
Problemem, oprócz wstawania na 8, może być sam fakt, że od 1 września czas dziecka będzie się opierał o sztywne ramy planu lekcji. Aby przełączenie się z trybu wakacyjnego na szkolny było płynniejsze, psycholog Joanna Skrok z Profesjonalnej Pracowni Psychologicznej Care&Coach proponuje, aby pierwsze szkolne weekendy zorganizować jeszcze w wakacyjnej atmosferze: – Można urządzić wycieczkę, na którą pozwolimy dziecku zaprosić kolegów z klasy. W ten sposób stworzymy naturalny pomost pomiędzy rzeczywistością szkolną a wakacyjną – tłumaczy. I dodaje, że niechęć związana z powrotem do szkoły jest naturalna: – Nam przecież też nie zawsze chce się wracać do pracy. Podzielmy się tymi odczuciami z dzieckiem. Starajmy się również podkreślać fajne strony związane ze szkołą: spotkania z kolegami czy udział w ulubionych zajęciach.
Psycholog sportowa Natalia Koperska, proponuje, aby w nowym roku szkolnym mniej rozmawiać z dziećmi o… szkole. W codziennym zabieganiu łatwo wpaść w rutynę klasycznej wymiany: Jak było w szkole? / Normalnie / To dobrze. Łatwo przy tym zapomnieć, że nawet jeśli dzieciaki w szkolnych murach spędzają większość dnia, to przecież nie tylko nauką żyją.
Wystarczy zmienić standardowe: “Co w szkole?” na: “Jak ci minął dzień?”. Niby niewielka zmiana, a możemy dowiedzieć się zaskakujących rzeczy.
Jeśli chcemy być na bieżąco z tym, co dzieje się w życiu dziecka, trzymajmy również rękę na pulsie życia szkoły. Najlepszym źródłem informacji będzie tu oczywiście wychowawca, dlatego w nowym roku szkolnym warto zastanowić się nad zintensyfikowaniem kontaktów. Ponadto, jak sugeruje Agnieszka Skoczylas, psycholog z poradni Blisko Dziecka, kontakt z nauczycielem prowadzącym może być pomocny jeśli nasze dziecko ma problemy z dostosowaniem się do szkolnego środowiska - jest nieśmiałe, wolniej nawiązuje kontakty z rówieśnikami.
Wychowawca lub nauczyciel takiego dziecka będzie znał jego mocne i słabe strony. Myślę, że warto zachęcić rodziców do bycia miłym dla wychowawcy ich dziecka - nie mam na myśli tylko dawania dobrego przykładu, ale raczej uwarunkowania naturalnego odruchu – on jest miły dla mnie, więc ja jestem miły dla niego (i jego dziecka). Stosunek nauczyciela do dziecka jest bardzo ważnym elementem adaptacji, bez względu na szczebel edukacji.
Szkoła językowa, muzyczna, kółko teatralne i basen w weekendy – lista aktywności, jakimi staramy się zapełnić dzieciakom tydzień, często przypomina worek bez dna. Wiadomo, chcemy aby korzystały z różnych możliwości i odkrywały swoje talenty. Usiłujemy zmotywować je do osiągania coraz lepszych rezultatów i zdobywania kolejnych umiejętności. Problem jednak w tym, że dzień ma ograniczoną liczbę godzin, a z tej całości trzeba też wykroić czas na odpoczynek.
Zdarza się, że na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe zapisujemy dzieci “z automatu”, zapominając zapytać, co tak naprawdę im samym sprawia frajdę. Lepiej wybrać jedną, dwie aktywności, w które zaangażują się całym sercem, niż “zapychać” im dzień zajęciami, które będą po prostu odbębniać.
W palecie emocji towarzyszących powrotowi do szkoły często znajduje się strach. Bez względu na to, czego dotyczy, Joanna Skrok podkreśla, że nie powinniśmy go negować. – Pozwólmy dzieciom przeżywać strach. Nie negujmy go, nie każmy wypierać. Zamiast tego pokażmy, jak go przepracować. Odwołując się do przykładów z własnego dzieciństwa, pokażmy, że my też kiedyś musieliśmy zrobić “ten pierwszy krok” i wytłumaczmy, jak daliśmy sobie radę w tej sytuacji – tłumaczy psycholog. Radząc sobie ze strachem u dziecka, warto zastanowić się, czy sami nie projektujemy na nie zbyt wielu obaw.
Jako naród jesteśmy dość lękliwi, neurotyczni, co jest spuścizną po poprzednich pokoleniach. W efekcie zbyt często otaczamy dzieci szczelną “bańką bezpieczeństwa”, z której jako dorosłym ciężko będzie im się wydostać. Bądźmy świadomi zagrożeń, monitorujmy sytuację, ale nie demonizujmy ich.
Wybierając ubezpieczenie warto zwrócić uwagę na jego elastyczność oraz możliwość w zakresie dopasowania go do swoich potrzeb, które ulegają zmianie w miarę upływu czasu. Dlatego dobra polisa dziecięca powinna dawać szeroki wachlarz możliwości ochrony przed ryzykami charakterystycznymi dla tej grupy. Nie bez znaczenia pozostaje także opcja oszczędnościowa, która jest cennym uzupełnieniem do funkcji ochronnej polisy.
Klienci Nationale-Nederlanden mogą, na przykład, skorzystać z rozszerzenia polis „Ochrona Jutra” lub „Sposób na Przyszłość” umowę dodatkową na wypadek uszkodzenia ciała dziecka, które zawiera pakiet darmowego assistance. Warto tu podkreślić, że w przypadku tej oferty ubezpieczyciel wypłaci określoną sumę ubezpieczenia sięgającą nawet 75 000 zł za sam fakt uszkodzenia ciała w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Artykuł powstał we współpracy z Nationale-Nederlanden w ramach cyklu „Najważniejsze pytania”. Już niedługo kolejne teksty.

