Prezes fundacji Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski twardo broni pomysłu, aby karać kobiety za aborcję. Uważa także, że Czarne Protesty były przede wszystkim manifestacjami antyrządowymi, które nie prezentowały odczuć Polaków.
– To nie są odczucia Polaków, ale propaganda lewicowych ekstremistów – stwierdził w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris, z którego inicjatywy powstał projekt „Stop aborcji”. Uważa także, że dzięki debacie nad projektem, poparcie dla liberalizacji przepisów spadło.
Kwaśniewski zdradza, że wiedział o obawach kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, ale miał informacje, że w klubie poselskim przeważa poparcie dla projektu jego fundacji. Jego zdaniem projekt odrzucono ze względu na moralną presję. Kwaśniewski przewrotnie tłumaczy także, że chociaż projekt wprowadzał kary dla kobiet za aborcję, to przepisy skonstruowano tak, żeby od tych kar odstępować.
– Projekt zwalniał kobiety od wszelkiej odpowiedzialności za czyn zawiniony, ale popełniony nieumyślnie. A w przypadku umyślnego pozbawienia życia dziecka pozwalał na odstąpienie od kary (…) – mówi.
Tłumaczy, że to lepsze niż ustawowo gwarantowana bezkarność. Przypomina historię surogatki, której nie zapłacono za dziecko, po czym dokonała aborcji. Twierdzi także, że karanie kobiet jest światowym standardem, a przepisy w Polsce są liberalniejsze od analogicznych w Belgii czy w Anglii.