Delikatesy Alma, grupowe zwolnienia są pokłosiem rynkowych problemów.
Delikatesy Alma, grupowe zwolnienia są pokłosiem rynkowych problemów. fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta

W Alior Banku na gorących krzesłach siedzi 2600 pracowników. Tyle osób spółka zamierza zwolnić w ciągu roku, ponieważ po połączeniu z bankiem BPH okazały się zbędne. Bank negocjuje ze związkowcami, kiedy zacząć wręczanie wypowiedzeń. Naciska, aby akcja zaczęła się jeszcze w grudniu. – Na pewno nie jest to dobry czas. Święta i tak mamy zepsute, bo informacja o zwolnieniach pojawiła się już w mediach. Zamiast radośnie przeżywać święta, będziemy mieli w domach smutne dyskusje, o tym kto wyleci z pracy – mówi przedstawiciel związku zawodowego w tej firmie.

REKLAMA
Bank nie jest jedyną firmą pozbawioną skrupułów. Sieć marketów budowlanych Praktiker zamyka sklepy w Rzeszowie i Lublinie. Zamierza zwolnić około 180 pracowników. Wydawca "Gazety Wyborczej" pozbędzie się 190 osób – "Agora" chce zdążyć z wręczaniem wypowiedzeń przed nowym rokiem. Przemysłowa firma Rafako wystartowała właśnie z programem dobrowolnych odejść. Oferuje pieniądze na pożegnanie z pracą, bo chce odmłodzić kadry i pozbyć się przy okazji także pracowników korzystających z ochrony emerytalnej.
W stołecznym urzędzie pracy usłyszeliśmy, że jest jeszcze kilku pracodawców, którzy zgłosili chęć przeprowadzenia zwolnień przed świętami.
Kazimierz Sedlak
ekspert rynku pracy, twórca portalu Wynagrodzenia.pl

Taki termin uważam za niefortunny. Na pewno lepiej jest gdy pracodawcy zwalniają po świętach, bo są to ważne chwile dla każdego z nas. Z drugiej strony pamiętajmy, że nikt nie zwalnia dla przyjemności czy zabawy. Zwolnienia to konieczność biznesowa. Raz jest to upadek firmy, innym razem problemy finansowe.

Zły styl
Kiedy w listopadzie znajdująca się w tarapatach finansowych spółka "Alma Market" ogłaszała rozpoczęcie zwolnień grupowych (383 pracowników), na giełdowym forum Bankier.pl odezwali się poszkodowani. "Panie prezesie, gdzie moja wypłata za październik. Tak się... tych, którzy nie piją drogiego wina i nie palą cygar?" – padały m.in takie gorzkie komentarze. Rzecznik prasowa odsyła do komunikatu: "Bezpośrednimi przyczynami zwolnień grupowych jest redukcja nierentownych placówek handlowych, a także zamiar ograniczenia zatrudnienia w centrali w związku ze zmniejszeniem skali działalności". Upadająca sieć handlowa może prawdopodobnie zwolnić nawet 1300 osób.
Alma ma problemy finansowe od wielu miesięcy, a ogłoszony plan zwolnień jest ich konsekwencją. Takie spółki upadają, bo nie mają pieniędzy na prowadzenie działalności, okres świąt nie ma na to większego wpływu. – Pracownikom mającym problemy z odzyskaniem zaległych pensji powinno w takich przypadkach pomagać państwo. Po to pracodawcy co miesiąc płacą na Fundusz Pracy, by w sytuacji upadku firmy pracownicy otrzymali wsparcie ze strony funduszu – komentuje dalej Sedlak.
Przemysław Mosakowski
specjalista ds. produktywności osobistej

Możemy sobie jedynie wyobrazić, jak drażliwym tematem będzie sprawa zwolnień w czasie świątecznych spotkań. Ocena może być krytyczna: bezduszne wielkie korporacje wyrzucają na bruk tysiące osób przed świętami i nowym rokiem, sprawiając tym samym, aby byli pracownicy zamiast w spokoju przeżywać świąteczne chwile z najbliższymi i celebrować w pozytywnym nastawieniu nadejście roku 2017, musieli nerwowo sprawdzać stan budżetu domowego i rozglądać się za nowym zajęciem.

