Na Facebooku dużą popularność zdobyło właśnie krótkie nagranie przedstawiające chłopca wchodzącego na Morskie Oko. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że chłopiec ma problemy z chodzeniem. – Jednak można iść na własnych nogach pomimo niepełnosprawności – czytamy na stronie 7-letniego Huberta, który od urodzenia cierpi na cytomegalię, objawiającą się m.in. uszkodzeniem układu nerwowego.
Jest pani zaskoczona tak wielką popularnością filmiku?
Katarzyna Stolorz, mama Huberta: To dla mnie duża niespodzianka. Ludzi chyba poruszyło to, że Hubert sam chce wejść na Morskie Oko, choć z powodu porażenia mózgowego ma wyraźne problemy z poruszaniem się. Ostatnio było głośno o koniach, które padły wyczerpane obsługą turystów. Człowieka zalewa krew z żalu. Dlaczego ci górale tak wykorzystują te biedne konie?
Nie obawia się pani zarzutu, że chce coś udowodnić tym filmem?
Nie. To nie jest żadna demonstracja, tylko jeden z wielu filmików z Hubertem, które nagrywamy i wrzucamy do sieci. Tak pokazujemy naszym darczyńcom postęp, jaki dzięki ich pieniądzom robi Hubert. Bo to właśnie dzięki datkom dobrych ludzi możliwa jest rehabilitacja.
Czy pasażerowie bryczek reagowali jakoś na Huberta?
Jeden pan zapytał, czy moje dziecko jest pijane.
Co mu pani odpowiedziała?
To, co zwykle. Że jest niepełnosprawny. Wtedy głupie uśmieszki się skończyły.
Często słyszy pani takie uwagi?
Niestety tak. Hubert potrafi być głośny w sklepie, bo nie potrafi sobie inaczej radzić z emocjami, a ludzie wokół krzywo patrzą i komentują, że mam rozwydrzonego bachora.
I każdemu pani tłumaczy, że syn jest niepełnosprawny?
Zazwyczaj tak. Ale czasami już mi się po prostu nie chce. Mówię wtedy Hubertowi, że chyba musimy zrobić plakietkę z informacją, że jest niepełnosprawny, to nie będą się go czepiać.
Co pani wtedy czuje?
To mnie dobija. Bo w przypadku Huberta od pierwszego dnia jego życia musimy walczyć o wszystko. Leki, rehabilitacja, nauka czynności, które innym dzieciom przychodzą z dużą łatwością... I do tego jeszcze te docinki. Czasami brak już sił.
Ile kosztuje miesięczna rehabilitacja Huberta?
Ostrożnie licząc tysiąc złotych. Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy przekazują nam 1%. Gdybyśmy polegali tylko na pomocy państwa, to Hubert byłby w znacznie gorszym stanie. Syn musi korzystać z pomocy fizjoterapeutów, logopedów, uczęszczać na hipoterapię...
Sam turnus rehabilitacyjny kosztuje 5 700 zł. A Hubert musi uczestniczyć w dwóch takich turnusach, co daje łącznie 11 400 zł. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie przeznacza na ten cel co roku 1 100 zł. Resztę musimy uzbierać sami. Oboje z mężem pracujemy na dwa etaty, przez co tracimy uprawnienia do części świadczeń państwa.