Zgodnie z obietnicą rząd zajął się akcyzą od używanych samochodów. Jeśli myśleliście, że teraz auta będą tańsze, a prawo prostsze, czeka was szok. Najwyższa stawka akcyzy w projekcie to ponad pół miliona. Obliczyliśmy, o ile zubożeje kieszeń przeciętnego Polaka, marzącego o 12-letnim Volkswagenie z Niemiec.
Poznaliśmy treść projektu ustawy o podatku akcyzowym od używanych samochodów. Od razu w oczy uderzają astronomiczne kwoty. Najwyższa stawka podatku wynosi 560 tysięcy złotych. Autorzy co prawda proponują także przepisy zmniejszające akcyzę w stosunku do wartości pojazdu, ale nawet po odliczeniach samochody będą droższe. I to dużo. Na poniższej grafice tłumaczymy, o ile zubożyłyby nas nowe przepisy.
Taką akcyzę płacimy dziś
Obecnie obowiązują dwie stawki akcyzy. 3,1 proc. płacą osoby nabywające samochód z silnikiem o pojemności do 2,0 l. W przypadku aut z większymi silnikami trzeba zapłacić znacznie więcej, bo 18,6 proc. Do niedawna w debacie o zmianach mówiło się przede wszystkim o obniżeniu tej kwoty. Projekt zaproponowany w Senacie przewiduje zupełnie inne rozwiązania. W niemal każdym przypadku byłoby drożej, a w skrajnych stawki stałyby się zaporowe.
Nowe wysokości akcyzy uzależnione są od wieku samochodu i pojemności silnika. Wymienia się 8 kategorii pojemności i 4 kategorie wieku, pokrywające się z normami europejskiego standardu emisji spalin. Najniższe stawki akcyzy są dla najnowszych pojazdów.
Dla tegorocznego auta stawka wynosi od 800 zł (silnik poniżej 1199 cm3) do 120 tys. zł (powyżej 4000 cm3). Im samochód starszy i potężniejszy, tym akcyza większa. Pojazd zarejestrowany przed 2004 rokiem, o silniku o pojemności ponad 4 l., to akcyza przekraczająca pół miliona złotych.
Spokojnie, będzie tylko trochę drogo
Takich pieniędzy nikt jednak nie będzie płacił. Faktyczną kwotę znacznie zmniejsza współczynnik deprecjacji. Mówiąc wprost, uwzględnia on utratę wartości przez starzejący się samochód. Im więcej czasu minęło od pierwszej rejestracji, tym większe odliczenie od stawki.
To jednak nie oznacza, że nowa akcyza nie spustoszyłaby portfela. W najgorszym przypadku, czyli starego i dużego auta, współczynnik deprecjacji przewidziano na 0,90. Zamiast 560 tys. akcyza naliczona zostałaby w kwocie 56 tys.
Nikt normalny nie dopłaci do samochodu więcej, niż on kosztuje. Nie trudno domyślić się, że przepisy mają zniechęcić lub uniemożliwić kupowanie starych samochodów. Niemcy rozważają wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych, a dla Polski oznaczałoby to za kilka lat falę importu. A to głównie po Niemcach dziedziczymy samochody. Według analizy AAA AUTO Polacy najchętniej szukają niemieckich marek. Najczęściej są to samochody 12-letnie.
Ile za używanego Volkswagena zapłaci Kowalski
Również w tej kategorii podwyżka byłaby dotkliwa dla młodych ludzi, którzy jako pierwsze cztery kółka planują leciwe auto zza Odry. Przyjrzyjmy się sytuacji na przykładzie Volkswagena Passata B5 z silnikiem benzynowym 1,9 l.
Nasz Volkswagen z taśmy produkcyjnej zszedł w 2004 roku. Od tamtej pory zmienił kilku właścicieli i, kiedy Niemcy stracili nim zainteresowanie, trafił do Polski. Średnia cena takiego samochodu to ok. 12 tysięcy złotych.
Z silnikiem tej pojemności akcyza wynosi 3,1 proc, a więc dokładnie 372 złote. Jeżeli to same auto chcielibyśmy nabyć po przyjęciu omawianego projektu, stawka akcyzy wzrosłaby do 12 tysięcy złotych, a więc dokładnie drugie tyle, ile kosztuje sam pojazd. Ponieważ jednak współczynnik deprecjacji (0,89) uwzględnia stratę wartości po 157 miesiącach od pierwszej rejestracji, faktyczna akcyza wynosi 11 proc. stawki, a więc 1320 złotych.