
Zasili unijny budżet i ograniczy ryzykowne działania inwestorów - podatek od transakcji finansowych. Kryzys de facto został wywołany przez … sektor finansowy. Rządy za pomocą pieniędzy podatników ratują banki przed plajtą. Pomoc ta pochłonęła już 4,6 bln euro, a banki dalej się cieszą przywilejemi ulg podatkowych. CZYTAJ WIĘCEJ
- To miałoby sens pod warunkiem, że Greccy hotelarze nie podnieśliby od razu cen, bo wiedzą, że na podróż Niemcy dostali bon. Ale nawet wtedy byłby to projekt jednorazowy, a takie nie są potrzebne Europie - ocenia prof. Witold Orłowski.
Propozycję amerykańskiego ekonomisty bombarduje też wiceprzewodniczący sejmowej komisji gospodarki Maks Kraczkowski z PiS. - Przede wszystkim ekonomiści powinni swoje teorie podpierać wyliczeniami, tu ich brakuje - wskazuje parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. To jednak najmniej ważny element w ocenie "bonów dla każdego".
Obaj nasi rozmówcy wskazują, że pomysł Roubiniego to rozwiązanie jednorazowe, na chwilowy brak gotówki, a nie głęboki kryzys, jaki dotknął Grecję czy Hiszpanię. Ten pierwszy kraj ma problem z jakąkolwiek wypłacalnością i oddawaniem długów. - Grecka gospodarka po prostu jest skrajnie niekonkurencyjna. Nie potrafi w ogóle na siebie zarabiać i spłacać długów i wątpię, by niemieccy turyści mieli tutaj coś ruszyć - mówi
Próba naprawienia sektora bankowego w Hiszpanii lub sytuacji w Grecji niemieckimi turystami to jak gaszenie pożaru szklanką wody.
Nouriel Roubini, niestety, w swoim zamyśle otarł się o daleko posunięty idealizm. Wątpliwe bowiem jest, by na przykład Grecy, którym do tej pory nie chciało się za dużo pracować i płacić podatków, zmienili swoją mentalność tylko na skutek niemieckiego wsparcia. - To taka amerykańska, idealistyczna wizja, w której osoba otrzymująca pomoc chce odpłacić tym samym. Niestety, to tak nie działa - przypomina prof. Witold Orłowski.