– Nie zaskoczyła mnie skala protestu, bo była marginalna – uważa Witold Waszczykowski, który w Czarny Poniedziałek powiedział do kobiet "niech się bawią". Dziś nie tylko nie przeprasza za te słowa, ale i idzie o krok dalej.
– To była dłuższa fraza i przestrzegałem właśnie, aby nie bawiono się i nie szydzono z ważnej sprawę, jaką jest kwestia życia i śmierci – tłumaczył Witold Waszczykowski. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim stwierdził, że protesty, takie jak Czarny Poniedziałek go oburzają.
Co konkretnie? To minister pokazał na tablecie. Widać było na nim protestujące kobiety oraz ich transparenty. – Czy tak się walczy o dzieci? – pytał "zatroskany" minister. Waszczykowskiemu nie spodobało się, że na niektórych transparentach pojawiły się wulgaryzmy. – To one kpią! Wczorajszy protest był kpiną z poważnych kwestii – mówił minister spraw zagranicznych. I dodał, że hasła kobiet były "głupkowate".
Bogdan Rymanowski zauważył jednak, że każdy ma prawo wyjść na ulicę i mówić na dany temat. Waszczykowski zaznaczył jednak: zależy w jaki sposób.
Prowadzący zapytał również, czy Waszczykowski przeprosi za stwierdzenie "niech się bawią", wypowiedziane do kobiet walczących o prawo do decydowania o własnym ciele i zdrowiu. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, a polityk PiS zmienił temat. Odpowiedział natomiast na pytanie, czy zaskoczyła go skala protestu.
– Nie zaskoczyła, bo była marginalna – stwierdził Witold Waszczykowski w programie "Jeden na jeden" w TVN 24.