
Przychodzi baba do weterynarza z biszkoptowym yorkiem w torebce i jest wściekła, bo zamiast yorka biszkoptowego chciałaby czarnego, który będzie pasował do nowej torebki. Zagląda Zosia pod choinkę, a tam nowa zabawka – pół-ślepy kotek, przeraźliwym, "słodkim” piskiem wołający mamę, której nigdy już nie ujrzy. Przemysław Łuczak, lekarz weterynarii, najpierw podzielił się zatrważającymi historiami ze swojej praktyki lekarskiej na Facebooku, a teraz o świątecznym sezonie na męczenie zwierząt opowiada nam osobiście.
…Pod choinką przy kominku (nie pod tą na dworze) w kartoniku na małą Zosię czeka nowy piesek. Piesek oczywiście rasowy, ale miał pecha – bo urodził się 5 tygodni temu, a święta przecież nie będą czekać kolejnych trzech tygodni na to, aż pieska będzie można oddać. Co złego może się stać? Hej kolęda, kolęda...
Przychodzi środa, a ja dalej jestem w szoku - oby wytrzymać do jutra. Generalnie, od zawsze zastanawia mnie to "od zawsze”. Od zawsze biegunki, od zawsze wymiotuje, od zawsze kaszle, od zawsze te larwy wychodzą z oczodołu, "od zawsze nie je od pół roku”. Czy to jest naprawdę taki olbrzymi wysiłek by pojąć, że to małe lub duże, co nam biega pod nogami w domu, zasuwa na kołowrotku w klatce, lub przylepione do szyby w terrarium na nas patrzy, jest żywe? Gdzie w procesie myślowym w ludzkiej głowie umyka fakt, że jeśli pies ma ząb, to ten ząb się może popsuć i boleć? Dlaczego nie chcemy spróbować uznać, że ta obrzęknięta i zwisająca bezwładnie kończyna jest chyba złamana i chyba boli jak diabli i chyba coś trzeba z tym zrobić?
Nie lubię poniedziałku. Chyba nikt nie lubi. Zabiegany Pan wchodzi do lecznicy ciągnąć na smyczy coś co kiedyś było owczarkiem niemieckim. Przed świętami trzeba pozałatwiać pewne sprawy. Od trzech miesięcy w sumie schudł z 40 na 20kg i zrobił się taki jakiś apatyczny, ale kto by pomyślał, że nowotwór? Wiadomo, przd świętami nie ma co operować, bo to każdy zalatany. Eutanazja. Druga sprawa, że przecież była szansa, iż samo przejdzie. Nie mógłby tak przecież chudnąć w nieskończoność.
- Od kiedy trwają objawy?
- Ale my przyszliśmy go uśpić... On tak ma od tygodnia.
- Od tygodnia? To czemu nie przyszliście Państwo wcześniej?
- Myśleliśmy, że sam zdechnie.
Napisz do autora: lidia.pustelnik@natemat.pl
