Rząd Prawa i Sprawiedliwości powołał specjalnego pełnomocnika do przygotowania Światowych Dni Młodzieży. Impreza dawno się skończyła, ale minister został. Po co? Jak wyjaśnia Kancelaria Premiera, teraz przygotowuje raport. Nie wiadomo, ile czasu mu to zajmie. Wiadomo za to, że dostał nagrodę – 10 tysięcy złotych.
Światowych Dni Młodzieży już nie ma, ale minister jest. Paweł Bolesław Majewski w czasie kampanii wyborczej sporo czasu spędził relacjonując działania Andrzeja Dudy, a później Beaty Szydło. W "Rzeczpospolitej" pisał o polityce. Kiedy nastała nowa władza, porzucił jednak dziennikarstwo, by samemu zająć się polityką. Został pełnomocnikiem ds. przygotowania ŚDM.
Nagroda
Impreza się skończyła i można ją uznać za sukces. Choć metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz ocenia, że brak wypadków i ofiar to efekt cudu. Premier Szydło postanowiła jednak słusznie nagrodzić swojego urzędnika.
– Pan Paweł Majewski za zaangażowanie i wkład pracy w przygotowanie i organizację nad właściwym przebiegiem Światowych Dni Młodzieży w Krakowie otrzymał nagrodę w wysokości 10.000 zł brutto – poinformowało nas Centrum Informacyjne Rządu.
Raport
To nagroda zbliżona do miesięcznego wynagrodzenia ministra, które wynosi 10 436,38 zł brutto, czyli około 7 tys. netto. I nie wiadomo jak długo jeszcze będziemy je płacić. Bo choć od zakończenia ŚDM minął niemal miesiąc, to nadal mamy ministra odpowiedzialnego za ich przygotowanie. – Obecnie pełnomocnik przygotowuje sprawozdanie podsumowujące zrealizowane zadania – wyjaśnia Kancelaria Premiera.
Nie wiadomo jak długo przygotowywanie tego raportu potrwa – pytaliśmy, ale CIR zbyło to pytanie ogólnikowym stwierdzeniem, że o odwołaniu ministrów decyduje premier. Ale raczej ministra nie odwoła, jeśli już, to przesunie na inne stanowisko.