PiS naśladuje poprzedników nie tylko w obsadzaniu urzędów i spółek swoimi (w tym nawet ich przebija), ale też w używaniu tzw. wrzutek medialnych. Tutaj Beata Szydło okazała się pilną uczennicą Donalda Tuska. Dlatego zapowiedziała rekonstrukcję swojego gabinetu i pozwala mediom, by przez kilka dni się nią zajmowały. Dzięki temu niewygodne dla rządu tematy spadły na drugi plan.
Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie nigdy nie przyzna się, że w czymkolwiek naśladuje Platformę Obywatelską. Wiadomo, że wszystko, co działo się przez osiem lat między jednym a drugim rządem PiS to okres błędów i wypaczeń.
Szkoła Tuska
Ale o ile po cichu politycy PiS krytykują PO, czasami biorą z nich przykład. A nawet przebijają poprzedników. W obsadzaniu swoimi ludźmi posad PO nie może się równać z PiS. Za to zdecydowanie lepsza była w grze z mediami (czy szerzej: z opinią publiczną). Mało kto potrafił tak sprawnie wrzucać tematy publicznej dyskusji, jak Donald Tusk i jego współpracownicy.
Najłatwiejszą metodą było (i nadal jest) zajmowanie opinii publicznej rekonstrukcjami w rządzie. Co prawda można tej zagrywki używać tylko w pewnych odstępach czasu, ale jeśli się jej nie nadużywa, zawsze jest skuteczna. Bo ludzie uwielbiają zajmować się personaliami. Zastanawiać się, kto straci pracę, a kto awansuje.
Medialny temat
To znacznie bardziej wdzięczny temat, niż dyskutowanie o deficycie budżetowym, nowej ordynacji podatkowej czy zmianach w kodeksie karnym. Bo nie wymaga właściwie żadnej wiedzy, a poza tym tutaj rozmawia się nie o abstrakcyjnych przepisach czy ogromnych kwotach, których nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić.
Beata Szydło w piątkowym wywiadzie ogłosiła, że będą zmiany w rządzie. Temat szybko zdominował media. Stacje telewizyjne zaczęły pisać o tym na żółtych paskach, polityków PiS pytano o przecieki, a polityków opozycji o prognozy. Dymisje w rządzie były wręcz idealnym paliwem dla weekendowych programów z udziałem przedstawicieli wszystkich partii.
Teatr
I skutecznie z czołówek serwisów zepchnięto niewygodny dla Prawa i Sprawiedliwości temat kolesiostwa i nepotyzmu w państwowych spółkach. Nadal pojawiają się kolejne nazwiska i kolejne nazwy spółek, ale ten temat jest już passé. Teraz wszyscy debatują nad tym, kto wyleci z rządu i dlaczego będzie to Paweł Szałamacha.
Podobnie robił Tusk, ogłaszając przeglądy ministerstw, które trwały nie kilka dni, ale nawet dwa tygodnie. Kolejni ministrowie przyjeżdżali do Kancelarii Premiera i tam byli przepytywani z postępów. Beata Szydło na taki poziom teatru się nie zdecydowała. Jeszcze.