Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej w resorcie Antoniego Macierewicza, działał w PZPR.
Wacław Berczyński, szef podkomisji smoleńskiej w resorcie Antoniego Macierewicza, działał w PZPR. Fot. Sławomir Kamiński / AG

Prawica działa według sprawdzonego schematu: jak ktoś podpadnie, zaczyna się grzebanie w teczkach. Ale jeśli ktoś jest "nasz", to jego teczka pokrywa się kurzem. Tak jest w przypadku Wacława Berczyńskiego, szefa podkomisji badającej katastrofę smoleńską. Naukowiec w latach 1968 - 1981 był członkiem PZPR, działał nawet w egzekutywie.

REKLAMA
Podwójne standardy są w polityce tak samo normalne jak niedotrzymywanie obietnic. I w jednym i w drugim Prawo i Sprawiedliwość nie ma sobie równych. Z jednej strony prawica wszędzie tropi komunistów i agentów (niedawno wydano trzecią część "Resortowych dzieci"). Z drugiej ludzie z przeszłością w PZPR zajmują ważne stanowiska w obozie władzy.
Najgłośniejsze przykłady to oczywiście poseł Piotrowicz i Wojciech Jasiński, szef Orlenu. Ale w PZPR działał także Wacław Berczyński, szef podkomisji badającej katastrofę smoleńską – informuje "Wprost". Był członkiem partii od 1968 roku (czyli po antysemickiej nagonce) do 1981 roku. Działał też w egzekutywie, choć jak sam zaznacza zaledwie kilka miesięcy. Mówi, że w tym samym czasie kierował zakładową "Solidarnością".
Wyemigrował do Stanów, gdzie kompletnie zmienił front. Wraz z żoną Berczyński zaczął organizować spotkania z udziałem przedstawicieli opozycji (np. Adamem Michnikiem) i artystami (Maryla Rodowicz). Dzisiaj środowisko Polonii apeluje do Berczyńskiego, by przestał kompromitować naukę i zrezygnował z firmowania zamachowych rewelacji.
źródło: "Wprost"

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl