Sprawa piątkowego posiedzenia Sejmu nie zamknie się jeszcze długo. Najpierw blokowano mównicę, potem nagle obrady przeniesiono do Sali Kolumnowej, wreszcie po kilku dniach okazało się, że posłowie, którzy mieli liczyć głosy, w ogóle nie byli tam obecni.
Piątek, 15 grudnia. W atmosferze chaosu trwają obrady na temat przyszłorocznego budżetu. Po zamieszaniu przy mównicy, Prawo i Sprawiedliwość przenosi posiedzenie do Sali Kolumnowej. Również głosowanie nie przebiega prawidłowo. Nie ma urządzeń do liczenia głosów, więc głosowanie ma, zgodnie z regulaminem, przebiec poprzez podniesienie ręki i obliczenie głosów przez posłów sekretarzy. Poza sekretarzami PiS uczestniczyć w nich mają przedstawiciele pozostałych partii. Sala zostaje podzielona na 10 sektorów.
Posłowie, których nie było
Do sektora 10 trafia Krystian Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Elżbieta Borowska z Kukiz'15 odpowiada za sektor 2. Po kilku dniach ci stwierdzają, że jeżeli tak było, to tylko na papierze.
Jarubas pojawia się jednak zarówno w nagraniach, jak i w stenogramach z posiedzenia, które możecie przejrzeć pod tym adresem. Wypowiedzi posła padają w pierwszej części, jeszcze tej w głównej sali. Podczas głosowania jego nazwisko pada z ust marszałka.
Jarubas twierdzi, że faktycznie był obecny w Sali Kolumnowej, ale jedynie przez półtorej minuty. Potem wyszedł, nie wiedząc, że ma sprawować obowiązki sekretarza, głosów nie liczył, a w protokole nie ma jego podpisu. Nie powinien także być wliczany do kworum.
– Zazwyczaj, kiedy jesteśmy powoływani na sekretarzy na danym posiedzeniu, wcześniej dzwoni się do nas i wysyła informację na skrzynkę poselską. Tamtego dnia, jedyna informacja o moich obowiązkach padła z ust pana marszałka Kuchcińskiego. Ja kategorycznie oświadczam, że mojego podpisu z głosowania nie ma, bo nie było mnie przy liczeniu głosów – mówi w rozmowie z naTemat poseł Krystian Jarubas.
Podczas głosowania o godz. 22:03 nad ustawą budżetową w Sali Kolumnowej głosowało 236 posłów z czego 234 było za. W odręcznie spisanych na posiedzeniu dokumentach zauważyć można, że policzono wyłącznie głosy z ośmiu sektorów. Puste są pola z sektorów Artura Sobonia z PiS i Jarubasa. Zastanawiające jest to, że sektor 2 został policzony, a Elżbieta Borowska zaprzecza, jakoby miała to robić.
Co na to przepisy?
Głosowanie bez urządzeń liczących jest legalne, zgodnie z art. 166 ust. 3 regulaminu Sejmu. "W razie niemożności przeprowadzenia głosowania przy pomocy urządzenia do liczenia głosów, Marszałek Sejmu może zarządzić głosowanie przez podniesienie ręki i obliczenie głosów przez sekretarzy" – czytamy.
Dużo poważniejsze wątpliwości niż przebieg, budzi anonimowość wyników. Zgodnie z art. 176 regulaminu Sejmu, protokoły z głosowań powinny być imienne. Na dokumentach z głosowania podano jedynie liczbę posłów.
Część opozycji określa głosowanie jako nielegalne i domaga się powtórzenia. Reasumpcja głosowania możliwa jest, jeśli głosowanie budzi uzasadnione wątpliwości. Wniosek pisemny, co najmniej 30 posłów, może być zgłoszony wyłącznie na posiedzeniu, na którym odbyło się głosowanie. Drugą drogą jest Trybunał Konstytucyjny. Zajęłoby to dwa miesiące, a więc wyrok zapadłby w momencie, gdy budżet byłby już wprowadzony w życie.
Jarosław Kaczyński zapytany w Białej Podlaskiej o sprawę stwierdził, że kiedy wyznaczeni posłowie nie stawili się do liczenia, na sekretarzy wybrano innych. – Nikt tutaj nie fałszował. Nie szukajcie dziury w całym. Wszystko było całkowicie legalne - powiedział prezes PiS.