
"Naród Polski jest podzielony, dużo jest złości i zawiści. Wielu żyje w lęku, niepewności, w nałogach. To są skutki grzechów, które popełniliśmy, my i nasi przodkowie. To jest czas potężnej walki cywilizacji życia z cywilizacją śmierci. To chwila wymagająca szybkiej i jasnej odpowiedzi każdego z nas" – tak do udziału w Wielkiej Pokucie namawiali jej świeccy organizatorzy. Odpowiedziało ponad 100 tys. osób.
REKLAMA
Polacy błagają o wybaczenie. Zaczęli o godzinie 11.00, skończyli po 22.00. Bili się w piersi na Jasnej Górze - m.in. za aborcję. O "nabożeństwie przebłagalnym" piszą prawicowe media, a TVP prowadzi z niego transmisję.
Tłumy najpierw dziękowały, potem brały udział w mszy, której przewodniczył abp Stanisław Gądecki. Wieczór rozpoczęła część pokutna ze świadectwami, modlitwą i adoracją. Jak tłumaczy Maciej Bodasiński z fundacji Solo Dios Basta, stojącej za "Wielką Pokutą", impreza jest odpowiedzią na kryzys duchowy Polaków. Ci, którzy nie są obecni, komentują ją na Twitterze.
– Wielu Polaków odchodzi od wiary, od Kościoła, odwraca się od Boga, przestaje żyć przykazaniami, jest coraz bardziej poranionych, żyje w lęku, małżeństwa się rozpadają, rodzi się coraz mniej dzieci, wiele jest objawów duchowego kryzysu. Przez modlitwę pokutną, zwłaszcza w Roku Miłosierdzia możemy wyprosić wiele łask – cytuje Bodasińskiego "Gość Niedzielny". Jego zdaniem, Bóg przewidział, że część społeczeństwa wyzna wiarę w ciemność, będącej "symbolem śmierci", stąd taka frekwencja.
źródło: "Gość Niedzielny"
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
