Nieświadomie parkujesz tam, gdzie to zabronione? Nowy system pracy Straży Miejskiej w Warszawie sprawia, że możesz dostać nawet kilkanaście mandatów zanim dowiesz się, że zrobiłeś coś złego.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Pamiętacie jeszcze druczki wkładane przez Straż Miejską za wycieraczki samochodów? W Warszawie to już przeszłość. Ten system miał wiele minusów. Zdarzało się wręcz, że kierowcy nawzajem podkradali sobie mandaty i wkładali za wycieraczki swoich samochodów. Straż Miejska z daleka widziała, że pojazd i tak jest namierzony i drugi raz go nie sprawdzała. Ale takie rozwiązanie miało też plusy. Spełniało rolę edukacyjną wobec kierowców roztargnionych. To był dla nich sygnał: "dostajesz wezwanie do zapłaty i więcej tak nie parkuj". A teraz sygnału nie ma.
Do zapłaty... 1000 zł
Po wielu dniach od nieprawidłowego zaparkowania przychodzi list. Lub wiele listów. W każdym informacja, że trzeba zapłacić 100 złotych. No i do tego dochodzi jeden punkt karny. Pani Karolina takich listów dostała w sumie 10. Rachunek prosty - w sumie do zapłacenia było 1000 zł i uzbierało się 10 punktów karnych. Trochę przerażające, nie? Nawet za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h dostaje się wprawdzie również 10 punktów, ale do tego maksymalnie 500 zł mandatu. A tu przecież nie chodzi o żadne groźne wykroczenie. Jak zatem do tego doszło?
Pani Karolina jesienią zaczęła pracę w nowym miejscu, na Ochocie. Na początku grudnia dostała pierwsze wezwanie dotyczące parkowania w październiku. Potem przychodziły kolejne i kolejne.
Dziś kierowca w Warszawie nie ma szans na szybką poprawę. Straż Miejska w marcu 2016 r. zrezygnowała z karteczek za wycieraczkami. Bo nie ma takiego obowiązku, bo wezwanie w sumie było tylko świstkiem, bo i tak ważny był list polecony, bo kupiono nowoczesny sprzęt, bo tak funkcjonariuszom jest wygodniej.
Szybko i sprawnie
Ten sprzęt to urządzenia PDA, które przypominają smartfony. Strażnicy miejscy robią nimi zdjęcia nieprawidłowo zaparkowanych samochodów i od razu wysyłają je do elektronicznej bazy. Wygodniej jest funkcjonariuszom, ale - jak zapewnia w rozmowie z naTemat Katarzyna Dobrowolska ze stołecznej Straży - także kierowcom. Bo oni nie otrzymuję już "wezwania do stawiennictwa we właściwym oddziale terenowym straży miejskiej", a wszystko można załatwić korespondencyjnie.
List polecony z wezwaniem do zapłaty przychodzi teraz po miesiącu, dwóch od wykroczenia. I dopiero wtedy kierowca orientuje się, że parkuje niewłaściwie. Ale wówczas ma już do zapłacenia naprawdę niezłą sumkę.
Mandat za 10 centymetrów
"Dostałem 17 mandatów za to samo parkowanie. Czy Straż Miejska nie ma sumienia? O 10 cm przekroczyłem dozwolone parkowanie od skrzyżowania" – żali się internauta na jednym ze stołecznych portali, zaznaczając, że zarabia 2000 zł miesięcznie. Inny na Twitterze informuje, że jego dziewczyna dostała dwa mandaty za niewłaściwe parkowanie zanotowane w odstępie paru godzin.
W takim tempie, jeśli ktoś z samochodu korzysta rzadko i zdarzyło mu się źle zaparkować, to po miesiącu może dostać gruby plik wezwań. Straż Miejska jednak nie przyjmuje wyjaśnień, że ktoś nie wiedział, iż parkował nieprawidłowo. Funkcjonariusze twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak "nieświadome złe parkowanie". Jak ktoś ma prawo jazdy, to musi znać przepisy i znaki drogowe. Kropka. Chociaż jeśli kierowca ma coś na swoje wytłumaczenie, to sprawa będzie rozpatrzona.
