Obrona Terytorialna to oczko w głowie ministra Macierewicza. Jednym z głównych powodów, dla których ta koncepcja jest forsowana przez szefa MON, jest twierdzenie, że to właśnie oddziały OT mają chronić strategiczne obiekty przed atakami "zielonych ludzików". Problem w tym, że pośród żołnierzy tej formacji mają być członkowie prorosyjskiej Falangi.
W krakowskiej jednostce strzeleckiej JS-2039 należącej do "Strzelca" było wielu zwolenników Falangi. Członkowie tej grupy fotografowali się z flagą Donieckiej Republiki Ludowej, brali udział w pikietach poparcia dla separatystów rosyjskich w Donbasie przed ambasadą Ukrainy w Warszawie. Nie kryją swoich prorosyjskich sympatii i jawnie krzyczą o potrzebie wyjścia Polski ze struktur NATO.
Jednym z liderów Falangi jest Michał Prokopowicz, koordynator partii Zmiana w regionie małopolskim. Szef tej partii, Mateusz P., został zatrzymany za szpiegostwo na rzecz Rosji. O Falandze mówi się, że jest ekspozyturą międzynarodowego ruchu euroazjatyckiego Aleksandra Dugina w Polsce. Jeden z jej liderów, Bartosz Bekier, został swego czasu wyrzucony z ONR z powodu nawiązania współpracy z maoistami.
Polska musi wyjść z NATO
Zmiana opowiada się za opuszczeniem przez Polskę NATO. Jak można przeczytać w deklaracji na stronie partii, "docenia i popiera wysiłek młodych ludzi, którzy swój wolny czas i środki finansowe poświęcają na ochotnicze szkolenia w ramach organizacji i stowarzyszeń proobronnych, sprzeciwiając się jednocześnie upolitycznianiu ich starań przez szaleńców prących do wojny a podjudzanych przez amerykańskich imperialistów, którzy ryzykując życiem milionów Polaków chcą powiększenia swej strefy wpływów na Wschodzie”.
Co robili członkowie JS-2039? Brali udział w szkoleniach strzeleckich i wojskowych. Ich prorosyjskie sympatie zostały jednak dostrzeżone i grupa falangistów ze struktur krakowskiego "Strzelca" wyleciała. Na odchodne przygotowali dla swoich byłych kolegów bombę niespodziankę. Duża paczka petard została połączona linką z drzwiami budynku, w którym odbywały się ćwiczenia. Do ładunku został doczepiony pojemnik z fekaliami. Obyło się bez ofiar.
W budynku pozostawiono także namalowane na ścianach symbole faszystowskie, błyskawice SS, swastyki, napis „Slava Donbas” i oskarżenia o pedofilię skierowane pod adresem pozostałych członków Strzelca. O tej i podobnych akcjach towarzyszy z Falangi można poczytać na fanpage'u "Rosyjska V kolumna w Polsce".
Historia grupy wyrzuconej ze Strzelca się nie skończyła. Założyli Stowarzyszenie Oddział Strzelecki SJS-2039 i działają dalej. Co więcej – ćwiczą w najlepsze pod parasolem ochronnym … MON. SJS-2039 wzięła udział w ćwiczeniach „Anakonda-16”. Ich zadaniem była obrona zapory i elektrowni w Solinie. Nawiązali też ścisłą współpracę z organizacją paramilitarną Polski System Walki Wręcz „Haller”. Członkowie tej grupy składają kwiaty na grobach żołnierzy sowieckich, co zdaniem autora fanpage'u na Facebooku ma dowodzić ich prorosyjskich sympatii.
To anonimowe paszkwile
- Temat jest nam oczywiście znany. Sprawa ww. pomówień procedowana jest drogami służbową i prawną zarówno na szczeblu stowarzyszenia, jak i osób bezpośrednio dotkniętych tymi anonimowymi paszkwilami - mówią dla naTemat członkowie SJS-2039. Wielu z nich nie mieści się w głowie, że mieliby być "zielonymi ludzikami" i zaprowadzać w Polsce proputinowski porządek.
Nie każdy ze strzelców tej grupy należy do Falangi. - Jestem Polakiem i chcę bronić ojczyzny przed wrogiem, obojętne, czy to będzie Niemiec, Ukrainiec czy Rosjanin, nie wpuścimy - mówi jeden z nich. Nie chcą podawać personaliów, nie chcą być kojarzeni z kłamstwami, które ich zdaniem o SJS-2039 ktoś pisze na Facebooku.
Administratorem strony "Rosyjska V kolumna w Polsce" jest Marcin Rey. Śledzi falangistów od dłuższego czasu, na Facebooku podaje wiele przykładów mających wskazywać na prorosyjskie sympatie Falangi. To właśnie on sprawił, że falangiści zostali wyrzuceni z JS-2039 i musieli założyć własną grupę. Dziś SJS-2039 wchodzi w struktury "Strzelca" im. Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie.
Konieczne zmiany
Formacje Obrony Terytorialnej mają być uzupełnieniem i wsparciem dla żołnierzy regularnej armii. Przedstawiciele MON przekonują, że małe oddziały żołnierzy świetnie znających teren, na którym działają, będą skuteczniej przeciwdziałać przenikaniu na terytorium Polski „zielonych ludzików”. OT ma być naszą lokalną, polską, skuteczną odpowiedzią na wojnę hybrydową. Tylko nie wiadomo jeszcze, kto nas obroni przed żołnierzami, którzy są członkami Falangi.
Jeśli autor strony Marcin Rey ma rację, to trzeba by zweryfikować wszystkie założenia Obrony Terytorialnej, przerwać rekrutację, wdrożyć procedury zabezpieczające tę formację przed napływem ludzi o prorosyjskich sympatiach i zacząć wszystko od nowa. Pytanie tylko, kto tego dokona? Antoni Macierewicz?