Taką wizję roztoczył właśnie wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Powiedział wprost, że z powodu 500+ wskaźnik ubóstwa w Polsce spadł o połowę. Cud! Wystarczył rok, by rząd PiS uratował przed biedą połowę polskich dzieci. I tu pojawia się pytanie: skąd wiceminister wie, że tak właśnie jest? Na jakich badaniach się opiera? – Na żadnych, bo takich badań nie było – odpowiada nam prezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej.
Prof. dr hab. Julian Auleytner jest też rektorem Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie. I jednym z największych w Polsce specjalistów od spraw polityki społecznej. Wszystkich, jak mówi, w całej Polsce jest około 250 osób. I gdyby rząd naprawdę chciał sprawdzić, jaki wpływ na sytuację rodzin ma 500+, miałby się do kogo zwrócić.
– Wrocław, Katowice, Gdańsk, Warszawa, Poznań, ściana wschodnia...Wszędzie można przeprowadzić takie badania naukowe. Ale rząd ich nie zamawia. Ja od marca ubiegłego roku czekam na możliwość rozmowy z minister Rafalską w tej sprawie. Nie ma też żadnej możliwości porozmawiania o badaniach z wiceministrami – mówi naTemat. Podkreśla, że ostatnia diagnoza dotycząca ubóstwa w Polsce była robiona w 2011 roku. A informacja o "spadku ubóstwa", która teraz krąży, to plotka.
– Osobiście kwestionuję w tej chwili wszystkie analizy, które są prezentowane na okoliczność ubóstwa. Rzeczywiście, są sygnały, że ono się zmniejsza, ale nikt badań w tym zakresie nie przeprowadzał – mocno podkreśla.
Skąd się wzięły te dane?
Wicemister Stanisław Szwed stwierdził jednak w Bielsku-Białej, że wskaźnik ubóstwa dzieci spadł o połowę. Nie wiemy, na czym się oparł. MRPiPS nie odpowiedziało na nasze zapytanie. Wiceminister dodał jednak, że wsparcie z Programu 500+ otrzymało 3,79 mln dzieci, czyli 55 proc. wszystkich dzieci do 18 lat w Polsce. Może jego opinia wynika właśnie z tych danych? "Połowa" niemal by się zgadzała.
Na pewno internauci też chcieliby wiedzieć, skąd takie dane, bo pytań o badania w sieci nie brakuje.
"To jest nadużywanie sytuacji, nie ma badań"
– Nieporozumieniem jest mówienie o efektach 500+ na tym etapie. A w przypadku ubóstwa jestem szczególnie zaskoczona. Są różne typy ubóstwa, również wśród dzieci, dlatego trzeba by doprecyzować, o jakim typie mówimy. Egzystencjalnym? Relatywnym? To jest nadużywanie sytuacji. Nie wiem, jakimi metodami to zostało wyliczone – mówi naTemat dr Joanna Szczepaniak-Sienniak z Katedry Socjologii i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, specjalistka od polityki rodzinnej.
Ona również o żadnych badaniach na temat 500+ nie słyszała. Słyszała za to o wielu rzekomych ekonomicznych korzyściach związanych z programem, na przykład o poprawie sytuacji gospodarczej. PiS lubi się tu powoływać na ogólne statystyki GUS.
– Nie można bezrefleksyjnie posługiwać się tym, co wynika z danych statystycznych GUS. Nie ma żadnych badań potwierdzających bezpośredni związek między tym, jak działa ten program, a tym, jakie są tendencje w gospodarce. Poza tym jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o tym, że są w ogóle jakieś mierzalne efekty programu 500+. Nie wiem, czy rok to wystarczający czas, by to zmierzyć. A tu nawet roku nie mamy. Osobiście bałabym się oceniać ten program na tym etapie – mówi.
Przypomnijmy, program 500+ zaczął obowiązywać w kwietniu ubiegłego roku.
Ubóstwo dzieci zmniejszy się o 94 proc.?
Jakieś raporty jednak są. W grudniu opublikował je Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. To jednak raport szacunkowy, choć prawicowe media już mocno go podchwyciły grzmiąc, że opozycja tak straszyła 500+ i nie miała racji. Bo skrajne ubóstwo dzieci za PiS zmniejszyło się o 94 procent! Choć nigdzie nie jest napisane, że tak się stało. – To są prognozy i nie mam żadnych podstaw, żeby je podważać – mówi dr Szczepaniak-Sienniak.
Raport przygotował dr hab. Ryszard Szarfenberg. Jeden z jego wniosków jest taki:
Prof. Auleytner: – Dr Szarfenberg pisał u mnie pracę magisterską. To teoretyk, który siedzi w książkach, nie jeździ w teren, tylko bazuje na statystyce, a nie na badaniach z respondentami w regionach. Żeby coś takiego napisać, trzeba porozmawiać z ludźmi bezpośrednio, przeprowadzić badania na jakiejś grupie w terenie.
"Zamiast badań, rozmawiają z urzędnikami"
On sam, z grupą pracowników, zajął się 500+ w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu programu w życie. Przeprowadzili badania w Siemianowicach Śląskich. Za cel wzięli grupę ludzi, która nie jest beneficjentami pomocy społecznej, ale grupę osób pracujących, w której też są osoby biedne. – Wyszło, że rodziny te inwestowały 500+ w edukację dzieci i uzupełnienie rzeczy, których dzieci nie miały. Wysłaliśmy raport do ministerstwa, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi – mówi.
Stale powtarza, że potrzebne są stałe badania monitorujące ten program. – A oni rozmawiają z kierownikami urzędów socjalnych. To nie jest badanie naukowe, które mądrze monitoruje temat. Obserwacje urzędników wcale nie muszą świadczyć o jakichś tendencjach – mówi profesor. Zwraca też uwagę na problem pracowników społecznych – tysiące z nich nie ma wyższego wykształcenia, a dziś – gdy tyle biednych rodzin dostało dodatkowe pieniądze – trzeba by postawić na ich edukację ekonomiczną. Żeby ktoś nauczył ich sensownie tymi pieniędzmi gospodarować. Kto ma to zrobić?
Efektu ciągle nie znamy
Faktem jest, że ubóstwo w Polsce jest i to wcale nie małe.
Dr Joanna Szczepaniak-Sienniak przyznaje, że z powodu 500+ dochody wielu rodzin na pewno się zwiększyły i ubóstwo też spada. Ale dokładny
efekt końcowy nie jest jeszcze znany. Nie widzi też efektu końcowego w różowych barwach. – Nie wiemy przecież, na co pójdą te pieniądze – mówi. Oby właśnie na ten cel.
"Ggdyby 500+ wprowadzono w 2014 r. to ubóstwo dzieci zmniejszyłoby się z 718 tys. do 188 tys. (scenariusz umiarkowany). Przy zastosowaniu tych samych szacunków dla 2015 r. spadek z 623 tys. do 187 tys.".Czytaj więcej
dr Joanna Szczepaniak-Sienniak
W 2014 roku wynosiło ponad 7 proc., jeśli chodzi o ubóstwo egzystencjalne, a ponad 16 proc. w przypadku ubóstwa relatywnego. Najbardziej niepokojące jest jednak wysokie ubóstwo wśród młodzieży i dzieci do 18 lat. W 2014 roku zasięg ubóstwa skrajnego w tych grupach osiągnął około 10 proc., a osoby w tym wieku stanowiły prawie jedną trzecią populacji zagrożonej ubóstwem skrajnym (podczas gdy osoby poniżej 18 roku życia stanowiły mniej więcej jedną piątą całej populacji).