To jedyny kraj Unii Europejskiej, gdzie prawo aborcyjne jest tak restrykcyjne. Zakaz aborcji obowiązuje bez żadnego wyjątku, w każdym przypadku. Gwałtu i zagrożenia życia matki również. Za usunięcie ciąży kobietom grozi do 3 lat więzienia. Lekarzom nawet czterech, nie mówiąc o zakazie wykonywania zawodu. Pigułki "dzień po" są nielegalne. Mniej więcej do tego zmierzał projekt "Ordo Iuris". Na Malcie tak się dzieje od lat. I większość narodu akceptuje to bez zastrzeżeń.
W Polsce zwolennicy wolnego wyboru w sprawie aborcji głośno protestują na ulicach. W Irlandii, gdzie też jest surowe prawo, organizowane są kampanie na rzecz jej legalizacji. A na Malcie cisza. Czy ktoś słyszał, by tu kobiety protestowały? By domagały się swoich praw? Mówiły o godności? Tam jeździ się na urlop. Zwiedza katolicki kraj. Bez większej refleksji, że dokładnie tak samo któregoś dnia mogłoby być w Polsce.
Zacofana, średniowiecze...
Zakaz wprowadzono w 1981 roku. Z tego powodu o Malcie non stop pisze się na Zachodzie, że jest ostatnim takim krajem UE, że pod tym względem sięga czasów średniowiecza, że jest zacofana i ma przestarzałe prawo. Choć jako jeden z pierwszych krajów europejskich wybrała kobietę na prezydenta (1982), a dwa lata temu zalegalizowała związki tej samej płci, co - z perspektywy Polski - w tak katolickim kraju może wydawać się zaskakujące i nowoczesne.
Kościół ma tu jednak tak potężny wpływ, że nawet rozwody Malta zalegalizowała dopiero w 2011 roku i to po głośnym referendum. Do tego czasu była jednym z trzech państw na świecie - oprócz Watykanu i Filipin - gdzie w ogóle nie były możliwe! "Religia jest wszędzie, w każdym domu. Na Malcie jest 350 kościołów. Jak mówi taksówkarz, każdy na inny dzień" - to opis z podróżniczego bloga.
Większość prywatnych szkół jest prowadzona przez Kościół katolicki - informacja o tym znajduje się na stronie maltańskiego rządu. Podobnie jak ta, że szkoły te są bezpłatne, gdyż to rząd finansuje np. pensje nauczycieli, którymi są m.in. zakonnice i księża, a liczba miejsc dla uczniów jest ograniczona. Chodzi do nich około 30 procent młodych Maltańczyków.
Kary dla kobiet i lekarzy
Czy może zatem dziwić fakt, że kwestii aborcji Malta ciągle jest nieprzejednana?
Ten zakaz ma tu niemal pełną akceptację, przynajmniej oficjalną. Co jakiś czas można usłyszeć o próbach dojścia do głosu organizacji pro-choice - to widać w sieci. Akceptacja jest jednak tak silna, że jeszcze kilka lat temu, nikt nie robił tu żadnych badań, nie przeprowadzał też żadnych sondaży, jaka część narodu jest za, a jaka przeciw. Nie było takiej potrzeby. Ochrona życia dla większości ludzi na Malcie to niemal świętość.
"Od dziecka uczą nas, że istota ludzka zaczyna się od momentu poczęcia. Każdy Maltańczyk wzrasta w takim przekonaniu. Wszystko co temu przeczy, postrzegane jest jak zabójstwo czy ludobójstwo" – usłyszała kilka miesięcy temu dziennikarka EuroNews, która pojechała na Maltę, by zrobić reportaż o kraju bez aborcji. Valerie Gauriat rozmawiała o tym z socjologiem, Andreą Dibben, która naukowo badała przyczyny, dla których maltańskie społeczeństwo tak bardzo jest przeciwne usuwaniu ciąży.
