Od kilku lat kobiety mogą "adoptować" mężczyzn dzięki dedykowanemu im portalowi randkowemu. Polki zaczęły robić to w 2013 r., dziś należą do grona 15 mln użytkowników. O to dlaczego zakładają konto na ZaadoptujFaceta.pl, kogo tam szukają i czy mam do czynienia z feministyczną aplikacją, pytałam Alana Bento, osobę, która zarządza nią ze stolicy Francji.
Przez świadomość, że ma się bliską osobę, która na ciebie czeka, gdy wracasz późno do domu. Myślę, że problemem życia w wielkich miastach - podam przykład Paryża, gdzie żyję - jest to, że nie ma ma się do kogo wracać. Człowieka wita pusta przestrzeń. Czujemy się samotni. Sądzę, że właśnie z tego powodu zawsze będziemy szukać możliwości bycia "zaadoptowanym" albo "adoptowania".
"Adopcja" mężczyzn ma międzynarodowy charakter. To znaczy też, że jest dla każdego?
Oczywiście. W pewnych krajach musimy dopasować koncepcję "adopcji" do panujących zasad, ale jeśli chodzi o Polskę, nie było takiej potrzeby. Polacy od razu zrozumieli zasady gry, nie wzięli tego "na serio" i traktując nasz portal - zgodnie z jego założeniem - jako rodzaj żartu. Gdzie indziej bywa inaczej, musimy wyjaśniać, że "adopcja" nie odbywa się naprawdę. Z portalu korzystają nawet Turcy…
Serio?
(śmiech) Tak! Mimo że Turcja jest krajem muzułmańskim, tamtejsi faceci rozumieją cel serwisu, wiedzą, że żartujemy. Czasami kobietom jest trudniej to pojąć, ale podtrzymuję: "Zaadoptuj Faceta" jest dla wszystkich.
Portali randkowych są dziesiątki, "Zaadoptuj…" ma się wyróżniać, czy w takim razie nadal jest jednym z nich?
Nasza koncepcja – nie tylko portalu, ale też coraz popularniejszej aplikacji mobilnej - rzeczywiście różni się od pozostałych. Dajemy pełnię władzy dziewczynom, czego nie robi żaden portal randkowy. Istotny jest też element humorystyczny oraz to, że nasi użytkownicy mogą korzystać z ZaadoptujFaceta.pl bez presji. Może znajdą partnera na całe życie, ale może po prostu spotkają osoby o tych samych pasjach, kogoś interesującego na spędzenie wieczoru albo nowych przyjaciół. Jasne, że należymy do kategorii "serwisów i aplikacji randkowych", wierzymy jednak, że jesteśmy inni, robimy różnicę.
Czyli jesteście feministami?
Nie, chociaż zależy też jak definiujesz feminizm.
Dla mnie to po prostu równość między kobietami i mężczyznami.
W takim razie możesz nazwać "Zaadoptuj Faceta" feministyczną aplikacją. Czasami ludzie biorą feminizm za coś ekstremalnego - my nie. My wierzymy w równość. Dlatego to dziewczyny rozdają u nas karty, robią pierwszy krok. Powiem ci, co do tego doprowadziło. Za aplikacją stoi dwóch mężczyzn, którzy szukali swojego miejsca w życiu. Mieszkali w Paryżu, nie mieli pracy - za to obaj mieli pomysły i byli w czymś dobrzy. Jednego ciągnęło w stronę sztuki, projektowania i komunikacji, drugi bardziej czuł IT i potencjał rozwoju. Jako faceci często słyszeli od koleżanek, jak bardzo mają one dosyć bycia nagabywanymi.
Na portalach randkowych?
Tak. Opowiadały im, że dostają dziesiątki niechcianych wiadomości – często takich, że powiedzieć "nieeleganckich" to nic nie powiedzieć. Przypominało to sytuacje w barze, kiedy mężczyźni podchodzą i wygadują w twoją stronę jakieś głupie frazesy, nie pytając cię wcale o zdanie, czy chcesz z nimi rozmawiać. Ten brak szacunku do kobiet był początkiem dla "Zaadoptuj Faceta". Twórcy serwisu pomyśleli: "Co gdyby odwrócono role i to panie kobiety miałyby decydujący głos?".
