Monika Głodek była bohaterką wielu artykułów "Super Expressu". Zdaniem sądu, teksty naruszyły jej dobra osobiste.
Monika Głodek była bohaterką wielu artykułów "Super Expressu". Zdaniem sądu, teksty naruszyły jej dobra osobiste. Fot. Screen z se.pl

„AFERA z KRADZIEŻĄ FUTER. Głodek i Drzewiecka SZMATY KRADŁY, a nie futra”, „Monika Głodek i Janina Drzewiecka: Płakały, kiedy je aresztowałem - wyznaje policjant”, „AFERA Z FUTRAMI: Głodek chciała wrobić Drzewiecką” - w taki sposób dziennikarze "Super Expressu" pisali o żonie prowadzącego "Jaka to melodia?". Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że tabloid naruszył jej dobra osobiste i zobowiązał redakcję m.in. do publikacji przeprosin.

REKLAMA
– Sąd orzekł, że „Super Express” nie dochował wierności faktom oraz domniemaniu niewinności i w kilkudziesięciu publikacjach przedstawiał moją klientkę jako winną czynu, z którego została całkowicie uniewinniona przez sąd amerykański – powiedział reprezentujący Monikę Głodek Roman Giertych. Wywalczył dla niej zadośćuczynienie w wysokości 150 tys. złotych, połowę kwoty, której żądała. Sąd nakazał też zamieszczanie przeprosin na pierwszej stronie papierowego wydania oraz w serwisie se.pl - przez miesiąc.
Głodek była bohaterką licznych tekstów z powodu domniemanej kradzieży ubrań na terenie USA. Artykuły Pudelka, "Faktu" i "Super Expressu" sugerowały jej winę. Żona Roberta Janowskiego najpierw wytoczyła procesy dwóm pierwszym. i dwukrotnie wygrała. Zdaniem szefa ostatniego, Sławomira Jastrzębowskiego wyrok sądu jest "próbą zakneblowania prasy i cenzury prewencyjnej". Zaskoczenia nie kryje nawet Giertych. "Wyrok drakoński, ale za krzywdę którą wyrządzili jest sprawiedliwy" – pisze na Twitterze.