To ciągle temat tabu
Katolicyzm i Kościół to jedno. Zawsze był tu silny, pomagał przetrwać czasy historycznych inwazji, ale nawet tu w ostatnich latach tylko około 50 procent ludności chodzi co niedziela na msze. Drugie - kraj jest mały, liczy zaledwie 450 tys. mieszkańców. Można założyć, że prawie wszyscy się znają, a złe wieści na ogół rozchodzą się w piorunującym tempie. "Kobiety powinny być badane przed wyjazdem z kraju i po powrocie. By sprawdzić, czy w czasie podróży nie dokonały aborcji" - taki szokujący komentarz jednego z internautów znalazłam pod artykułem w jednej z maltańskich gazet.
Valerie Gauriat przekonała się o tym na własnej skórze. Próbowała rozmawiać z ludźmi, namawiała, przekonywała... "Aborcja to na Malcie temat tabu. Jej przeciwnicy istnieją, są aktywni w mediach społecznościowych, ale rozmawiać z nimi o aborcji otwarcie, bezpośrednio? Nigdy w życiu się nie uda" – taka była konkluzja.
"Musisz zachować to w tajemnicy"
Kilka kobiet anonimowo opowiedziało jej swoje historie, np. o wyjeździe do kliniki aborcyjnej w Anglii. Co roku, według brytyjskich statystyk, takich kobiet jest około 50-60. "To strasznie trudne, bo z nikim na Malcie nie możesz o tym porozmawiać. Musisz zachować to w tajemnicy, jakbyś zrobiła coś potwornie złego" – powiedziała jedna z nich.
Anonimowy lekarz opowiadał z kolei o kobietach, które sam widział, a które rodziły, by zaraz po porodzie patrzeć, jak ich dziecko z wadami letalnymi umiera. Na przykład, urodziło się bez mózgu. Cały, świetny reportaż EuroNews, znajduje się tutaj. Jeden z nielicznych, gdyż niewiele jest takich relacji na temat Malty.
Debata o pigułkach "dzień po"
Czy kobiety i lekarze naprawdę są karani? Nie pisze się o tym wiele. Dwa lata temu był głośny przypadek, gdy 30-latka została skazana na 2 lata w zawieszeniu. Podobny wyrok usłyszał jej kuzyn, który podał jej garść pigułek, po których miała stracić ciążę. Być może po prostu takich przypadków jest bardzo niewiele, bo każdy się boi, a jeśli już na taki krok się decyduje, to wyjeżdża z kraju. Być może w praktyce kobiety traktowane są nieco łagodniej, ale tu informacji dogłębnej brak.
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że na Malcie zakazane są np. środki antykoncepcyjne. Nie są, są ogólnodostępne. Nie dotyczy to jednak pigułek "dzień po". Ich w aptekach tutaj nie ma.
Dopiero latem tego roku na Malcie rozgorzała dyskusja na ten temat. Wybuchła, gdy jedna z firm farmaceutycznych postanowiła takie tabletki sprowadzić na wyspę – mając stosowne pozwolenia i licencje na sprzedaż środka we wszystkich krajach UE.
– Nie możemy ich powstrzymać – premier bezradnie rozkładał ręce. "Płakać mi się chce, gdy na Malcie widzę ulotki informacyjne, że te pigułki to ludobójstwo na dzieciach" – "Times of Malta" cytował niedawno słowa jednej z kobiet.
Niektóre poczuły wtedy, że coś się dzieje. Dokładnie 102 złożyły podpis pod petycją w sprawie pigułek i złożyły ją w parlamencie. I na razie cisza. – Nigdy nie zalegalizuję aborcji – zapowiedziała dwa lata temu prezydent Malty. Póki co, nie widać, by cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić.
napisz:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
Reklama.
Aborcyjne prawo na Malcie
z Wikipedii
• Za wykonanie aborcji grozi kara od osiemnastu miesięcy do trzech lat więzienia. Tej samej karze podlega kobieta ciężarna.
• Jeśli skutkiem aborcji jest śmierć kobiety ciężarnej lub ciężki uszczerbek na jej zdrowiu odpowiedzialność karna jest równa tej za morderstwo lub okaleczenie.
• Farmaceucie lub pracownikowi służby zdrowia za przepisanie lub sprzedanie leków, za pomocą których można dokonać aborcji, grozi kara od osiemnastu miesięcy do czterech lat więzienia.
• Za nieumyślne spowodowanie poronienia grozi do sześciu miesięcy więzienia lub grzywna do tysiąca lir. Czytaj więcej