Strona wciąż istnieje i ma coraz więcej użytkowników: 15 mln w 10 krajach. Ale mimo upływu czasu panuje przekonanie, że pierwszy krok musi wykonać mężczyzna.
Ale nawet przy takim podejściu, to od ciebie zależy, czy facet go w ogóle wykona. Możesz powiedzieć (czy nawet wyrazić mową ciała): OK, daję ci szansę porozmawiania ze mną. Przed "Zaadoptuj…" faceci robili, co chcieli, byłyście osaczane - czy to właśnie za pośrednictwem portali randkowych, czy w knajpie. Stąd koncepcja, by odwrócić role – nie tyle dla rewanżu, co dla zapewnienia odpowiedniej, pełnej respektu atmosfery.
Ciągle to podkreślasz, dlaczego to tak istotne?
Bo nikt nie dawał wam wyboru. W społeczeństwie wciąż istnieje pewien rodzaj przemocy wobec kobiet, w realu i online, więc możliwość decyzji może sporo zmienić.
Pójdźmy dalej, "Zaadoptuj..." jest więc rodzajem narzędzia walki o równość?
Jasne, można to tak pojmować, tyle że nie wszędzie to się przyjmie. Są miejsca, gdzie to słowo wywołuje efekt odwrotny do zamierzonego. Na przykład - w Brazylii ludzie rozumieją zamysł, ale kiedy zaczynamy używać stwierdzenia "równość", tamtejsze kobiety wyrażają sprzeciw. Tak więc dostosowujemy się do panujących przekonań. Ale nasze DNA pozostaje bardzo "dziewczyńskie".
Jak wiele osób w waszym serwisie to millenialsi?
Większość użytkowników, ok. 55 procent – co pokazuje, że spełniamy potrzeby przede wszystkim ludzi młodych.
Pomówmy o nich. Ostatnio odnoszę wrażenie, że młodym podoba się ich samotność, nie chcą rezygnować z wolności w imię relacji.
Nasza aplikacja do niczego ich nie zmusza. W porównaniu z innymi, nie mówimy: "Hej, tu znajdziesz miłość swojego życia". Oczywiście możesz, ale nie musisz. Mówimy raczej: zrelaksuj się, baw się dobrze, a co się stanie, to się stanie. Nie wywieramy presji. I to mimo że choć co jakiś czas umieszczamy na naszym Facebooku zdjęcia par, które poznały się dzięki ZaadoptujFaceta.pl.
Jeśli ktoś chce pójść w ich ślady, świetnie, jeśli nie - to też będzie w porządku. Dajemy prawo do znalezienia kogoś na jedną noc, na tydzień, miesiąc albo całe życie. To twój wybór. Inaczej, ingerując w życie użytkowników i polecając im tylko jeden model, nie bylibyśmy fair.
Zgodziłbyś się z tym, że młodym ludziom trudniej jest dziś znaleźć partnera niż kiedyś?
Nie sądzę. Mają po prostu mnóstwo opcji.
Więcej opcji może być mylące.
Kiedyś to kościół pełnił rolę swatki, pomagał znajdować przyszłą żonę albo przyszłego męża. Nie było tylu możliwości, co wywołało następujący problem: małżeństwo było rodzajem obowiązku i prawdopodobnie oznaczało spędzenie reszty życia z kimś, z kim nie dzieli się swoich pasji, marzeń. Dzisiaj problemem jest…
...to, że rodzice próbują cię z kimś swatać?
Dokładnie! Mnie moi ciągle pytają, czy już kogoś poznałem, kiedy się ustatkuję. Prawdą jest, że mamy więcej opcji, ale czy to źle? To pozwala znaleźć odpowiedzi na pytania, czego tak naprawdę się chce, kim się jest... Bo przecież nie chodzi tylko o spotkanie kogoś, ale też bycie szczerym wobec siebie. Myślę, że aktualnie wiemy więcej niż nasi rodzice o związkach, czy drugiej osobie.
