
Chociaż nikt nie powinien ograniczać ludzkiej swobody, to jednak źle dobierając ubrania łatwo o wizerunkową gafę. Czy dojrzałe panie mogą swobodnie nosić ciuchy młodzieżowe? Na łamach „Huffington Post” wyjaśniła to autorka, która z problemem zmierzyła się osobiście.
REKLAMA
Jak pisze Andrea Pflaumer, po przekroczeniu 50-tki postanowiła się ubierać skromniej, co jednak nie oznaczało skazania się na garderobę zakonnicy. Jak pisze zrezygnowała z krótkich spódniczek, bo nie chciała wyglądać jak „wyblakła” wersja młodszej siebie.
Problemem okazały się także włosy. Jak pisze, nie oszukiwała się, że jej fryzura mogłaby wyglądać równie dobrze jak za młodu. Wysokie obcasy? „Robienie przedstawienia, kiedy wywracam się i łamię osteoporotyczne biodro nie jest warte tych kilku centymetrów więcej, tym bardziej, że kurczę się nawet kiedy to pisze” – wyjaśnia z ujmująca szczerością.
Kupując nową biżuterię autorka stawia na minimalizm, a ten, jak zauważa, idzie w parze z ceną. – Najważniejsza dla mnie jest jakość – zauważa i przypomina zasadę, zgodnie z którą, kiedy nadchodzi czas, żeby pozbyć się czegoś starego, najlepiej kupić coś podobnego, ale lepiej wykonanego. Czy Waszym zdaniem dojrzali ludzie powinni zrezygnować z noszenia niektórych ubrań?
źródło: Huffington Post
