
Wygląda na to, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych pod wodzą Witolda Waszczykowskiego zanotowało kolejną poważną "wpadkę". Jeszcze niedawno szef polskiej dyplomacji chwalił się bowiem "dealem" zawartym z przywódcą białoruskiego reżimu w sprawie zastąpienia Biełsat TV nadawaniem na Białorusi TVP Polonia. Władze w Mińsku tymczasem... wszystkiemu zaprzeczyły.
REKLAMA
– Wszystko to wymaga poważnego rozważenia, w tym uwzględnienia zasady wzajemności – tak o rzekomej medialnej umowie między Warszawą i Mińskiem wypowiedział się rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi Dmitrij Mironczyk w rozmowie z portalem TUT.by.
W ten sposób reżim Aleksandra Łukaszenki zaprzeczył słowom polskiego ministra spraw zagranicznych, który kilka tygodni temu poinformował, iż "strona białoruska jest otwarta na transmisję TVP Polonia, która mogłaby wchłonąć redakcje zagraniczne, w tym również TV Biełsat". W ten sposób Witold Waszczykowski tłumaczył decyzję o znacznym ograniczeniu budżetu TV Biełsat, co może być jednoznaczne z rychłym zawieszeniem działalności tej polskiej stacji nadającej na Białorusi w tamtejszym języku.
– Ja nie chcę grać z Białorusinami. Ja chcę się z nimi ułożyć. Czy po dziesięciu latach funkcjonowania Biełsat polepszył relacje polsko-białoruskie? Czy Związek Polaków na Białorusi został zarejestrowany, czy skasowany? Skoro tamte instrumenty nie doprowadziły do polepszenia relacji, to może spróbujmy innych – tłumaczył Witold Waszczykowski.
W Mińsku twierdzą jednak, że o żadnym układaniu się nie słyszeli. – Słowo "umowa" nie pojawiło się – stanowczo podkreślił Dmitrij Mironczyk. I zaznaczył, że na chwilę obecną w tej sprawie "nie ma nic do dodania".
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
źródło: TUT.by
