W resorcie Jana Szyszki przygotowany został projekt nowelizacji kluczowych ustaw dotyczących ochrony środowiska. Ekologom blokującym urzędnicze decyzje mające wpływ na środowisko, może grozić do 3 lat więzienia. Organizacjom pozarządowym grozi odcięcie od możliwości kontroli inwestycji związanych ze środowiskiem. Na dodatek, Polska może stracić miliardy euro z funduszy unijnych. – To zamach na polską przyrodę – mówi w rozmowie z naTemat Paweł Szypulski z Geenpeace Polska.
Niespecjalnie. Ten zapis jest tak mglisty, że nawet trudno powiedzieć, na czym miałoby polegać, to utrudnianie działań, które miałoby być zagrożone więzieniem. Chociaż sam pomysł jest porażający, to wygląda jak straszak wobec osób, które chcą nadzorować urzędników ministerstwa środowiska.
Są w ogóle takie miejsca na Ziemi, gdzie istnieją przepisy pozwalające zamknąć za kratami ekologa za jego działalność?
Nie słyszałem. A jeśli są, to nie są to kraje na których powinniśmy się wzorować jako państwo demokratyczne. Zresztą, to dopiero projekt, który mam nadzieję nie wejdzie w życie. A są tam znacznie gorsze propozycje. Np. ta zakładająca likwidację Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i jej regionalnych oddziałów.
Co to oznacza?
Są to państwowe instytucje działające od lat, które opiniują projekty mające wpływ na środowisko. Od budowy drogi, przez przemysłowe chlewnie po kopalnie odkrywkowe. Pracują w nich fachowcy, którzy potrafią to robić. Ich opinie mają znaczący wpływ na wysokość dofinansowań unijnych do tych projektów. Likwidacja tych instytucji, może spowodować, że Komisja Europejska może nie pozwolić na finansowania projektów, które naruszają prawo i standardy ochrony środowiska. Grozi nam nie tylko przyrodnicza katastrofa, ale nawet całkowita utrata dotacji unijnych o wartości miliardów euro.
Brzmi to dość absurdalnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to pomysły Ministerstwa Środowiska
Bo chodzi o to, żeby nikt nie miał kontroli nad decyzjami podejmowanymi w sprawie inwestycji mającymi wpływ na środowisko. Kolejna propozycja prowadzi właśnie do tego, by zlikwidować jakąkolwiek kontrolę organizacji społecznych. Zapis brzmi, że będą to mogły robić jedynie stowarzyszenia, które spełnią długą listę specyficznych wymogów i utrzymujące się jedynie ze składek członkowskich.
Są takie w Polsce?
Nie sądzę, żeby była chociaż jedna. Ten zapis spowoduje wyeliminowanie niemal wszystkich organizacji pozarządowych z udziału w postępowaniach administracyjnych związanych z inwestycjami mającymi negatywny wpływ na środowisko. To brzmi tak, jakby ten projekt był podporządkowany tylko zyskowi finansowemu. Instytucja, która zastąpi Główną Dyrekcję Ochrony Środowiska, ma się zajmować nie ochroną, a zarządzaniem zasobami naturalnymi. Fachowców zastąpią urzędnicy.
Wygląda to trochę jak pakiet wymierzony w środowisko zaprojektowany przez Ministerstwo Środowiska
Tak. Do tego dochodzi jeszcze zniesienie kontroli nad działaniami Lasów Państwowych. Nowelizacja przekazuje szefom regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych nadzór nad przestrzeganiem przepisów o ochronie przyrody przez nadleśnictwa. Dotychczas było to w kompetencjach Regionalnych Dyrektorów Ochrony Środowiska. Oznacza to, że Lasy Państwowe będą pozbawione zewnętrznej kontroli na terenach cennych przyrodniczo. Dodatkowo Lasy Państwowe nie będą musiały uzgadniać z nikim zasad gospodarki leśnej w otulinach parków narodowych. To oznacza pierwszeństwo wycinki przed ochroną przyrody.
Czuje się pan zaniepokojony?
Wręcz przerażony. Zwłaszcza, że takie projekty powstają za zamkniętymi drzwiami. Kompletnie bez konsultacji społecznych.