/ Wszystkie zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych Porsche Polska.
Jakiś czas temu miałem okazję przenieść się do samochodowego raju. I o dziwo, nie było daleko, bo zaledwie dwie godziny drogi od Warszawy.
Zdjęcie nr 2
Mowa o Torze w Kielcach, gdzie Porsche Polska przy okazji promocji nowych 911-tek zorganizowało Porsche Driving Academy, podczas której można było nauczyć się co nieco o prowadzeniu samochodu.
Zdjęcie nr 3
Kilka godzin na torze z profesjonalistami bardzo szybko potrafią uświadomić, że tak naprawdę większości kierowców tylko wydaje się, że potrafią dobrze jeździć.
Zdjęcie nr 4
I wcale nie chodzi o jakieś drogowe akrobacje, które znamy z filmów, ale często bardzo przyziemne sytuacje.
Zdjęcie nr 5
Na przykład pozycja za kierownicą (ustawienie fotela) oraz ułożenie dłoni na kierownicy. Od tego czasu nabrałem kilku nawyków, na które zwróciły uwagę osoby, które często ze mną jeżdżą.
Zdjęcie nr 6
Jedną z rad było chociażby 10-sekundowe ćwiczenie kręcenia kierownicą za każdym razem zanim ruszymy autem. W ten sposób można wyrobić sobie odpowiedni nawyk i sporo pewności.
Zdjęcie nr 7
Do dyspozycji dziennikarzy oddano 8 M&M-sów lub Skittle'sów, jak dla zabawy je nazywaliśmy. Za sprawą jaskrawych kolorów nowe 911-tki aż prosiły się, by mówić o nich w ten sposób.
Zdjęcie nr 8
Były zwykłe 911, 911 w wersji S, Targa, cabrio, Turbo S, czy wreszcie jeden manual, który cieszył się wyjątkowym zainteresowaniem. Choć zupełnie szczerze, "maxa' wyciągnąć z niego dopiero, mając sporo doświadczenia za kółkiem.
Zdjęcie nr 9
Mi osobiście wystarczał automat, który jest zestrojony już tak dobrze, że w zupełności jest w stanie zapewnić sporo frajdy z jazdy. Co więcej, wtedy możemy w 100 procentach skupić się na trasie.
Zdjęcie nr 10
Pierwszym z ćwiczeń był szybki rajd między słupkami. 911-tki mają to do siebie, że są w stanie wytrzymać naprawdę dużo, ciągnąć praktycznie kierowców po asfalcie. Mimo to, wraz ze wzrastającą prędkością nie było to wcale takie łatwe.
Zdjęcie nr 11
Mocno we znaki dawały się przeciążenia (a był to dopiero przedsmak tego, co czekało nas potem), a przy większych prędkościach niektórym zdarzyło się przetrącić słupek i przypadkowo "rzucić tyłkiem" na wyjściu ze slalomu.
Zdjęcie nr 12
Później przyszedł czas na kontrolowany poślizg na mokrym zakręcie.
Zdjęcie nr 13
O dziwo coś, w czym myślałem, że jestem mocny, tutaj wcale tak łatwo nie poszło. W tym akurat miałem już doświadczenie, choć nie przy takich autach.
Zdjęcie nr 14
Swoje zrobiła pewnie presja i moc pod prawą stopą, bo co i rusz któryś ze Skittle'sów wykonywał już nie tak kontrolowany obrót.
Zdjęcie nr 15
Tuż za mokrym zakrętem czekał kolejny, już suchy, dzięki czemu można było zobaczyć, jak auto zachowuje się na dwóch różnych nawierzchniach.
Zdjęcie nr 16
W każdym z samochodów znajdowały się krótkofalówki, przez które instruktorzy na bieżąco instruowali, co jest nie tak. Było – hmm – po męsku i bardzo konkretnie.
Zdjęcie nr 17
Potem przyszła kolej na małą rywalizację nie tylko z samym sobą, ale i innymi – mini tor gokartowy.
Zdjęcie nr 18
Niby mały, niby nieco ponad 30 sekund na "pętlę", a i tak potrafił dostarczyć sporo emocji.
Zdjęcie nr 19
Jeździliśmy dwójkami. Na początku kilka kółek zapoznawczych, a później jedna próba czasowa mierzona fotokomórką.
Zdjęcie nr 20
Mój rezultat pomińmy milczeniem, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że to pierwszy raz w życiu, gdy miałem okazję jeździć na torze wyścigowym.
Zdjęcie nr 21
Czasówki były jednak swojego rodzaju eliminacjami do kolejnej konkurencji, która była wyścigiem na 1/4 mili zakończonym parkowaniem w "kopercie'.
Zdjęcie nr 22
Zanim jednak przyszedł czas na finałowy sprint, założyliśmy kaski i pojechaliśmy w leśną część toru za prowadzącym ten mały peleton instruktorem w Porsche Macan. To kilkukilometrowa kręta trasa, którą pokonywaliśmy prędkościami dochodzącymi do 160km/h. Mało jak na tor? Polecam spróbować wszystkim, którzy tak sądzą utrzymać się "gęsiego" jeden za drugim nie łamiąc szyku. Nie jest łatwo.
Zdjęcie nr 23
Kilkanaście rundek w jedną i drugą stronę za kierownicą każdego z modeli potrafiło skutecznie wymieszać wnętrzności. Do tego stopnia, że niektórzy zdecydowali się nie jeździć do końca.
Zdjęcie nr 24
Pierwsze "koty za płoty" i kolejne rundki udało mi się pokonywać już zgodnie z oczekiwaniami instruktora. Od nich także dostałem kilka cennych rad, na co zwracać uwagę przy tego typu jeździe, jak pokonywać konkretne zakręty, czy wreszcie, jak wykorzystywać szerokość jezdni, gdy jest to możliwe.
Zdjęcie nr 25
Kaski z głów – przyszedł czas na finał, w których konkurowaliśmy ze sobą na podstawie czasów uzyskanych podczas okrążenia na torze kartingowym. Startowaliśmy dwójkami metodą eliminacji. Słabszy odpadał.
Zdjęcie nr 26
Równie ważne co dojechanie jako pierwszy, było trafienie w kopertę. Wyjechanie poza jej linie wiązało się z dyskwalifikacją. Rozpędzenie samochodu do ok. 160km/h i zahamowanie tak, by trafić akurat w dany punkt nie jest łatwe. Czasami opłacało się jechać wolniej i nie przestrzelić.
Zdjęcie nr 27
Tutaj nie było prób i treningów, co było widać po "lądowaniach". Sporo osób przestrzeliło, podobnie jak i ja.
Zdjęcie nr 28
Na koniec czekało coś extra, czyli tzw. taxi drive. Chętni mogli przejechać się jako pasażerowie 911-tek prowadzonych przez zawodowych kierowców. Tutaj możecie zobaczyć, jak wyglądało to na żywo:[block position="inside"]195671[/block]
Zdjęcie nr 29
Te kilka godzin na torze było jednym z bardziej pouczających doświadczeń w moim życiu. Przy profesjonalistach można bardzo szybko zostać sprowadzonym na ziemię, jeśli chodzi o umiejętności za kierownicą. Na szczęście udało mi się stamtąd wynieść kilka cennych rad. Nowymi 911-tkami, które były tam męczone na naprawdę różne sposoby, Porsche udowodniło, że mało kto może się z nimi równać, jeśli chodzi o frajdę i osiągi z jazdy. W końcu handlują marzeniami. Tutaj przeczytasz dokładną recenzją jednej z 911-tek w wersji S.