BMW 7 to flagowy model niemieckiego producenta. Nie bez powodu. Na środku jubileuszowy egzemplarz - do Polski trafi tylko jedna sztuka.
BMW 7 to flagowy model niemieckiego producenta. Nie bez powodu. Na środku jubileuszowy egzemplarz - do Polski trafi tylko jedna sztuka. Fot. naTemat
Reklama.
A przejechać się nim miałem okazję z nie byle jakiego powodu. BMW świętuje w tym roku setne urodziny i m.in z tej okazji w okolicach Wrocławia zaprezentowało kilka wyjątkowych okazów. Przez kilkanaście godzin miałem okazję być otoczony "siódemkami" we wszystkich możliwych konfiguracjach (były nawet te o kilkanaście lat starsze ode mnie!). Także tej najbardziej wyjątkowej – limitowanej edycji stworzonej właśnie na setne urodziny.
logo
BMW wypuściło tylko sto sztuk, a do Polski trafi tylko jedna z nich. Choć cena nie jest jeszcze znana, kolejka zamówień już jest. Potencjalni klienci zwracają się do swoich dilerów i zgłaszają chęć zakupu. Powstaje lista, którą można opisać na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Żeby było ciekawiej – zamówienia są składane nawet pomimo faktu, że oficjalna cena jeszcze nie jest podana!
logo
Tak prezentuje się tył wewnątrz jubileuszowego modelu.
Ci, którzy nie załapią się na TEN model, będą musieli zadowolić się jego bratem. Niemal bliźniacza „siódemka” wejdzie za kilka miesięcy do seryjnej produkcji. Spokojnie, tutaj pod maską gra to samo, ale są różnice są wizualne np. specjalnie zaprojektowany kolor lakieru (Centennial blue) lub wykończenie wnętrza tapicerka Merino leather Smoke White. To jubileuszowy zestaw.
logo
Jeździ jednak już tak samo, bo dla najmocniejszej wersji zaplanowano 6,6-litrowy silnik V12 o mocy 630 koni mechanicznych, który do pierwszej setki rozpędza się w zaledwie 3,7 sekundy. Tak – dobrze widzicie. To zestaw, którego nie powstydzi się żaden dyrektor, prezes, a nawet premier czy prezydent. Jestem pewien, że patrząc na te eleganckie modele BMW 7 mało kto byłby w stanie zgadnąć, co „masz kotku w środku”.
logo
Napisałbym, że dyskrecja zapewniona, ale to byłoby przekłamanie. Ciemne „siódemki” zwracają uwagę wszędzie tam, gdzie się pojawią. Na potrzeby tego zestawu można powiedzieć „niepozorna”. Ci, którzy woleliby robić nieco więcej zamieszania swoim wyglądem, będą mogli zdecydować się na sportowy pakiet wizualny M-sport, który spraw, że elegancja zostanie nieco przyprawiona.
logo
Ja miałem okazję pokonać trasę z Warszawy do Wrocławia 3-litrowym i 265-konnym… dieslem. Tak, tak, powiecie, że to herezja, że za mało, że nie brzmi i „TYLKO BENZYNA!!!”. Zapewniam, że z herezją nie ma to nic wspólnego. A nie jedno auto chciałoby pochwalić się takimi wrażeniami z jazdy. Swoją drogą, odkąd oddano do użytku odcinek pozwalający ominąć centrum Łodzi, ta trasa to czysta przyjemność. Autostrada zmiksowana z drogą szybkiego ruchu. Miodzio. Pilnujcie się jednak, bo GPS-y często jeszcze tego nie łapią i na siłę prowadzą przez miasto.
logo
Śmiałem się sam do siebie, widząc także to, jak ludzie reagowali na wolno sunące, czarne BMW 7. Co druga osoba wpatrywała się w tylną, przyciemnioną szybę, by zobaczyć, kogo wiozę. Tak, przez te kilka dni jazdy mogłem poczuć się jak szofer. Żartowaliśmy, że kupując to auto, powinieneś się z tym liczyć.
logo
Samo auto jest niesamowicie dostojne. To słowo plus „komfortowe” i „eleganckie” można w przypadku tego samochodu odmieniać przez wszystkie przypadki. Nie wyobrażam go sobie w innym niż czarnym kolorze. Nawet tym dedykowanym dla jubileuszowej wersji. Swoją drogą, kawalkada kilku „siódemek” przejeżdżająca przez mniejsze (i w sumie większe także) miejscowości wygląda jak prawdziwe wydarzenie. Prezydent, premier, albo ktoś równie ważny? To odruchowe (i w sumie słuszne) skojarzenia. Widok we wstecznym lusterku zbliżającego się agresywnego grilla z takimi reflektorami potrafi zmieszać.
logo
Cała magia BMW 7 Individual zaczyna się jednak po wejściu do środka, gdzie dosłownie przenosisz się do innego świata, tak jakby oddzielonego od całej reszty (nie)widzialną szybą. Marką, która najbardziej kojarzy mi się z hardkorową wręcz personalizacją, jest Rolls-Royce. To tam na auto czeka się wiele miesięcy i można je personalizować w absolutnie dowolny sposób. Po to w końcu istnieje ta marka.
logo
Generalnie założenie BMW Individual jest takie same. Jeśli masz pieniądze, możesz poskładać sobie z kawałków takie BMW, na jakie tylko masz ochotę. Trochę jak Puzzle, tylko że wcale nie jesteś ograniczony do konkretnych elementów. Wybierasz co chcesz i jak chcesz. Dosłownie szyjesz go sobie na miarę. Możesz decydować zarówno o kwestiach karoserii jak i wnętrza. Wcale nie musisz ograniczać się do jednego materiał czy koloru. Ograniczenia podobno są tylko trzy: twój pomysł musi być zgodny z wymogami bezpieczeństwa, przepisami prawa oraz nie być sprzeczny z rozwiązaniami typowymi dla BMW. Całą resztę da się zrobić. Przeglądając katalog BMW Individual czasami naprawdę można zastanawiać się, jak ktoś coś takiego sobie wymyślił.
logo
Jakość wykończenia wnętrza jest po prostu perfekcyjna. Zaglądasz i na usta samo ciśnie się wymowne WOW. Aż zastanawiasz się, czy przed wejściem nie wypada ściągnąć butów. Nie martwisz się o miejsce, zwłaszcza z tyłu. Ale jeśli jakimś cudem będzie go za mało, jest też już możliwie najbardziej prezesowska wersja przedłużona, gdzie na tylnym miejscu masz do dyspozycji prawdziwe centrum dowodzenia. Za pomocą tabletu możesz sterować wszystkimi ustawieniami wnętrza. Także serią masaży chyba każdego odcinka pleców. Jest nawet wymowny „trening” pt.: mobilizacja miednicy. Cokolwiek to znaczy.
logo
Sprawdziłem też po raz pierwszy, jak działa funkcja konsjerża. Kupując BMW 7 na początku przez jakiś czas dostajemy go w pakiecie, potem możemy wykupywać abonament. Za pomocą wmontowanej karty, można dodzwonić się do konsjerża, który ma w założeniu pomóc nam w każdej sytuacji. Centrala jest w Niemczech, ale system widząc, że dzwoni kierowca z Polski automatycznie dopasowuje nas do polskiego rozmówcy. Miło, elegancko, połączenie dobrej jakości. Pani po drugiej stronie ma dostęp do informacji o naszym położeniu i jest w stanie np. zasugerować objazd korku lub zlokalizować np. najbliższą stację lub cokolwiek sobie zażyczymy.
logo
Świetną opcją sprawiającą na początku sporo zabawy jest bezdotykowe sterowanie komputerem pokładowym. Za pomocą kilku ruchów możemy sterować np. głośnością (kręcenie palcem), zmieniać stację ("strzelenie" palcami) czy odbierać bądź odrzucać połączenia. Po tym jak wyczujemy tempo, w jakim trzeba to robić system działa nadspodziewanie dobrze (szybko oraz dokładnie czyta ruchy) i jest czymś może nie niezbędnym, ale zdecydowanie wygodnym i gadżeciarskim. Inna niż wszędzie jest także kamera wspomagająca parkowanie. Poza tym, że mamy podgląd na każdą stronę samochodu, na monitorze wyświetla się także jego "rzeczywista" sylwetka w 3D, pozwalająca jeszcze precyzyjniej manewrować.
logo
logo
Jednym z zarzutów, które słyszałem, jest to, że BMW 7 nie nadaje się do miasta (chyba że jedziesz na tylnej kanapie). Bo niby za duże i ciężko zaparkować. Nie bardziej niż innymi samochodami. Nie traktowałbym tego jako problem i BMW równie dobrze sprawdziło się w mieście, jak i w trasie. Choć naturalnie jest stworzony bardziej do tego drugiego wariantu.
logo
Jazda „siódemką” to kwintesencja przyjemności z jazdy. Mimo że auto jest spore, prowadzi się je z niesamowitą lekkością. Naprawdę, daje się to odczuć już po pierwszym zakręcie. De facto jesteś w stanie prowadzić „jednym palcem”. Jazda jest płynna, delikatna, spokojna. Jeździłem wieloma samochodami, równie komfortowymi, ale zupełnie szczerze, wrażenia po „siódemce” na długo zostają w głowie. Suniesz przez kolejne kilometry praktycznie ich nie zauważając. Choć test testowana wersja rozpędza się do setki w ok. 6 sekund, nie ma raczej pazura jeśli chodzi o bardziej sportową dynamikę jazdy. Spokojnie, to w zupełności wystarcza. Komputer pokładowy pokazał spalanie na poziomie 10l/100km.
logo

Ceny BMW 7 zaczynają się od 400 tys. złotych, ale łatwo wyobrazić sobie nawet podwojenie tej kwoty przy lekkim szaleństwie podczas personalizacji. „Siódemki” nie bez powodu są flagowcem niemieckiego producenta. To niesamowity mariaż elegancji, komfortu i przyjemności z jazdy. W sumie, może warto rozważyć bycie szoferem.