
Jak przysporzyć cierpienia kobietom i mężczyznom, wydrenować ich portfele i wygonić z kraju lekarzy? Nasi posłowie znaleźli sposób na to, by upiec aż trzy pieczenie na jednym ogniu - pracują nad projektem, który de facto wprowadza zakaz in vitro. Pierwsze czytanie ustawy antyinvitrowej odbędzie się w Sejmie już w środę. W 1993 r. wbrew woli społeczeństwa posłowie zakazali przerywania ciąży. Czy w 2016 roku władza narzuci społeczeństwu zakaz in vitro, mimo iż dostęp do tej metody leczenia popiera ponad 3/4 Polaków?
Stanie się tak dlatego, że projekt antyinvitrowy delegalizuje tworzenie więcej niż jednego zarodka (posłowie - tak jak biskupi - nazywają zarodek "nienarodzonym dzieckiem poczętym in vitro"). To pierwsza bardzo istotna zmiana. Drugą kluczową zmianą jest to, że zarodek będzie musiał trafić do macicy kobiety w ciągu 72 godzin. Dlaczego te zmiany przełożą się na niechcianą bezdzietność niepłodnych Polek i Polaków?
– To projekt głupi i okrutny! – nie kryje wzburzenia Jolanta Drzewakowska z magazynu "Chcemy być rodzicami". Po chwili prosi, by nie cytować słowa "głupi", ale zmienia zdanie. Uważa, że leczenie niepłodności, a także politykę państwa w tej sprawie, należy opisywać w taki sposób, by każdy mógł to zrozumieć. – Skuteczność in vitro w Polsce z poziomu światowej średniej, czyli 30-40 proc., spadnie do nędznych 4-5 proc. – tłumaczy Drzewakowska.
To projekt antyinvitro, antykobiecy, antymedyczny, antydemograficzny i antyzdroworozsądkowy.
Projekt oparty jest na potrzebie ingerencji w sumienia kobiet i na braku wiedzy medycznej.
Polityk twierdzi, że za poselskim projektem stoi Ordo Iuris, organizacja prawników opierająca się na ideologii katolickiej. Drzewakowska jako inspiratora nienaukowego projektu wskazuje biskupów. Gdy Platforma przegłosowała in vitro, członkowie episkopatu nie kryli oburzenia. Biskup Gądecki zapowiedział wtedy, że to jeszcze nie koniec.
Rzecz sama w sobie jest grzeszna i sumienie jest błędne, jeśli ocenia in vitro jako metodę godziwą.
(...) Kompromis w sprawach moralnych jest niemoralny. Gdy nie da się w tej chwili osiągnąć stanu doskonałego [chodzi o zakaz in vitro - red.], to można przez chwilę czekać, ale nie w tym sensie żeby opuścić ręce i skończyć walkę.
Ta walka się rozpoczyna, tak jak wiele dziesiątków lat temu rozpoczęła się walka z aborcją (...) Przyniosła bardzo ładne rezultaty, bardzo duże osiągnięcia. Ufamy, że również w dziedzinie in vitro ta walka dopiero się rozpoczyna (...). Czytaj więcej
Dr Katarzyna Kozioł, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, zwraca uwagę na kolejny aspekt sprawy. Mówi, że projekt, wbrew deklarowanym intencjom posłów, doprowadzi do narażenia zarodków na śmierć. Dlaczego? Bo na transfer zarodka do macicy projekt przewiduje 72 godziny nieprzerwanej hodowli przed podaniem ich do macicy, a to oznacza, że nielegalne staje się ich zamrożenie.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl
