatrudnionym żołnierzem rezerwy w okresie posiadania przez niego przydziału kryzysowego lub terytorialnego.
Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że nie jest to dobre rozwiązanie. Będzie ono stwarzało dogodną sytuację dla osób, które chcą uchronić się przed zwolnieniem z pracy przez wstąpienie do Obrony Terytorialnej.
Przepisy mają nie dotyczyć osób zatrudnionych na okres próbny, kiedy pracodawca będzie chciał rozwiązać umowę z winy pracownika, a także wtedy, gdy ogłoszona zostanie upadłość lub likwidacja zakładu albo stanowiska pracy.
ONR chce dołączyć do obrony terytorialnej
Obrona terytorialna to pomysł ministra Antoniego Macierewicza. Przewiduje ona utworzenie 100-osobowych kompanii. Uzbrojeni członkowie mieliby odbywać cykliczne ćwiczenia pod czujnym okiem resortu obrony. Takie manewry odbywałyby się np. w Dolinie Chochołowskiej.
Pisaliśmy w naTemat, że również wśród radykalnie nastawionych działaczy ONR zrodził się pomysł uczestnictwa w ćwiczeniach obrony terytorialnej, organizowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie są zaskoczeni pomysłem i podkreślają, że członkowie bądź co bądź legalnej organizacji mają takie same prawa, jak pozostali.