Piłka jest jedna, bramki są dwie, a w każdej sekundzie meczu może wydarzyć się akcja, która przyprawi kibica o palpitacje serca. Szkoda odwracać wzrok od ekranu. A nuż przegapimy najważniejszy moment spotkania? Cóż jednak poradzić, kiedy nadejdzie dramatyczna dla kibica chwila i zauważymy, że skończyło nam się piwo? Niestety, nie mamy magicznych mocy Harry'ego Pottera i nie możemy zakrzyknąć „accio piwo!” i po prostu je przywołać. Jest jednak kilka sposobów, żeby napić się piwa nie ruszając się z miejsca
Lodówka, która podrzuci ci piwo
Po prostu zobaczyłem to w głowie – mówi wynalazca, inżynier-elektryk, John W.Cornwell. Lodówka kosztowała 500 dolarów, a jej zbudowanie wymagało 150 godzin pracy. Nieźle, jak na leniucha, któremu zamarzyło się, że nie będzie musiał fatygować się do kuchni. Odzew na wynalazek był podobno duży, a wszystkie maile od zainteresowanych zaczynają się od wykrzyknienia: „Stary, to jest niesamowite!”. W masowej produkcji miałaby kosztować 1500 dolarów. Drogo? Być może, ale umiejętności tej hybrydy lodówki z katapultą są fenomenalne. Najpierw wyjmuje piwo, potem ładuje je na specjalną łapę, a potem elegancko, jak koszykarz NBA podrzuca ci je prosto w dłonie.
Jak wyszkolić psa
Psy to nasi najlepsi przyjaciele. Kochamy je za zbyt wiele, żeby wyszczególniać to w tym krótkim i lekko absurdalnym artykule. Te inteligentne zwierzęta mogą się również nauczyć, jak przynieść piwo swojemu panu lub pani ( chociaż szkoda, że nigdy nie dowiemy się, co sądzą o tym pomyśle). Jest tylko kilka warunków: po pierwsze twój pies musi być wyrośnięty na tyle, żeby jego szczęka udźwignęła rozmiar zadania, po drugie wyszkolony na tyle, żeby reagował na komendę „przynieś!”. Po drugie, żeby nic się nie stało psim zębom puszka piwa musi być owinięta w specjalny piankowy kubraczek, po angielsku określany mianem „stubbie” albo „koozie”. Po trzecie, musisz mieć odpowiednie przysmaki, żeby nakłonić swojego pupila do wsadzenia nosa do zimnej lodówki. Jeszcze więcej przysmaków musisz mieć, żeby nauczyć go otwierać lodówkę. Do lodówkowej rączki mocujesz sznurek, a następnie tłumaczysz swojemu ( zapewne mocno skonfundowanemu) psu, żeby za niego mocno pociągnął. Jeśli przedtem lubił ciągnąć cię za nogawki od spodni i wyrywał ci kuchenne szmatki z dłoni, masz dużą szansę na sukces.
Piwne kapelusze
Pamiętacie sceny z najgłupszych amerykańskich komedii dla nastolatków, takich jak „Roadtrip” czy „American Pie” ? Chłopaki tłoczą się na kanapach jedząc chipsy i oglądając futbol (amerykański) w przedziwnych konstrukcjach na głowie. Piwne czapki to już zróżnicowana estetycznie nisza akcesoriów. Wymóg jest tylko jeden: czapka ma posiadać zaczepy na dwie puszki piwa oraz doczepione do nich słomki, dzięki którym możemy wciągnąć zawartość naszego kapelusza. Wygląda się w nim jak skrzyżowanie Myszki Miki z Lady Gagą, z pacjentem pod kroplówką i istotą z kosmosu, ale działa! Możemy wybierać spośród wszystkich kolorów tęczy, spośród flag narodowych, kapeluszy reklamowych, strażackich, stylizowanych na pielęgniarskie i budowlane. Naprawdę seksi.