Pieniądze sumieniem firm
Jeśli można mówić o współczuciu dla zwalnianych w firmach czy korporacjach, to objawia się ono wprowadzeniem "pakietów osłonowych" dla odchodzących pracowników. "Agora", wydawca m.in. "Gazety Wyborczej" wypłaci zwalnianym pracownikom 7,4 mln złotych. Rafako, firma z branży przemysłowej, aby pozbyć się 200 pracowników jest gotowa wypłacić im 15 mln. To także cena za utrzymanie wizerunku przyzwoitego pracodawcy, dodają eksperci.
logo
Sieć marketów budowlanych Praktiker, zwolni około 180 pracowników z dwóch likwidowanych sklepów w Rzeszowie i Lublinie. Przynoszą one zbyt mało zysku. fot. Michał Grocholski / Agencja Gazeta
Z kolei Praktiker zamyka dwa sklepy w Rzeszowie i Lublinie, w których już nie zarabia wystarczająco dużo. Należąca już od kilku lat do polskiego inwestora firma, chce przekazać lubelski obiekt marketowi OBI. Prawdopodobnie zwolnieni pracownicy będą mogli znaleźć tam nową pracę. Takiej szansy mogą nie mieć pracownicy Aliora, bo w tym roku zwalniały niemal wszystkie banki: PKO BP (244 osoby), Bank Pekao SA (630 osób), Getin Noble Bank (423 osoby). Banki wolą inwestować w internet oraz w aplikacje mobilne niż w tradycyjne placówki z wysokimi kosztami stałymi za czynsz, pracowników i media. Zachęcają klientów do korzystania z usług online.
Dlaczego firmy zwalniają mimo nadchodzących świąt? Radosław Mosakowski tłumaczy, że organizacje czasem same nie potrafią przewidzieć, kiedy nadejdą wymuszone sytuacją rynkową zmiany. Powodem może być odcięcie spółce dopływu pieniędzy ze spółek skarbu państwa (w przypadku Agory odpływ reklamodawców) czy fuzja dwóch firm w celu zwiększenia konkurencyjności (to jest oficjalnym powodem zwolnień w Alior Banku).
komentarz w sprawie zwolnień w Alior Banku
forum bankier.pl

…zamiast ciąć koszty na górze to góra ustaliła że najlepiej zwolnić taką a taką ilość pracowników i na to samo wyjdzie. Wszystkie te zmiany oczywiście odbywają się kosztem zwykłego pracownika bankowego, tego co to werbuje klientów, obsługuje ich i wytwarza lwią część zysku danego banku. To szary pracownik banku jest tym co to nazywamy czasami "solą ziemi", nie ci z przypadku "bankowcy", oni przychodzą rozrabiają, chcąc pokazać jacy to oni są niezbędni i zazwyczaj w ciszy odchodzą

Liczy się Twój plan B
A co, jeśli organizacje uważniej podeszłyby do kwestii wewnętrznych zmian i przede wszystkim własnego wizerunku? Być może cały proces restrukturyzacji zacząłby się wcześniej lub zakończył odpowiednio później, tym samym omijając gorący okres i nie dając mediom podstaw do pisania informowania o zwolnieniach. – Zarządy tak szybko jak się da, starają się reagować na zmieniającą się sytuację. Jeżeli firmie szczęśliwie uda się wprowadzić zmiany w spokojniejszym okresie, to plus dla niej. Czasami prace mogą się wydłużyć, a czekanie z wypowiedzeniami 1-2 miesiące to dodatkowe koszty. Firma nie będzie więc zwlekała, bo może pogrążyć się jeszcze bardziej – ocenia dalej Mosakowski.
Mosakowski dodaje jednak, że każdy pracownik mógł się na to przygotować odpowiednio wcześniej opracowując własny plan B i wdrażając go w tym samym czasie co firma, w której pracował. To chociażby zaoszczędzenie gotówki niezbędnej do przeżycia przez kilka miesięcy i stałe myślenie o potencjalnie nowej pracy. – Człowiek ma tę przewagę, że potrafi przewidywać przyszłe wydarzenia. Gdyby wszystkie strony, których dotyczy sprawa zwolnień, przewidziały je odpowiednio wcześniej, zabezpieczyły się przed nimi i wdrożyły korzystniejsze dla wszystkich plany, prawdopodobnie głośnych historii o grupowych zwolnieniach by nie było – stwierdza ekspert.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl