Na piątym miejscu od końca pod względem zamożności w Unii Europejskiej znajduje się Polska. To ranking na 2011 rok. Jak informuje "Rzeczpospolita" w tym roku nie poprawimy wyniku, mimo że nasza gospodarka rozwija się najszybciej w całej wspólnocie.
W zeszłym roku biedniejsi od nas byli tylko mieszkańcy Rumunii, Bułgarii, Łotwy i Litwy. Przed nami między innymi Węgrzy i Estończycy. W tym roku co prawda uda się nam wyprzedzić Węgrów, ale nas z kolei przeskoczy Litwa, której PKB wzrósł w zeszłym roku o prawie 6 procent.
Poziom zamożności liczony jest jako Produkt Krajowy Brutto na jednego mieszkańca z uwzględnieniem tzw. parytetu siły nabywczej, który uwzględnia wahania kursowe i zmiany cen. - Polska wciąż jest bardzo biednym krajem w porównaniu z Europą Zachodnią. Choć rozwijamy się szybciej niż te kraje, odrobienie dystansu wobec unijnej średniej zajmie nam dziesiątki lat – mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Piotr Bujak, główny ekonomista banku Nordea. Z kolei dr Jakub Borowski z Kredyt Banku dodaje w rozmowie z dziennikiem, że za sześć i pół roku uda nam się prześcignąć Portugalię, a rok później Grecję - głównie ze względu na panujący tam kryzys. Nie uda nam się za to - jego zdaniem - przebić Estonii. - To kraj o najbardziej zliberalizowanej gospodarce, powinniśmy brać z niej przykład, bo nie cały potencjał polskiej gospodarki jest wykorzystywany – mówi Borowski.
Co zrobić, żeby się bogacić?
Skoro tak szybko się rozwijamy, to dlaczego nie jesteśmy bogatsi i co zrobić, by zmienić ten stan? - Nie ma co oczekiwać cudów - mówi Paweł Cymcyk, menadżer komunikacji inwestycyjnej w ING TFI. - Na dobrą sprawę zaczęliśmy budować swoje oszczędności i PKB 23 lata temu, więc nic dziwnego, że mamy w plecy. Przez PRL mamy opóźnienia i nie tak łatwo będzie nam nadrobić. W obecnej chwili, tak na szybko musimy stawiać na innowacyjność i przedsiębiorczość. To naturalne elementy, które pozwolą nam dojść do unijnej średniej. Dużo lepiej się sprawdzą, niż utrzymywanie nierentownych projektów, na przykład stoczni i kopalni - dodaje.
Zdaniem Cymcyka miliardy wydane na Euro 2012 się nie zwrócą ot tak, ale dzięki nim do Polski zawitać mogą inwestorzy zza granicy. - Biznes przyjdzie do Polski, bo będzie wiedział, że jest tu infrastruktura, że dojazd z Warszawy do Łodzi nie trwa kilku godzin. Innowacyjność, proste podatki, kreatywność, przedsiębiorczość i infrastruktura to elementy najważniejsze, by pomóc Polakom w bogaceniu się - tłumaczy. Z kolei w dłuższej perspektywie należałoby postawić przede wszystkim na inwestycje w kapitał ludzi i edukację. - W nowoczesnej ekonomii nie liczy się, kto ile stali i węgla wyprodukuje. Liczą się miękkie technologie. Wystarczy budować dużo ładnych iPhone’ów, to się sprzedaje. Jeżeli nie postawimy na innowacje i edukację, będziemy jedynie podwykonawcami. Nie będziemy inicjatorami pomysłów, jak Niemcy, będziemy tylko robić dla nich części. W Polsce nie mamy ani jednak światowej marki, brakuje takich koncepcji. W nie trzeba inwestować i nie przespać zmian strukturalnych, jak zrobiła Nokia - mówi Cymcyk.
Z kolei dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek przypomina, że mocno zmniejszyła się liczba ludności na Litwie, między innymi z tego wynika wyższy PKB na jednego mieszkańca. - Nasz PKB od momentu wejścia do Unii Europejskiej wzrósł o ponad 20 punktów procentowych wobec unijnej średniej. Zmiany są bardzo duże, a żeby Polacy się bogacili przede wszystkim trzeba pomagać prowadzić działalność gospodarczą. Wielkim problemem, wręcz gehenną dla przedsiębiorców jest zatrudnienie pierwszego pracownika, a to przecież nie powinno być dla nich obciążeniem. Zatrudnianie nowych ludzi jest kluczem do sukcesu - mówi główna ekonomistka PKPP Lewiatan. - Proszę spojrzeć na Niemcy, po wprowadzeniu ułatwień, postawieniu na elastyczne formy zatrudnienia i rozliczania czasu pracy skokowo wzrosła efektywność pracy. Bezrobocie spadło im do 5 procent z kawałkiem, wśród młodych wynosi 7 procent z kawałkiem. Pracownicy i przedsiębiorcy muszą zrozumieć, że trzeba inwestować w siebie, że warto to robić - dodaje.