Facebook zabija ludzi? Na szczęście tylko wirtualnie
Facebook zabija ludzi? Na szczęście tylko wirtualnie fot. Facebook

Wiele kondolencji składanych ostatnio na Facebooku okazało się przedwczesnych. Makabryczny błąd serwisu sprawił, że na jego łamach zaczęły wyskakiwać informacje o zgonach wielu użytkowników. Wśród "uśmierconych" znalazł się nawet sam założyciel serwisu, Mark Zuckerberg.

REKLAMA
To jedna z najbardziej makabrycznych wpadek Facebooka. Serwis Marka Zuckerberga ni stąd, ni zowąd zaczął obwieszczać śmierć swoich użytkowników. Taryfy ulgowej nie było. Facebook ogłosił nawet kres życia swojego twórcy. Tragiczne informacje na szczęście okazały się fałszywe, a facebookowicze są cali i zdrowi.
Informacje pojawiały się na kontach konkretnych użytkowników. Są to standardowe formułki "In memoriam", które serwis wyświetla po przekazaniu mu informacji o śmierci użytkownika. “Mamy nadzieję, że ci, którzy kochali (imię użytkownika), znajdą pocieszenie w rzeczach, którymi dzielą się inni, by pamiętać i celebrować jego życie" - można wtedy przeczytać.
Dlaczego epitafia trafiły na tablice osób, które żyją? Tego Facebook nie jest w stanie wytłumaczyć, ale wszystkich pokrzywdzonych przeprasza i przekonuje, że pracuje nad tym, aby sytuacja się nie powtórzyła.
Na koniec ciekawostka. Jeżeli macie konto na Facebooku, to autentyczny nekrolog statystycznie zostanie wam wystawiony później. To, że kontakty z ludźmi wpływają na długość życia, wiadomo od czasu badań Lisy Berkman z 1979 roku. Teraz okazuje się, że również wirtualne więzi mają podobny skutek. Ryzyko śmierci jest o 12 proc. mniejsze u tych ludzi, którzy korzystają z Facebooka niż u tych, którzy go nie używają.
źródło: Digiday