Pani Karolinie wizyta w oddziale Straży Miejskiej w sumie się opłaciła. – Zlitowali się nade mną. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że jestem samotną matką i nie dam rady zapłacić 1000 zł. Zmniejszono sumę o połowę. Każdy mandat obniżono do 50 zł i podarowano mi punkty karne – opowiada. Przyznaje, że oddział Straży Miejskiej odwiedziło w tym samym czasie znacznie więcej osób z podobnym problemem. – Mężczyzna za mną miał 15 mandatów, nie wiem, czy nad nim też się choć trochę zlitowano – mówi pani Karolina.
Z jej relacji wynikałoby, że liczba karanych kierowców w Warszawie mocno wzrosła. Tym bardziej, że teraz wystawianie wezwań do zapłaty oraz mandatów jest znacznie prostsze. Robi się to dużo szybciej i można ich wlepić dużo więcej. Patrol robi parę zdjęć i idzie dalej. Nie musi niczego spisywać, jak to robił wcześniej. Ale statystki mówią co innego. Na naszą prośbę w Straży Miejskiej podliczono, ile mandatów wystawiono za nieprawidłowe parkowanie w całym roku 2016, a ile rok wcześniej.
Mandaty w Warszawie:
2015 r. - 125 tys. 2016 r. - 103 tys.
Liczba kierowców ukaranych w Warszawie przez Straż Miejską w związku z nieprawidłowym parkowaniem.
Katarzyna Dobrowolska podkreśla, że Straż Miejska nie prowadzi statystyk, ile mandatów nałożono "na miejscu", czyli wręczając je od razu kierowcy, a ile listownie.
To fakt, kierowcy bardzo często parkują tak, że woła to o pomstę do nieba. Chyba każde miasto, ba - niemal każde osiedle ma na Facebooku swój profil "mistrzowie parkowania".
I to jasne, że nie chodzi o popieranie takich zachowań, czy tolerowanie parkingowej partyzantki. Ale seria kilkunastu mandatów otrzymywanych za jedno nieprawidłowe zaparkowanie, to chyba już przegięcie. Może więc dałoby się załatwić ten problem choćby przez pozostawienie kartki lub naklejki o treści "Spodziewaj się listu od Straży Miejskiej"? Wówczas roztargniony kierowca miałby szanse na szybką poprawę, a suma mandatów nie urosłaby aż tak drastycznie.
Niestety, nie widziałam, że tam stoi znak zakazu parkowania. Ja wjeżdżałam na nią od drugiej strony i tam tego znaku nie było. Dopiero po pierwszym mandacie sprawdziłam, że rzeczywiście - na początku ulicy po prawej stronie znak stoi. Ulica jest mega długa, ja parkowałam na jej końcu. Nie miałam szans zobaczyć tego zakazu. Inne samochody tak parkowały i nie miałam pojęcia, że coś jest nie tak. Gdybym za pierwszym razem znalazła wezwanie za wycieraczką, drugi raz bym tak nie zaparkowała.
Katarzyna Dobrowolska
Straż Miejska m.st Warszawy
Analizy przeprowadzone przez warszawską straż miejską wykazały, że ponad 60 proc. kierowców ignorowało wezwania pozostawiane za wycieraczką pojazdu, więc korespondencja dotycząca wszczętych czynności i tak była przesyłana listem poleconym właścicielom pojazdów.
Katarzyna Dobrowolska
Straż Miejska m.st Warszawy
W przypadku wątpliwości, osoba, która otrzymuje korespondencję, powinna zgłosić się we wskazanym oddziale straży miejskiej, celem złożenia wyjaśnień. Dopiero po analizie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego podejmowane są decyzje co do dalszego procedowania w sprawie.