Tak radykalnych metod rozwiązania kryzysu w Europie już dawno nikt nie proponował. Na pomysł rozdawania bonów wpadł kontrowersyjny amerykański ekonomista Nouriel Roubini. Niestety, projekt, chociaż ciekawy, nie uleczy Starego Kontynentu.
"Europa potrzebuje wzrostu. Niemiecki rząd powinien dać każdemu gospodarstwu domowemu bon na podróż o wartości 1000 euro, który mógłby jednak zostać wykorzystany na urlop w kraju dotkniętym kryzysem. To napędziłoby tamtejszą gospodarkę" - zaproponował Roubini w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Bild".
- Brzmi fajnie, ale zupełnie nie rozwiązuje problemu - ocenia ten pomysł prof. Witold Orłowski, doradca prezydenta ds. ekonomicznych. Czyżby propozycja znanego
ekonomisty nie miała w ogóle racji bytu?
Niewdzięczni Grecy?
- To miałoby sens pod warunkiem, że Greccy hotelarze nie podnieśliby od razu cen, bo wiedzą, że na podróż Niemcy dostali bon. Ale nawet wtedy byłby to projekt jednorazowy, a takie nie są potrzebne Europie - ocenia prof. Witold Orłowski.
- Co będzie w następnych latach? Przecież rząd niemiecki nie może ciągle dopłacać do greckiej gospodarki, chociaż i tak już to robi. Równie dobrze, zamiast bonów, Niemcy mogliby przelać pieniądze do Grecji, na to samo by wyszło - uważa doradca prezydenta. Pomysł Roubiniego, dodatkowo, mógłby się nie spodobać politykom - szczególnie tych krajów, które nie są na skraju zapaści.
Pomysł z powietrza
Propozycję amerykańskiego ekonomisty bombarduje też wiceprzewodniczący sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski z PiS. - Przede wszystkim ekonomiści powinni swoje teorie podpierać wyliczeniami, tu ich brakuje - wskazuje parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. To jednak najmniej ważny element w ocenie "bonów dla każdego".
- To nie problem tysiąca euro pomnożonego przez setki tysięcy niemieckich turystów. Przecież sama Hiszpania, do uratowania sektora bankowego, potrzebuje 100 miliardów euro. Próba naprawienia tego lub sytuacji w Grecji niemieckimi turystami to jak gaszenie pożaru szklanką wody - uważa Kraczkowski.
Roubini nie trafił w sedno
Obaj nasi rozmówcy wskazują, że pomysł Roubiniego to rozwiązanie jednorazowe, na chwilowy brak gotówki, a nie głęboki kryzys, jaki dotknął Grecję czy Hiszpanię. Ten pierwszy kraj ma problem z jakąkolwiek wypłacalnością i oddawaniem długów. - Grecka gospodarka po prostu jest skrajnie niekonkurencyjna. Nie potrafi w ogóle na siebie zarabiać i spłacać długów i wątpię, by niemieccy turyści mieli tutaj coś ruszyć - mówi
prof. Orłowski. - A od jednorazowych zastrzyków finansowych mamy Europejski Bank Centralny.
Z kolei w Hiszpanii zagrożony jest sektor bankowy, który jeśli padnie to pociągnie za sobą na dno całą gospodarkę. I chociaż wsparcie i tak już rozwiniętej hiszpańskiej turystyki na pewno zwiększyłoby obrót pieniędzmi - czyli dało profity bankom - ale to nadal za mało. - Sedno problemu to brak regulacji finansowych i kontroli nad rynkami, a nie chwilowej słabej kondycji turystyki - dowodzi bezsensu pomysłu Roubiniego poseł Kraczkowski.
Spojrzenie z USA
Nouriel Roubini, niestety, w swoim zamyśle otarł się o daleko posunięty idealizm. Wątpliwe bowiem jest, by na przykład Grecy, którym do tej pory nie chciało się za dużo pracować i płacić podatków, zmienili swoją mentalność tylko na skutek niemieckiego wsparcia. - To taka amerykańska, idealistyczna wizja, w której osoba otrzymująca pomoc chce odpłacić tym samym. Niestety, to tak nie działa - przypomina prof. Witold Orłowski.
- W USA robi się to samo. Rząd pompuje tam pieniądze w gospodarkę, licząc na to, że "coś zaskoczy". I od kilku lat nic tam nie zaskoczyło - porównuje prezydencki ekonomista. Przy czym sytuacja Stanów Zjednoczonych nie jest tak zła jak w Grecji, więc mało skuteczne pomysły przechodzą łatwiej, niż w Europie. Grekom, twierdzi Orłowski, potrzebne jest przywrócenie konkurencyjności w gospodarce, a doraźne łatanie finansów na pewno tego nie sprawi.
Zasili unijny budżet i ograniczy ryzykowne działania inwestorów - podatek od transakcji finansowych. Kryzys de facto został wywołany przez … sektor finansowy. Rządy za pomocą pieniędzy podatników ratują banki przed plajtą. Pomoc ta pochłonęła już 4,6 bln euro, a banki dalej się cieszą przywilejemi ulg podatkowych. CZYTAJ WIĘCEJ
Maks Kraczkowski
Poseł PiS
Próba naprawienia sektora bankowego w Hiszpanii lub sytuacji w Grecji niemieckimi turystami to jak gaszenie pożaru szklanką wody.