To burmistrz miasta nazwał tak kobiecy protest. Jerzy Rębek, były poseł PiS, który od dwóch lat rządzi Radzyniem Podlaskim, wypowiedział te słowa podczas sesji Rady Miasta. W sumie nie powinno to dziwić. Burmistrz jest bardzo religijny i kiedyś, jak słyszę – jeszcze jako wójt – przekazał jedną ze szkół Kościołowi, który potem zrobił z niej dom rekolekcyjny. Mieszkańcy mówią, że on sam do dziś często się tam modli. Miasto pod jego rządami to naprawdę istna "dobra zmiana" w pigułce.
W liczącym 16 tysięcy mieszkańców Radzyniu był już i Jarosław Kaczyński, i prezydent Andrzej Duda, a także TV Republika, która robiła cykl reportaży o mieście. Były głośne protesty przeciwko przyjmowaniu uchodźców, modlitwy w lokalnym oddziale KRUS, zawierzenie miasta Jezusowi, a na lokalnym portalu jest też informacja o konkursie plastycznym, w którym "najmłodsi zaserwowali lekcję chrześcijaństwa i patriotyzmu". A także (z okazji obchodów 1050-lecia Chrztu Polski, które szumnie jest tu obchodzone) o Przeglądzie Pieśni Ojczyźnianych, który zorganizował ośrodek kultury, o konkursie recytatorskim "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród".
Teraz doszło potępienie Czarnego Protestu. Burmistrz Jerzy Rębek powiedział wprost, że zabijanie dzieci poczętych a nienarodzonych jest pogaństwem, a w poniedziałek, gdy kobiety w całej Polsce wyszły na ulice, to był bunt pogan.
"Pacierz w urzędzie? Złapałem się za głowę"
– Być może poganie, ale skuteczni. Okazało się, że mają realny wpływ, że władza jednak liczy się z tymi dziesiątkami, setkami tysięcy pogan, którzy mogą wyjść na ulice i narobić rabanu. Życzyłbym burmistrzowi, żeby nie okazało się, że tych pogan i w Radzyniu jest trochę – mówi niezależny radny Jakub Jakubowski.
Gdy kilka dni temu przeczytał o kierowniku tutejszego KRUS, który wymyślił wspólne modlitwy w urzędzie, złapał się za głowę. – Można się starać przez 10 lat robić dla Radzynia różne rzeczy, promować miasto, a i tak wszystko bierze w łeb, gdy jednym takim newsem Radzyń Podlaski staje się świecącym punktem zaścianka – mówi.
Ten kierownik to dobry znajomy burmistrza, kiedyś jeden z najbardziej zaufanych mu osób w Radzie Miasta. W niedzielę służy do mszy jako ministrant, więc jego religijność nie powinna nikogo dziwić. Ale wspólny pacierz z pracownikami? W swoim urzędowym gabinecie? Co prawda o 7.10, pięć minut przed rozpoczęciem pracy, ale...Gdy lokalne media poruszyły temat, okazało się, że z modlitwy zrezygnowano.
"Jarosław Kaczyński przyjechał go ratować"
Wszystko w tym Radzyniu ostatnio jakby się kumuluje. Działa tu nawet silny ośrodek radykalno-narodowy. Jak widać, ich postulaty mają również poparcie burmistrza.
W mieście ma też powstać skwer im. 1050-lecia Chrztu Polski. Stanie tam krzyż. – Niestety, więcej słyszymy o wierze burmistrza niż o jego działaniach – przyznaje Jakub Jakubowski. Na przykład Światowe Dni Młodzieży stały się jego sztandarową imprezą, którą bezkrytycznie – jak słyszę – wspierały samorządy. Z tego okresu pochodzi ten hit internetu – jak księża tańczyli w Radzyniu:
W Radzyniu zresztą urodził się Andrzej Dzięga, arcybiskup metropolita szczecińsko-kamieński i nawet wczoraj otrzymał honorowe obywatelstwo miasta. O wydarzeniu informowała nawet katolicka agencja KAI podkreślając, że dekret nominacyjny wręczyli burmistrz miasta Jerzy Rębek oraz przewodniczący rady miejskiej, a arcybiskup mówił podczas homilii, że dużo się teraz musimy modlić za Ojczyznę, aby zakończyło się na polskiej ziemi zabijanie dzieci.
Stąd pochodzi też nowy dyrektor lubelskiego IPN. Dariusz Magier, dotychczasowy szef Archiwum Państwowego w Radzyniu Podlaskim, kilka dni temu zastąpił odwołanego nagle Jacka Weltera, który – co ciekawe – współpracował z Lechem Kaczyńskim, gdy ten był prezydentem Warszawy.
Ta nominacja wzbudziła wątpliwości. "Dariusz Magier tytuł doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie historii otrzymał na podstawie cyklu publikacji poświęconych systemowi biurokratyczno-dokumentacyjnemu PZPR" – napisała lubelska "Gazeta Wyborcza".
