
19-letni Dominik Koszowski, były piłkarz GKS Katowice, zmarł po udziale w bójce przed dworcem PKP. Do tragedii doszło w niedzielę nad ranem.
REKLAMA
Zarzuty postawiono dwóm uczestnikom bójki. Nie ujawniono, czy któryś bezpośrednio przyczynił się do śmierci Koszowskiego. 19-latek z ciętymi ranami trafił do szpitala, niestety - nie przeżył. Wśród zatrzymanych przez policję jest też jego ojciec. Mężczyzna niewiele pamięta.
Podczas zajścia nie użyto noża, co zaznacza w rozmowie z PAP Marta Zawada-Dybek z prokuratury okręgowej w Katowicach. – Wszystko wskazuje na to, że całe zdarzenie miało charakter przypadkowy, typowo chuligański. Nie można mówić o tym, że atakowała tylko jedna grupa. Nie ma też przesłanek wskazujących na to, że tłem zajścia były porachunki pseudokibiców – dodała.
Klub Dominika złożył kondolencje rodzinie i znajomym. – Trafił do nas jako 9-latek. Przez całą swoją przygodę z piłką był związany z GKS-em. Na boisku był zawsze odważny, silny i zdecydowany. Na co dzień był uśmiechnięty, radosny i pozytywnie nastawiony do życia. W czerwcu tego roku zrezygnował z gry w piłkę ze względu na kontuzję – wspomina wiceprezes Akademii Piłkarskiej „Młoda GieKSa” i dawny trener chłopaka, Marek Oględziński.
