Ojciec doprowadza wicepremiera do porządku. "Nie zgadzam się z nim. Źle powiedział". A poszło o... kasę
Ojciec doprowadza wicepremiera do porządku. "Nie zgadzam się z nim. Źle powiedział". A poszło o... kasę Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Kornel Morawiecki pokazuje, że koneksje rodzinne nie są powodem do ulgowego traktowania ministra i wicepremiera w rządzie PiS. Przeciwnie. Ojciec właśnie powiedział publicznie, co sądzi o słowach Matusza Morawieckiego na temat zarobków polityków.

REKLAMA
– Posłowie wykonują bardzo ciężką pracę i od 20 lat nie mieli regulacji wolnej od podatku. Doceńmy ciężką pracę polityków – stwierdził wicepremier Mateusz Morawiecki. Ale - chcąc uzasadnić utrzymanie przywileju dla parlamentarzystów - podpadł nie tylko zwykłym Polakom, ale i własnemu ojcu.
– My zarabiamy bardzo dużo i nie powinniśmy mieć żadnej kwoty wolnej! Mój syn nie powinien był tego mówić. Nie zgadzam się z nim. Źle powiedział. To Polacy ciężej harują od nas, a nie na odwrót – powiedział Kornel Morawiecki.
Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu to właśnie rozmowa Kornela Morawieckiego z synem w sejmowych kuluarach stała się powodem do głosowania na dwie ręce. Dopuściła się go Małgorzata Zwiercan z klubu Kukiz'15, która głosowała za Morawieckiego. Po ujawnieniu tego zdarzenia została wykluczona z klubu, a Kornel Morawiecki opuścił go sam.
– Kornel Morawiecki nie głosował, bo w momencie głosowania stał w kuluarach i rozmawiał ze swoim synem. Nie wiem, czy premier Mateusz Morawiecki przyszedł z własnej woli, czy został przysłany przez Prawo i Sprawiedliwość, natomiast to wątpliwe moralnie, żeby wysłać syna do ojca przed ważnym głosowaniem – mówił w Radiu ZET Stanisław Tyszka.
źródło: "Super Express"