Reklama.
Reklama.
Reklama.
Wigilia za grosze. Dopiero na pół godziny przed zamknięciem sklepów ceny są naprawdę niskie
Nie słuchajcie świątecznych poradników, nie przejmujcie się stresem. Chcecie zrobić naprawdę tanie zakupy? Wpadnijcie do sklepu w Wigilię, pół godziny przed zamknięciem. Z cenami dzieją się cuda.
Reklama.
– W Wigilię pracujemy do godziny 14. Pół godziny przed zamknięciem sklepu wpadają tzw. "maruderzy". To ludzie, którzy specjalnie odwlekają zakupy na ostatnią chwilę. Tylko wtedy za 50 złotych kupią z wystawy choinkę udekorowaną bombkami. Potem karp. Przecież to ryba sezonowa, sprzedawana tylko w Boże Narodzenie. Mamy polecenie by sprzedawać nawet na za 50 procent ceny. Pozbywamy się też garmażerki i gotowych ciast – zdradza strategię handlowiec dużej sieci handlowej.
Podczas Świąt przez dwa i pół dnia handel zupełnie zamiera. Tuż przed zamknięciem sklep wypycha więc wszystko to, czego nie potrzebuje i nie sprzeda już 27 grudnia. Wtedy poranna zmiana przychodząc do pracy ma już tylko odsłonić dekoracje noworoczne oraz uruchomić stoisko w fajerwerkami. Towar wigilijny jest już w 99 procentach "niesprzedawalny".
– Co ciekawe, karpie kupują Wietnamczycy. Panierowana ryba jeszcze tygodniami będzie dojadana w postaci dania w pięciu smakach. Choinki wyprzedajemy zazwyczaj do ostatniej sztuki – pozbywając się problemu z magazynowaniem dekoracji – opowiada dalej handlowiec. Taka działa wiele innych sklepów. W handlu liczy każde, nawet minimalne, usprawnienie. Każda przewieziona paleta towaru mniej to oszczędność czasu i pieniędzy. Dlatego ostatni zakupowicze mogą liczyć na specjalne ceny.
Biedronka, Lidl i Tesco a także Auchan, Carrefour postanowiły, że w Wigilię sklepy będą otwarte do godziny 14. Największe tłumy w sklepach spodziewane są w piątek.
O specjalne okazje spytaliśmy też ulicznego sprzedawcę choinek w centrum Warszawy. – W Wigilię będę sprzedawał do godziny 14. a potem się pakuję. Ostatnie drzewka sprzedaję więc po cenie zakupu, małe świerki nawet po 10 zł, jodły po 50 zł, normalnie kosztowały dwukrotnie więcej - opowiada. Dodaje, że ostatnie drzewko wręcza klientowi za darmo. Ale taki farciarz jest tylko jeden. No i cieszy się choinką najkrócej.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.