Rockmeni, szczególnie ci, którzy szczyt popularności mają już za sobą, często zapraszają do współpracy orkiestry symfoniczne i przerabiają swoje największe przeboje na klasyczną modłę. Można tu wspomnieć chociażby Stinga, Scorpions czy Perfekt. Często jednak muzycy na co dzień pracujący w filharmoniach sami sięgają po rockowe klasyki. I trzeba przyznać, że często wychodzi im to świetnie.
1. Sweet Child O'Mine grupy Guns N' Roses - Vitamin String Quartet
Na wstępie trzeba przyznać, że ranking jest momentami subiektywny. Pierwsze miejsce to w dużej mierze wynik mojej miłości do "Sweet Child O'Mine". Jako usprawiedliwienie dodam, że jest to zdecydowanie najlepsza z wielu przeróbek tej piosenki. Słucha jej się lepiej, niż tego, co prezentuje obecny skład Guns N' Roses (z pierwotnego został tylko wokalista Axl W. Rose, a i jemu sporo brakuje do dawnej formy). Dlatego też polecam to klasyczne wykonanie.
2. Aktorzy serialu "Glee" i fragment "Smooth Criminal" Michaela Jacksona
Choć to nie rock, to słuchanie doskonałej samej w sobie piosenki, w tak świetnym wykonaniu to obowiązkowy punkt wielu imprez. Nie tylko ze względu na doskonałą grę wiolonczelistów, ale też świetny wokal. Naya Rivera ma niesamowicie mocny głos, a i samo nagranie ogląda się bardzo dobrze.
3. The Dueling Fiddlers coverują hity AC/DC: "Back in Black" i "Thunderstruck"
Także instrumenty mniejsze niż wiolonczele potrafią stworzyć niesamowite widowisko. Dwoje skrzypków zabrało się za hity australijskich tytanów rocka, czyli AC/DC. Wykonanie tak spodobało się oryginalnym wykonawcom, że polecili ten cover na swoim oficjalnym fan page'u.
4. David Garrett gra "Live and let die" Paula McCartney'a
Niemiecki skrzypek to prawdziwa gwiazda przeróbek rockowych hitów. Jego trasa "Rock Symphonies" wypełnia sale koncertowe. Ciężko było wybrać tylko jeden numer z całego, ponadgodzinnego koncertu. Jednak tutaj znowu skorzystałem z prawa do subiektywizmu i polecam "Live And Let Die". Piosenka Paula McCartney'a do filmu o Jamesie Bondzie sama w sobie jest dziełem monumentalnym. Orkiestra jeszcze to wrażenie pogłębia.
5. Wish You Were Here zespołu Pink Floyd w wykonaniu Royal Philharmonic Orchestra
Choć muzycy Pink Floyd od wczesnych lat swojej kariery sięgali po klasyczne brzmienia, Królewska Orkiestra Filharmoniczna postanowiła wziąć się za ich twórczość. I dostaliśmy "Wish You Were Here" w niezwykle spokojnej wersji, która doskonale oddaje spokojną melodię oryginału. To także jeden z niewielu coverów, w których dodano wokal. Co prawda to nie David Gillmour, ale słucha się bardzo przyjemnie.
To moja subiektywna piątka, czekamy na Wasze typy.