Poparcie z góry
Miasto – można powiedzieć – to znany ośrodek wsparcia obecnej władzy. Z przekonań światopoglądowych dużej części mieszkańców, ale też z namaszczenia samych przywódców PiS. To dzięki nim - jak słyszy się tutaj - obecny burmistrz został burmistrzem. Jerzy Rębek trzy razy próbował objąć urząd, ale udało mu się dopiero za czwartym.
– Jarosław Kaczyński osobiście przyjechał, by go uratować. Specjalnie zmienił trasę swoich podróży po Polsce, by przyjechać do Radzynia – mówi nam jeden z mieszkańców. Dodaje opowieści o tym, jak środowisko PiS w ogóle jest w Radzyniu skonfliktowane, jak burmistrz Rębek nie bardzo miał po drodze z innymi działaczami...Ale to on dostał poparcie z góry. W sieci zachowały się następujące wspomnienia z tamtego okresu:
To wszystko działo się już po okresie, gdy Jerzy Rębek przez dwie kadencje był posłem PiS. Pierwsza – jak mówią w Radzyniu – była mało widoczna, druga za to mocno zapadła w pamięć. Jerzy Rębek odszedł wtedy za Zbigniewem Ziobrą do Solidarnej Polski, by potem nagle, po dwóch latach, wrócić na łono PiS.
"Żeby siostrzyczka lub braciszek narodziło się z in vitro..."
Przypomnijmy. To były głośne na Polskę słowa, które w tamtym czasie padły z jego ust, z mównicy sejmowej. Trwała dyskusja o in vitro, na galerii stała wycieczka szkolna. I poseł Rębek powiedział wtedy do nich: – In vitro to zabójstwo wielu istnień ludzkich. To niech usłyszy również najmłodsze pokolenie. Tak, żeby siostrzyczka lub braciszek narodziło się z in vitro, kilkoro spośród nich musi umrzeć. Biorę odpowiedzialność za swoje słowa.
– Ludzie na niego głosowali, bo byli już niezadowoleni z poprzedniego burmistrza. Zdecydowanie chcieli zmiany. Był wręcz głód, że może być lepiej. A lepiej nie jest – mówi Jakub Jakubowski. Aż "dobra zmiana" sama w tym momencie ciśnie się na usta...
"Pałacu nie oddamy w obce ręce"
Dziś, po dwóch latach, słyszę od mieszkańców, że burmistrz niewiele robi, a jeśli już to są to jakieś doraźne działania. Są imprezy kulturalne, koncerty, na Boże Narodzenie była iluminacja świetlna - to na pewno się podoba.
Burmistrz obiecał też zrobić Muzeum Żołnierzy Wyklętych i to również się podoba. Budynek mocno na to zasługuje - w czasie II wojny światowej był tam areszt śledczy Gestapo, potem siedziba UB. Na ścianach zachowały się napisy wykonane przez więźniów, są oryginalne drzwi w piwnicy. Tyle, że dziś jest to budynek komunalny, w którym mieszkają ludzie. I trudno nagle znaleźć im inne mieszkania.
Wielu mieszkańców najbardziej ma jednak żal o Pałac Potockich. – Poprzedni burmistrz chciał go sprzedać, ale nie zdążył. Liczyliśmy, że może powstałoby tu centrum hotelowo-konferencyjne, ludzie znaleźliby pracę. Ale burmistrz poruszył środowiska prawicowe, żeby nie oddawać pałacu w obce ręce, żeby nikt nam go nie zabrał. Inwestor się wycofał – mówi jeden z mieszkańców Radzynia.
Jakub Jakubowski pyta, czy widziałam pałac, czy wiem o czym mowa: – To nie jest tak, że pałac jest w Radzyniu. To Radzyń jest przy pałacu. To potężny zabytek z ogromnym dziedzińcem. Wygląda jak Wilanów, porównywany do Pałacu Branickich w Białymstoku. To najbardziej reprezentatywny, potężny gmach w promieniu kilkudziesięciu, a może nawet 100 kilometrów.
Lokalne władze chcą dziś tam zrobić siedzibę archiwum państwowego, wynająć pomieszczenia różnym instytucjom. Co pieniędzy miastu i mieszkańcom raczej nie przyniesienie. I nie zatrzyma młodych, którzy z miasta wyjeżdżają za granicę i do innych miast.
Test dla burmistrza
Mieszkańcy mówią, że nie odczuwają też jakiejś szczególnej opieki nadrzędnych władz PiS, choć niedawno, na zaproszenie burmistrza, przybył tu prezydent Duda. – Czy miasto ma tę opiekę, czy nie przekonamy się, jeśli dostaniemy środki na remont pałacu. Potrzeba 30-40 mln zł. To będzie test i tu trzymam kciuki za burmistrza – mówi radny.
W Radzyniu silny jest elektorat PiS, ale – jak słyszę – nawet wśród tych ludzi pojawia się oczekiwanie, by Jerzy Rębek lepiej zajął się sprawami świeckimi, rozwojem miasta, zadbaniem o jego dobrobyt. – Niekoniecznie oczekuje się, że będzie kaznodzieją – mówi Jakub Jakubowski.