Proszę, tylko nie nazywajcie tego projektu "pisowskim". Rozpętując zadymę polityczną nie uda się w tym kraju niczego zmienić. A jest szansa, że tym razem się uda – mówi naTemat poseł Adam Abramowicz, który po cichu wraz z ekspertami Centrum Adama Smitha oraz koalicją organizacji biznesowych przygotował projekt "dobrej zmiany" w podatkach pracujących Polaków.
Zamiast prawie 1200 zł (bo już jest podwyżka na 2017 rok) miesięcznego haraczu dla ZUSu od samozatrudnionych przedsiębiorców miałoby być zaledwie 15 procent łącznej składki ( PIT, VAT i ZUS) dla tych, którzy mają przychód do 5000 złotych.
A pracujący na etacie, zamiast w sumie 40 procent potrąceń (i to w 8 różnych składkach: emerytalnych, ubezpieczeń i zaliczek na podatek) oddawaliby zaledwie 25 proc. w jednej opłacie dla państwa.
Tak poseł z PiS reklamuje alternatywny wobec rządowego "podatku jednolitego" plan obniżenia i uproszczenia podatków w Polsce. Ponieważ rządowy plan upadł w grze pozostaje inna jego wersja. Przygotowywana przed ekspertów gospodarczych Centrum im Adama Smitha, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, kilku innych organizacji przedsiębiorców oraz Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości, którym kieruje Abramowicz. Ten polityk mówi dziś o sobie, że wprawdzie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale bardziej czuje się ekspertem biznesowym i przedsiębiorcą, był przecież współwłaścicielem sieci handlowej "Nasze Sklepy". Sprawy podatków uczepił się z siłą szczęk pitbulla.
Przeciętny polski przedsiębiorca na samozatrudnieniu co miesiąc opłaca 8 rodzajów podatków. Najpierw ZUS, czyli: Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Pracy, a także składkę emerytalną, rentową, wypadkową, chorobową (opcjonalnie), a także zdrowotną. Do tego PIT, możliwy do rozliczenia w czterech wariantach, a także opcjonalnie VAT (czyli dziewiąta danina). To w sumie pięć przelewów z konta bankowego. Jeśli pracujemy na etat to sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Płatników tak naprawdę jest dwóch: pracodawca i pracownik. Jedna praca skutkuje 8 podatkami i co najmniej 4 przelewami od dwóch podmiotów osobno.
Pytanie co na to wszystko powiedzą główni macherzy od polityki gospodarczej PiS: Henryk Kowalczyk oraz wicepremier Mateusz Morawiecki. Przecież prześcigali się w komentowaniu takich pomysłów. Według relacji Ambramowicza, zapoznali się z projektem komisji i nie zgłosili uwag poza ogólnikową, "aby przeliczyć na najnowszych danych, czy budżet otrzyma tyle samo pieniędzy jak dotychczas."
Według pomysłodawców zysk małych podatników zrekompensują duże firmy, które przestaną toczyć grę z fiskusem. – 1,5 proc. od przychodu to atrakcyjna stawka dla wysokomarżowych biznesów. Polska mogłaby konkurować podatkowo nawet z Irlandią – dodaje Abramowicz. Roboczo nazywa projekt "Planem na rzecz bogacenia się Polaków". Szczegóły rozwiązań mamy poznać 14 stycznia.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Adam Abramowicz
PiS, szef Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego
Osobie, która na rękę zarabia dziś 3000 zł przyniosłoby to około 750 złotych podwyżki miesięcznie. Bo niewielu uświadamia sobie, że przez rozdęty system opodatkowania pracy, koszt zatrudnienia takiego pracownika dla pracodawcy to niemal 5100 zł.
Adam Abramowicz
poseł PiS
Doszliśmy do granicy absurdu. Ten system nienaprawialny i nie należy go zmieniać, łatać itd. tylko ustawić na nowo. Obniżka opodatkowania pracy to nie wszystko. Uprościmy system VAT wprowadzając tylko dwie stawki 8 i 23 proc. Podatek dochodowy CIT dla firm zastąpimy podatkiem przychodowym ze stawką 1,5 proc. Prościej, łatwiej, a pieniądze pozostaną po stronie obywatela