To, co od kilku tygodniu dzieje się w Teatrze Polskim we Wrocławiu zaczyna przerażać. A to wszystko za sprawą dyrektora z nowego nadania – Cezarego Morawskiego. W trakcie oklasków, kiedy aktorzy zakleili sobie usta, a brawa się podniosły, kazał zgasić całkowicie światło.
– Po raz pierwszy w historii teatru: dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezary Morawski każe zgasić światło na scenie i widowni podczas braw po przedstawieniu "ONI" – donoszą założyciele facebookowego profilu Teatr Polski - w podziemiu / Polski Theatre in the underground.
Z doniesień internautów dowiadujemy się, że dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezary Morawski przed spektaklem "Oni" przesadził grupę widzów z parteru na balkon, sprawdził im bilety, kazał obsłudze widowni pilnować ich przez cały spektakl.
Miał powiedzieć: "Jestem tu dyrektorem, ja mogę wszystko".
Cezary Morawski kieruje Teatrem Polskim we Wrocławiu od 1 września. Wygrał konkurs, w którym udziału - ze względu na brak wyższego wykształcenia - nie mógł wziąć Krzysztof Mieszkowski, dotychczasowy dyrektor i działacz Nowoczesnej.
Dzięki Mieszkowskiemu artystyczna placówka osiągała największe sukcesy w swojej historii, o czym przekonywała tamtejsza Rada Artystyczna. Chciała, by mimo niespełnienia wymogów konkursowych, pozostał on w teatrze jako dyrektor artystyczny.
Cezary Morawski, zdaniem aktorki Teatru Polskiego - prywatnie partnerki Mieszkowskiego - Ewy Skibińskiej, wygrał konkurs nieuczciwie. Jego zwycięstwo miało być ustawione przez Urząd Marszałkowski Wrocławia. Poza Morawskim startowało jeszcze pięcioro kandydatów. Troje nie uzyskało ani jednego głosu.