Polska Grupa Zbrojeniowa nie jest jedynym organem państwowej obronności, którą Antonii Macierewicz obsadził swoimi „Misiewiczami”. To młodzi i ambitni, ale pozbawieni doświadczenia w pracy w sektorze zbrojeniowym czy choćby na podobnym stanowisku ludzie. Jednak ich niewątpliwą zaletą są bliskie powiązania z ministrem i jego środowiskiem.
Analogiczny manewr, jak ten, z którym mieliśmy do czynienia w PGZ, Antonii Macierewicz wykonał w stosunku do pozostałych państwowych firm zbrojeniowych. Wówczas do ich rad nadzorczych i zarządów wskoczyło łącznie ponad sto często bardzo młodych, ale nie mających wystarczającego doświadczenia i kwalifikacji osób. Na dodatek, często łącząc po kilka takich stanowisk.
Rekordzista, 30-letni Przemysław Bednarczyk, zasiada w aż 8 zarządach i 3 radach nadzorczych spółek związanych z PGZ.
Z kolei Andrzej Skałecki, były asystent Tomasza Kaczmarka vel. agenta Tomka, może się cieszyć posadą w 5 radach nadzorczych polskich zbrojeniówek – Bumar-Łabędy, Cenrex, Cenzin, Rosomak oraz Wojskowych Zakładach Łączności Nr 2.
Najmłodszą członkinią rady nadzorczej w spółce podległej PGZ jest Anna Wiśniewska. Ta 25-latka pracuje w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Kalisz”, zajmującej się produkcją i naprawą tłokowych silników lotniczych.
Podobne przypadki można mnożyć. Niektóre z tych osób współpracowały z ministrem w komisji weryfikacyjnej WSI. Inne zasłużyły się w pracy dla Macierewicza jeszcze w czasach poprzednich rządów PiS.
Bartłomiej Misiewicz - od grudnia 2015 roku pełnił funkcję szefa gabinetu politycznego Macierewicza oraz rzecznika prasowego MON. W czerwcu 2015 r. zasiadł w radzie nadzorczej spółki Energia Ciepło Ostrołęka, w listopadzie natomiast został powołany na analogiczne stanowisko w PGZ – mimo że nie miał wykształcenia wyższego, ani nie ukończył nawet kursu dla członków rad nadzorczych. Jak się potem okazało, by nominacja była możliwa, w sierpniu zmieniono statut PGZ, co nagłośniły media. W połowie września w atmosferze skandalu zrezygnował z pełnienia funkcji w gabinecie Macierewicza. Zarzuca mu się, że próbował namówić do współpracy radnych PO, obiecując im w zamian pracę w spółkach skarbu państwa.