„Prowokujący. Zaskakujący. Potrafi rozbawić, zbulwersować, dotknąć do żywego” – takimi słowami wydawnictwo Fabryka Słów opisywało Jacka Piekarę, jakby już wtedy stawiając grunt pod twitterowe docinki pisarza. Wspominano też, że „wymyka się oczekiwaniom i nie daje zaszufladkować”, ale patrząc z niesmakiem na jego komentarz dotyczący Doroty Wellman, ciężko go nie wepchnąć do jakieś szufladki. Z troski o jakość debaty publicznej, nie zdradzimy jak podpisalibyśmy tę szufladkę.
Chociaż w świadomości wielu osób zaistniał dopiero przed dwoma dniami, to nie pojawił się znikąd. Urodzony w 1965 roku w Krakowie na podwórku i w szkole bawił się m.in. z Jarosławem Grzędowiczem i Rafałem Ziemkiewiczem. Być może to temu drugiemu niedawno pozazdrościł internetowej popularności przeplatanej z niesławą. Jak wspominał w 2000 roku, w wywiadzie z raczkującym wtedy WP.pl, „zabawa z fantastyką nie przeszkadzała nam interesować się polityką i to mocno interesować”.
W tym samym wywiadzie określił się jako „dziennikarz i pisarz, kiedyś dużo bardziej pisarz, teraz dużo bardziej dziennikarz”. Dzisiaj te role się odwróciły i Piekara zajmuje się głównie literaturą, ale przez wiele lat był znany z mediów. Programy przygotowywał m.in. dla radia WAWA i nieistniejącego już EmpikTV. Jego charakter w pełni rozkwitł jednak w prasie poświęconej grom wideo. Był dziennikarzem takich pism jak „Gambler” i Świat Gier Komputerowych”, ale jego osobistą piaskownicą stał się „Click!”, w którym, pod pseudonimem Randall, sprawował funkcję zastępcy redaktora naczelnego.
Wirtualna rozrywka dla Piekary nie była na tyle eskapistyczna, aby zapomniał o polityce. Kiedy poczuł „flow” zdarzało się, że rubryka, w której uszczypliwie odpisywał na listy, w większości nastoletnich, czytelników, zmieniała się w kolumnę komentarza polityczno społecznego.
Kiedy jeden z czytelników narzekał na wysokie ceny oprogramowania i ogromne bezrobocie, Randall pośpieszył z analizą tego co się wyprawiało na Wiejskiej, przy okazji wychowując sobie pokolenie światopoglądowych następców.
Kiedy ś.p. Lech Kaczyński zablokował Paradę Równości w Warszawie, Piekara poszerzył ramy pisma komputerowego na tyle szeroko, aby wcisnąć tam komentarz ze swoimi zachwytami. Przy innej okazji redakcja Click! zorganizowała prowadzoną przez Piekarę akcję, w której czytelnicy przesyłali informacje o swoich zajęciach informatyki. Randall z przejęciem rozpisywał się o poziomie edukacji.
Taryfy ulgowej dla nieudolnych belfrów nie było. Nie było jej także dla niefrasobliwych czytelników, którzy zalewali redakcję głupotami. Jeżeli twój list nie spodobał się Randallowi - mogłeś być pewny, że jasno da ci to do zrozumienia. Często zresztą powtarzał, że dwudziestopierwszowieczne społeczeństwo jest niezwykle wydelikacone. Chyba czuł się w obowiązku, aby nałożyć na nie trochę grubej skóry.
Jakby w kontraście do konserwatywnych poglądów, Piekara nie szczędził gorzkich słów Kościołowi, a rubryka Randalla z jakichś przyczyn bywała gęsto przyozdobiona zdjęciami roznegliżowanych kobiet. Stężenie piersi na stronie bywało tak duże, że można było mieć wątpliwości czy to młodzieżowe pisemko dla młodzieży, czy „Twój weekend”.
Zdarzyło mu się zresztą napisać zwykłego pornola. Opowiadanie pod wymownym tytułem „Świat jest pełen chętnych suk” pojawiło się w siostrzanym dla „Click!” piśmie „Fantasy”. Podpisane było pseudonimem, a Piekara zawzięcie przekonywał, że to nie jego, ale po kilku latach ukazało się w zbiorze podpisanym jego nazwiskiem.
Literacką inicjację Piekara przeszedł w 1983 roku, ale na szczyt popularności wzniósł go otwarty przez powieść „Płomień i krzyż” cykl inkwizytorski. Na przekór ułagodzonej rzeczywistości XXI wieku, akcja rozgrywa się w rzeczywistości, w której odkupienia i zbawienia nie było. Jezus Chrystus zamiast pokornie skonać na krzyżu, zszedł z niego i własnoręcznie wymierzył sprawiedliwość oprawcom i niewiernym. Komentarze do rzeczywistości przez jakiś czas starał się zatrzymywać w prozie. Jakby na przekór swojemu dorobkowi politycznych wtrętów w jednym z wywiadów stwierdził:
I wtedy przyszedł Twitter i dwie pasje Piekary: seksualność i docinki połączyły się w jeden makabryczny tweet na temat Doroty Wellman. Pytanie czemu to akurat Wellman pisarz wybrał na narzędzie swojego manifestu? Nawet Wojciech Cejrowski, który nie przegapi żadnej okazji do wywołania kontrowersji, o prezenterce wypowiadał się ciepło.
Niedługo po wpisie inny tuz polskiej fantastyki, Jakub Ćwiek napisał „Co jakiś czas ktoś zadaje mi pytanie: 'Dlaczego odmawiasz przyjazdu na konwenty, na których jest Piekara?' Hmmm…”. Ktoś inny wrzucił zdjęcie płonącego „Sługi bożego”. Co na to pisarz? „Mój żart można uważać za kiepski, ale nie był wulgarny językowo. Komentujących go już nie stać na takie zachowanie…” – napisał.
Co ciekawe, sam zainteresowany teraz dziwi się, że jest atakowany w chamski i wulgarny sposób.
Napisz do autora: mateusz.albin@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 370
Click 9/2004
Moi drodzy, z dużym entuzjazmem odpowiedzieliście na nasz apel dotyczący ujawniania nauczycieli nieudaczników, którzy zamiast uczyć was informatyki robią sobie zwykłe jaja. Najczęściej wynika to z faktu, że są inteligentni inaczej (…).
Wywiad z Gexe.pl
Jako artysta czasami swoje poglądy ujawniam w mniej lub bardziej delikatny sposób. Ale słowo: "czasami" jest tu naprawdę trafne. Nie chcę upodobniać się do ludzi tak groteskowych jak Lis czy Wojewódzki, którzy nawet kiedy rozmawiają o "dupie Maryni", to muszą wtrącić jak bardzo nienawidzą PiS-u. Zarówno dziennikarze, jak i artyści powinni zachować pewien umiar. Nie mówię, żeby nie mieć w ogóle poglądów, ale kiedy polityczne miłości i nienawiści przysłaniają człowiekowi cały świat, to jest już niedobrze.