Ambasador Ukrainy Wasyl Zwarycz domaga się od Polski oficjalnego potępienia incydentu, do którego miało dojść na Marszu Niepodległości. Uczestnicy demonstracji mieli spalić ukraińską flagę.
Wasyl Zwarycz, ambasador Ukrainy w Polsce, informacje o spaleniu flagi jego kraju na Marszu Niepodległości określił jako "haniebny akt wandalizmu". Ambasada domaga się od Polski potępienia tego incydentu i ukarania sprawców.
– Działanie, które znieważa symbole suwerennego państwa, zwłaszcza przyjaznego sąsiada, jakim jest Ukraina, jest nie do zaakceptowania i nie może mieć miejsca w państwie, z którym rozwijane jest strategiczne partnerstwo – stwierdził Zwarycz.
Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości do sprawy podchodzą z dystansem. – To nie była uroczystość legitymizowana przez polski rząd – twierdzi wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki.
W rozmowie z TVN24 doradca prezydenta Paweł Mucha powiedział, że nie chce stawiać znaku równości między wszystkimi manifestantami i państwo nie może brać odpowiedzialności za działania niewielkiej grupki. Mucha dodaje, że za takie zajście odpowiedzialność w pierwszej kolejności organizator wydarzenia.