Kobiety bardziej?
W Polsce są zdecydowanie otwarte na poszukiwania, akceptują naszą koncepcję, rozumieją zasady gry i mają z niej radość. Pokazuje to też procent odpowiedzi, komentarzy na Facebooku czy Instagramie - lwia część jest właśnie autorstwa dziewczyn, one stanowią też większość użytkowników ZaadoptujFaceta.pl! A warto wiedzieć, że zazwyczaj na portalach randkowych na 7 mężczyzn przypadają tylko 3 kobiety... Nasza popularność wśród dziewczyn może zaskakiwać tym bardziej, że Polska uważana jest za dość konserwatywny kraj.
Mówisz o komentarzach, pewno nie wszystkim podoba się to, co robicie.
Czasami dostajemy negatywny feedback. Zazwyczaj piszą do nas osoby, które nie mają kont, nie wykazały zainteresowania, zakładając m.in. to, że chodzi o prawdziwą adopcję albo ubliżanie komuś. Ocenili książkę po okładce, zamiast do niej zajrzeć. Na pierwszy rzut oka pomysł może szokować, ale przed wydaniem opinii warto sprawdzić temat i trochę wyluzować. Również do czytających ten wywiad apeluję: przed wyrażeniem opinii o samej nazwie, zarejestruj się. Zajmie to minutę, kolejną poświęć na przetestowanie naszych możliwości. I wtedy wydaj proszę osąd.
W międzyczasie może można nawet kogoś poznać. Powiedz, znasz historie osób, które nawiązały relację dzięki stronie?
Słyszałem o dziewczynie z północy Brazylii [Alan jest Brazylijczykiem – red.], która poznała chłopaka z Sao Paulo. Dzieliły ich cztery godziny... samolotem. Co ciekawe, ona założyła konto dla zabawy, nikogo nie szukała, aż poznała jego. Korespondowali przez 7 miesięcy i okazało się, że całkiem sporo ich łączy. Postanowiła wreszcie odwiedzić Sao Paulo, - nam mówiła, że leci do koleżanki, choć wydaje mi się, że to był tylko pretekst. Spotkała się z tamtym gościem, zaiskrzyło i dziś są po ślubie. A zaczęło się od rozmowy, tak jak w wielu, wielu innych przypadkach. Znamy też pary w Polsce.
Kto ma z tego większą frajdę?
Obie strony. Dla kobiet może być fajniej, bo to one mówią tak albo nie, dla mężczyzn natomiast to nowe doświadczenie. Sytuację określiłbym jednak jako win-win: facet też cieszy się, że kobieta "bierze go do koszyka". Oznacza to, że w jakiś sposób jej się spodobał i "sytuacja wyjściowa" takiej rozmowy jest zupełnie inna.
Dlaczego warto mieć konto?
Po pierwsze, decyzja jest po stronie kobiety. Po drugie, u nas nie trudno o przystojniaków. Trzecim powodem niech będzie, że każdy znajdzie coś dla siebie, czwartym - brak presji. Jesteś tu, bo chcesz być. A jeśli jesteś młody i otwarty - tym bardziej ZaadoptujFaceta.pl jest dla ciebie.
Jak byś przekonał główną grupę docelową?
Spróbuj, rozejrzyj się, doświadcz, zobacz jak to wygląda. Nie musisz przecież zostać stałą klientką naszego sklepu z mężczyznami, choć fajnie, gdybyś to zrobiła (śmiech).
ZaadoptujFaceta.pl - portal i aplikacja randkowa, która zrywa ze stereotypami dotyczącymi kobiet. Z założenia ma umożliwić im poznanie swojej drugiej połówki, choć rządzi zupełnie innymi regułami niż klasyczne portale dla singli. Funkcjonuje bowiem jako "sklep z mężczyznami", gdzie ona jest klientem, a on - towarem. Wszystko z przymrużeniem oka.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl