To, że Prawo i Sprawiedliwość hojnie rozdaje synekury swoim działaczom nie jest tajemnicą. Zupełnie inaczej na rozdawanie tzw. stołków wśród polityków i sympatyków partii rządzącej opinia społeczna zapewne spojrzy jednak po lekturze najnowszego "Newsweeka", który ujawnia bezprecedensową skalę tych działań.
Swoich ludzi na atrakcyjne stanowiska w administracji państwowej lub spółkach skarbu państwa pchały wszystkie partie, które rządziły dotąd Polską. Jak twierdzi tygodnik Tomasza Lisa, żadna z poprzednich ekip nie robiła tego jednak z takim rozmachem, jak Prawo i Sprawiedliwość. Z najnowszego wydania "Newsweeka" wynika, że tym, co odróżnia obecną partię rządzącą od poprzednich jest fakt, iż w PiS nikt nawet nie sili się szukanie wśród przyjaciół i znajomych osób odpowiednich na dane stanowisko.
– A komu mamy dawać pracę? Fachowcom z rynku? Wiem, że każdy by chciał przyjść na gotowe, ale to tak nie działa. Trzeba było cztery lata temu stać z nami w śniegu na Krakowskim Przedmieściu – usłyszeli dziennikarze "Newsweeka" od jednego z działaczy nagrodzonych już synekurą. Tygodnik przytacza też historię lokalnej działaczki Violetty Mackiewicz-Sasiak, która dotychczasową pracę pielęgniarki w domu pomocy zamieniła na funkcję członka rady nadzorczej firmy Energa Operator.
"Wiedza jest potrzebna, jest nabyta, ale żadnego pożytku z niej nie będzie, jeśli człowiek nie przestrzega elementarnych zasad uczciwości, honoru. Autorami wszystkich afer w Polsce są przecież ludzie z wysokimi kwalifikacjami" - oznajmiła, gdy kwestionowano jej nietypową karierę.
Innym przypadkiem przytoczonym w "Newsweeku" jest nowa II sekretarz konsulatu generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Los Angeles Anna Dębecka-Budzisiak. Zwykle takie stanowiska otrzymują osoby z doświadczeniem w dyplomacji. W CV tej byłej asystentki wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego takiego punktu brakuje. Do pracy w polityce zagranicznej ma predestynować ją fakt, iż zna język angielski, oraz odbyła staże w amerykańskim Kongresie i Institute of World Politics.
Tygodnik Tomasza Lisa przedstawia też historię dynamicznej kariery nowego koordynator ds. spraw sprzedaży energii samorządom w spółce PGE Obrót Krzysztofa Ciebiady. To odpowiedzialne stanowisko powierzono pabianickiemu działaczowi PiS choć ma on jedynie dyplom technikum samochodowego.
Informatorzy "Newsweeka" sugerują jednak, że jego umiejętności prowadzenia auta mogły być kluczowe. Ciebieda odpowiada ponoć za dowożenie na miesięcznice smoleńskie w Warszawie Janiny Goss, czyli przyjaciółki i wierzycielki prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W systemie rozdawania państwowych posad wśród działaczy i sympatyków PiS to ona ma odgrywać znaczącą rolę.
Więcej na ten temat przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".