Unia Europejska potrzebuje szczodrego budżetu. Nie tylko dlatego, że to inwestycja we wzrost, że rosną zadania Unii, że jedno euro wydane za pośrednictwem budżetu Unii w wielu obszarach jest wydawane lepiej i efektywnej, tworząc europejską wartość dodaną.

REKLAMA
Także dlatego, że obserwujemy z niepokojem narodziny dwóch różnych poziomów solidarności finansowej w Unii, oddzielna dla krajów strefy euro i oddzielna dla pozostających poza tą strefą.
Budżet UE27 to około 1 proc. PKB. Transfery wewnątrz UE, będące odpowiedzią na kryzys, sięgają 3-4 proc. PKB.
Kurczący się w kategoriach względnych budżet UE27, poddawany presji "budżetowych skąpców", kontrastuje ze szczodrymi transferami dla krajów strefy euro, a przecież kłopoty i skutki kryzysu dotyczą wszystkich 27 członków UE.
Pojawiła się propozycja stworzenia dodatkowego, równoległego do budżetu UE tzw. "wzrostowego budżetu" w wysokości 1 proc. PKB, ale tylko dla krajów członkowskich strefy euro. Te rozwierające się nożyce budżetowe pogłębiłyby niebezpiecznie podział Unii na dwie grupy, 17 versus 10. Zagraża to jedności Unii i miejscu w niej Polski.