
"Molestowanie brzydkich kobiet powinno być karane łagodniej". Ten żart Andrzeja Mleczki wywołał niesmak, oburzenie, a także oskarżenia o seksizm. – Prędzej nazwałbym siebie feministą – odpiera zarzuty satyryk w wywiadzie udzielonym "Newsweekowi".
REKLAMA
– Maszerowałem w niejednej manifie, popierałem w wyborach do parlamentu znaną feministkę Kazimierę Szczukę. Zarzucenie mi mizoginizmu jest nieporozumieniem – broni się Mleczko.
Dopytywany, co miał na myśli publikując rysunek, odpowiedział, że ten "aforyzm"nie był seksistowskim żartem, tylko " żartem z seksizmu". – Radziłbym trochę bardziej się wyluzować i nie traktować wszystkiego tak dosłownie – tłumaczy w wywiadzie.
Mleczko nie ma ostatnio dobrej passy, zaraz po aferze z seksistowskim rysunkiem, satyryk opublikował kolejny, po którym oskarżono go o brak empatii wobec osób niepełnosprawnych.
Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl
źródło: "Newsweek"
