Andrzej Duda w podniosłym przemówieniu na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" mówił o tym, jak po 27 latach przywraca się godność państwu. Sporo mówił o pamięci historycznej, która była zakłamywana. Ale sam dopuścił się zakłamywania historii. Jak wyglądałoby przemówienie Andrzeja Dudy, gdyby rzeczywiście chciał być prezydentem wszystkich Polaków? Oto zaginione akapity.
Dziękuję także politykom, którzy może nie zawsze z odpowiednią determinacją, ale jednak pracowali na rzecz przywrócenia pamięci o Żołnierzach Niezłomnych. Władzom Sopotu, gdzie powstał pierwszy w kraju pomnik Danuty Siedzikówny, a także innym samorządom, które lokalnie kultywowały tę pamięć.
Posłom, którzy w 2001 roku przyjęli pierwszą uchwałę upamiętniającą Drugą Konspirację. Organizacjom kombatanckim, które w 2009 roku zainicjowały działania, by 1 marca był dniem poświęconym pamięci o Żołnierzom Wyklętym.
Dziękuję wreszcie śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który te działania wsparł i w 2010 roku złożył projekt ustawy. Wyrazy podziękowania należą się też panu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który po tragedii smoleńskiej ten projekt przejął i doprowadził do tego, że w 2011 roku Sejm przyjął ustawę.
Ale to był dopiero początek przywracania godności, którą przez niemal 45 lat próbowali zniszczyć komuniści. Drugim ważnym elementem było poszukiwanie ciał, złożonych w masowych mogiłach. Już w 1988 roku dziennikarka Małgorzata Szejnert zaczęła poszukiwania tych grobów.
Dziękuję wszystkim, którzy wspierali prowadzone od 2012 roku prace ekshumacyjne. Zarówno poprzednim władzom Instytutu Pamięci Narodowej, jak i wszystkim naukowcom, którzy współpracowali z prof. Szwagrzykiem. Na specjalną uwagę zasługują władze Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, które w 2012 roku powołały do życia Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów.
To dzięki nim udało się potwierdzić, że odnalezione we wrześniu 2014 roku w nieoznaczonym grobie na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku szczątki należą do "Inki". Stało się to na początku 2015 toku. Ekshumacje na łączce nie były procesem łatwym, napotkały na trudności natury prawnej. Dlatego tak cenna była inicjatywa ustawodawcza prezydenta Komorowskiego umożliwiająca dokończenie ekshumacji.
Jak państwo widzą przywracanie zacieranej przez niemal pół wieku pamięci o bohaterach nie było procesem łatwym. Dlatego tak cenne, że przykładali do niego rękę przedstawiciele właściwie wszystkich ugrupowań politycznych.
Bo pamięć o Żołnierzach Wyklętych nie należy do żadnej z nich na wyłączność. Nie należy do żadnej z grup społecznych. To dziedzictwo nas wszystkich. I my wszyscy powinniśmy mieć prawo, ale też obowiązek, uczyć się od "Inki" i "Zagończyka".