Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że Mateusz Kijowski musi odejść. Od dawna jest dla KOD większym obciążeniem, niż twarzą, która powinna firmować oddolną, obywatelską organizację walczącą o demokrację i transparentność w państwie. Kim będzie nowy lider?
W momencie kryzysu, w którym znalazł się Kijowski, w sposób naturalny tworzy się giełda nazwisk. Tak z pewnością byłoby w przypadku partii politycznej. Ale KOD nie jest partią i jej lider powinien zostać wytypowany z nieco innego klucza. Chodzi o to, aby na fotelu szefa nie posadzić kogoś, kto nie ma w sobie krzty charyzmy, jak w przypadku Platformy Obywatelskiej.
A wtedy wchodzi on... cały na biało
Wiele osób widziałoby na tym miejscu Donalda Tuska. Nie raz pisaliśmy już o tym, że to na jego powrót do polskiej polityki czekają wyborcy zawiedzeni państwem PiS, a niewierzący w Nowoczesną. Ostatnie wyniki sondażu wykonanego tuż przed Bożym Narodzeniem pokazują jednak, że były premier mógłby się rozczarować.
Aż 63 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie chce, aby Tusk wrócił i zaangażował się w politykę. Z sondażu Millward Brown dla „Faktów” TVN i TVN24 wynika również, że chciałby tego jedynie co czwarty badany. To tylko sondaż, ale jednak obala mit Tuska, który na białym koniu przyjedzie z Brukseli i zepchnie Kaczyńskiego w niebyt.
Ja! Wybierz mnie!
Jedynym aktywnym działaczem KOD, którego nazwisko może coś mówić przeciętnemu Kowalskiemu (kluczowe jest słowo "może"), jest Radomir Szumełda. Nie kryje on zresztą swoich aspiracji i widać gołym okiem, że wiąże swoją przyszłość właśnie z tym ruchem. Ale jego otwarty konflikt z Kijowskim zakończył się fiaskiem. Nie udało mu się podważyć pozycji lidera KOD, a przy okazji dostarczył paliwa prorządowym mediom do budowania teorii o konflikcie i rozłamie wewnątrz organizacji.
Problem w tym, że prawdziwy lider, podobnie jak KOD, powinien wyłonić się w sposób naturalny - oddolnie. To osoba, której potencjał dostrzegą ludzie, a nie ona sama. Gdyby Szumełda miał potencjał na lidera, członkowie KOD dawno by to w nim zobaczyli.
A może Frasyniuk?
Gdybyśmy mieli wskazać osobę z niewątpliwym potencjałem i charyzmą, bez wątpienia można by wymienić Władysława Frasyniuka. Jego nazwisko pojawiało się już w tym kontekście w połowie ubiegłego roku. Były lider Unii Wolności i Partii Demokratycznej świetnie potrafi porwać tłumy, a tego z pewnością potrzebuje KOD.
Tyle tylko, że Frasyniuk już zapisał swoją kartę w historii. Również po 1991 roku, kiedy przez trzy kadencje zasiadał w ławach poselskich. KOD jest zupełnie innym ruchem, który ze "starą polityką" nie powinien mieć nic wspólnego, bo właśnie przeciw temu, do czego doprowadzili politycy wszystkich opcji, ten ruch występuje.
Tajemniczy uczestnik marszów KOD
Ostatnią osobą, której twarz można kojarzyć z Komitetem Obrony Demokracji, jest lider... Partii Zielonych. Co ciekawe, Marka Kossakowskiego lepiej mogą znać widzowie "Wiadomości", które swego czasu przygotowały o nim materiał. TVP wytropiła, że "tajemniczy mężczyzna" uczestniczył nie tylko w marszu KOD, ale również w innych ,"antyrządowych" manifestacjach, włącznie z Czarnym Protestem w obronie praw kobiet i "nawet" manifestacjami na rzecz praw zwierząt.
I to się zgadza. Kossakowski to człowiek bez wątpienia pozytywny i zaangażowany w sprawy społeczne. Jak czytamy na stronie Zielonych, jest z zawodu dziennikarzem, pracował w “Gazecie Wyborczej”, “Rzeczpospolitej” i “Dzienniku”. Wcześniej był działaczem opozycji demokratycznej w PRL, oraz redaktorem i kolporterem wydawnictw niezależnych. W 1981 roku był internowany.
Ale NOWYM liderem KOD powinien zostać ktoś, kto nie jest tak mocno zaangażowany w inne projekty. Jeśli ma to być ruch, który realnie chce coś w Polsce zmienić, powinien mieć energię, świeże spojrzenie i rozumieć dobrze social media, internet. Czy te wymagania spełniłby Kossakowski? Szczerze wątpię.
Nowy lider KOD to on
Na czele Komitetu Obrony Demokracji powinien stanąć człowiek, który swoją popularnością wygra z Mateuszem Kijowskim. Ale jego siła nie wynika jedynie z faktu, że w barwny sposób wyraża się o Kaczyńskim i PiS-ie, a przy okazji ma charakterystyczny wygląd. Popularność tej osoby nie bierze się także stąd, że prorządowe media każdego dnia atakują go za prywatne problemy, a KOD i wszyscy ci jego sprzymierzeńcy muszą się za niego tłumaczyć. Choć trzeba przyznać, że ta osoba jest gotowa na ostrą, a nawet bardzo ostrą krytykę.
Nowy lider KOD to działacz, który uosabia charakter organizacji, którą reprezentuje. Jest wciąż młody, wykształcony, pochodzi raczej z większego ośrodka. Ma otwartą głowię, ale nie popełnia błędów wieku młodzieńczego. Ponad wszystko ceni sobie wartości demokratyczne, ale nie jest w żaden sposób ubabrany w politykę. Nie boi się wejścia w nią również dlatego, że ma osiągnięcia zawodowe w dotychczasowym życiu - nie traktuje energii KOD-u jak trampolinę. Ma do czego wracać.
To osoba z charakterem, ale z którą da się współpracować. Na jej barkach będzie spoczywało zarządzanie dużą organizacją. Nie jest jednak człowiekiem oderwanym od rzeczywistości - również pod względem finansowym. KOD to stowarzyszenie zwykłych ludzi, a nie broniącej swoich interesów elity. Jest to zarazem człowiek, którego awans na lidera tak dużego ruchu nie uderzy do głowy, dzięki czemu nie stanie się politycznym celebrytą.
Kim jest ta osoba? Niestety, jeszcze tego nie wiemy. Wiele wskazuje na to, że KOD-zie na razie takiej osoby nie ma. Ale lepiej, aby jak najszybciej się znalazła, bo to zbyt ważna dla Polski organizacja, aby zmarnowali ją ludzie, którzy szkodzą jej swoimi nietransparentnymi działaniami.