Reklama.
Zawsze prosił, żeby przedstawiać go jako twórcę i jako pierwszego dowódcę jednostki. Po odejściu z GROM-u bardzo intensywnie walczył o nią, ostro reagował na zamieszania wynikające z tego, że ta jednostka wyprzedzała swoją epokę. Dobro jednostki leżało mu na sercu tak bardzo, że krytykował kolejnych dowódców, gdy wprowadzali tam jakieś zamieszanie.
Nawet podczas ostatniego święta jednostki pojechał na miejsce. Był dla żołnierzy autorytetem, i to nie ze względu na sprawność wojskową, ale dlatego, że pokazywał, że warto mieć swoje zdanie. Może to i wbrew regułom, ale w polskiej armii to bardzo potrzebne, by dowódca, nawet niższego szczebla zwracał uwagę na to, co próbuje się zamieść lub zbagatelizować.
Może w tych staraniach o dobro jednostki dyplomacja nie była jego mocną stroną. Jednak jego krytyka zawsze miała jedno źródło - dbałość o dobro jednostki.