
„Prowokujący. Zaskakujący. Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego” – takimi słowami wydawnictwo Fabryka Słów opisywało Jacka Piekarę, jakby już wtedy stawiając grunt pod twitterowe docinki pisarza. Wspominano też, że „wymyka się oczekiwaniom i nie daje zaszufladkować”, ale patrząc z niesmakiem na jego komentarz dotyczący Doroty Wellman, ciężko go nie wepchnąć do jakieś szufladki. Z troski o jakość debaty publicznej, nie zdradzimy jak podpisalibyśmy tę szufladkę.
Moi drodzy, z dużym entuzjazmem odpowiedzieliście na nasz apel dotyczący ujawniania nauczycieli nieudaczników, którzy zamiast uczyć was informatyki robią sobie zwykłe jaja. Najczęściej wynika to z faktu, że są inteligentni inaczej (…).
Jako artysta czasami swoje poglądy ujawniam w mniej lub bardziej delikatny sposób. Ale słowo: "czasami" jest tu naprawdę trafne. Nie chcę upodobniać się do ludzi tak groteskowych jak Lis czy Wojewódzki, którzy nawet kiedy rozmawiają o "dupie Maryni", to muszą wtrącić jak bardzo nienawidzą PiS-u. Zarówno dziennikarze, jak i artyści powinni zachować pewien umiar. Nie mówię, żeby nie mieć w ogóle poglądów, ale kiedy polityczne miłości i nienawiści przysłaniają człowiekowi cały świat, to jest już niedobrze.
Napisz do autora: mateusz.albin@natemat.pl
