Przez lata bezskutecznie usiłowaliśmy rozwikłać tajemnicę skandynawskiego dobrostanu. Kwestia klimatu? Opiekuńczego acz sprawiedliwego systemu socjalnego? Łyżeczki tranu i diety bogatej w tłuszcze Omega 3? Domysły można było mnożyć, ale prawdę objawili nam dopiero sprytni spece od marketingu. Szczęście jawi się bowiem pod postacią świeczek, kocyków i grzanego wina, a w języku autochtonów zwie się „hygge”.
Zatrzęsienie książek, poradników i artykułów na temat skandynawskiej sztuki kreowania atmosfery przytulności podczas mroźnej smuty sprawiło, że w tym roku wszyscy jesteśmy aspirującymi Duńczykami. Bo można sobie z „hyggujących” Skandynawów żartować, wyśmiewać wełniane swetry z reniferem, a nawet bojkotować świeczki zapachowe, ale jeśli rzeczywiście domowe ciepło – w każdym tego słowa znaczeniu – ma być receptą na szczęście, czemu nie spróbować? Podpowiadamy, od czego zacząć.
Żeby hygge nie uciekało...
Z badań Instytutu Szczęścia (tak, to prawdziwa instytucja) wynika, że jednym z czynników warunkujących duńskie szczęście jest metraż mieszkania. Skandynawowie rzadko cisną się w kawalerkach, a nawet jeśli są do tego zmuszeni – białe ściany i awersja do zagracania mieszkań zbędną liczbą bibelotów zawsze optycznie dodają kilka metrów kwadratowych. Z drugiej strony, pochwała minimalizmu to jeden z hygge-paradoksów: trudno nie zgodzić się, że nasz swojski dywanowo-pastelowy eklektyzm, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się przytulniejszy.
Inna sprawa, że niezależnie od wystroju wnętrza o ciepły nastrój będzie trudno, jeśli temperatura w mieszkaniu zacznie niebezpiecznie przybliżać się do tej na zewnątrz. Odkręcanie kaloryferów na full czy palenie w kominku (pomarzyć zawsze można) na niewiele się jednak zda, jeśli przez szpary w oknach do pomieszczeń będzie wpadać lodowate powietrze. Zawijanie się w kocyk to żadna frajda, jeśli staje się koniecznością, nie mówiąc już o tym, jak słabą frajdą jest wiosenne regulowanie niedopłat za ogrzewanie. Dlatego przed ustawieniem świeczek na parapecie warto sprawdzić szczelność okien.
Specjaliści z Oknoplastu radzą, aby zacząć od ogólnej oceny stanu okien. Sprawdzamy, czy lekko się otwierają i zamykają. Jeśli nie, dzwonimy – do serwisu.
Drugi ważny element to uszczelki. Najlepsze firmy dają na swoje produkty długą gwarancję. Jeśli jednak stolarkę okienną odziedziczyliśmy wraz z mieszkaniem, nie bierzmy jakości izolacji za pewnik. Specjaliści Oknoplastu radzą, aby w takim przypadku raz do roku konserwować uszczelki preparatami na bazie żywic silikonowych.
Świeczki i gløgg? Wcale nie najważniejsze
Kiedy już mamy pewność, że domowe ciepło nie będzie uciekać przez okna, możemy zatroszczyć się o inne elementy niezbędne do wytworzenia hygge. Jeśli macie ochotę, można wybrać się do sieciówki z żółtymi literami w logo i zaopatrzyć w zapas pachnących cynamonem podgrzewaczy. Będziecie w tym podobni do ponad jednej czwartej Duńczyków, którzy przyznają, że w okresie zimowym świeczki w domach palą regularnie.
Z drugiej strony, jeśli podczas obserwacji migoczących płomyczków przypominają się wam babcine ostrzeżenia odnośnie zabaw z ogniem (albo gorzej: Dzień Wszystkich Świętych), nie ma się co zmuszać. Hygge-zabawa staje się świeczki niewarta, jeśli nie sprawia radości. Zastępczy zestaw lampek choinkowych z atestem pepoż leżący na parapecie zrobi równie dobrą robotę.
Kolejnym elementem generującym hygge jest jedzenie, oczywiście nie byle jakie. We wspomnianej meblarskiej sieciówce znajdziecie szeroki wybór skandynawskich specjałów. Maślane bułeczki z kardamonem, cynamonowa owsianka czy osławione klopsiki – pyszne, pożywne, świąteczne i absolutnie nieprzydatne w stworzeniu hygge na polską modłę. Bo komu z nas zrobi się ciepło na sercu, gdy siorbie gløgg czy pogryza lussebulle? Ale już grzane wino i pierniczki – hyggnie, że hej! Warto nadmienić, że konsumpcja powinna nastąpić w towarzystwie. Tu akurat realia kulturowe nie mają żadnego znaczenia – zarówno nam, jak i Skandynawom wszystko smakuje lepiej w towarzystwie przyjaciół. Ot, chyba cała filozofia skandynawskiego szczęścia: ważne, żeby było ciepło: w domu i w sercu.
W czasie zimy okna są narażone na działanie czynników atmosferycznych bardziej niż podczas innych pór roku. Jeśli nie będą odpowiednio zabezpieczone, wiatr, śnieg i mróz mogą je łatwo uszkodzić czy zniszczyć. Należy też pamiętać, że do regulacji ramy czy wymiany okuć powinniśmy wezwać przeszkoloną ekipę, która sprawdzi od razu stan innych elementów okna.