Prezes jest tylko jeden i politycy Prawa i Sprawiedliwości wiedzą, że to od niego zależy ich kariera polityczna. Dlatego starają się mu przypodobać na każdy możliwy sposób. Nawet, jeśli zajmują tak ważne stanowisko jak Marszałek Senatu.
– Wie pan co.... Dwie cechy, tak? – próbował kupić czas Karczewski. – Dwie cechy, ale negatywne – zaznaczył Piasecki. – No wie pan co, na pewno pan prezes jest idealistą. Chce, żeby świat był idealny – zaczął marszałek. Zanim opiszemy dalszą część jego wypowiedzi, zachęcimy pana marszałka, żeby
zajrzał do słownika i przypomniał sobie co oznacza słowo "idealista".
– Choć Prezes często mówi, że w PiS nie ma samych aniołów, to na pewno chciałby, żeby na świecie były same anioły – snuł swoją odpowiedź Karczewski. – I to jest jego wadą? – dopytywał z niedowierzaniem Piasecki. – Tak, ten idealizm – stwierdził Karczewski. – Choć ja to traktuję również jako cechę bardzo pozytywną – poprawił się błyskawicznie.
– Jarosław Kaczyński jest człowiekiem wybitnym. Doprowadził swoją partię do tego, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory i wygramy kolejne – przekonywał Karczewski. I nie zniechęciły go kpiny Piaseckiego, który poważnym głosem mówił, że "PiS wygra wszystkie wybory do końca świata". – Prezes Jarosław Kaczyński jest wybitnym politykiem. Ja nie widzę żadnych wad u pana prezesa – zamknął dyskusję Karczewski.
To zaskakujące, że wykształcony człowiek, pełniący tak ważną funkcję, nie zdaje sobie sprawy, że opowiadanie takich zachwytów nie sprawi, iż wszyscy zaczną podziwiać Prezesa. Wręcz przeciwnie. Naraża na śmieszność Kaczyńskiego, PiS, a także samego Karczewskiego i, co gorsza, instytucję, której szefuje. Bo sprawia wrażenie, że PiS to nie zespół myślących krytycznie i realistycznie ludzi, ale banda "biernych, miernych, ale wiernych".