Paszporty "Polityki" 2016 były bardzo polityczne...
Paszporty "Polityki" 2016 były bardzo polityczne... Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Reklama.
Baczyński specjalnie się nie krygował witając gości i telewidzów słowami o panującym w Polsce "dusznym klimacie", spowodowanym nie tylko smogiem. – Nie witamy serdecznie przedstawicieli władz państwowych – mówił. – A szkoda, bo tu też jest Polska – dorzuciła Torbicka. Na te słowa rozległy się gromkie brawa.
Naczelny "Polityki" kontynuował, stwierdzając jeszcze, że pamięta czasy, gdy artyści bojkotowali władze, a "teraz jest tak, że władza bojkotuje artystów".
Całkiem poważnie dodał już, iż nagroda tygodnika z polityką poza nazwą nie ma nic wspólnego. – To nie jest nagroda za politykę. Nie pytamy o poglądy. My uważamy, że polska kultura jest jedna, że nie powinna być dzielona. Wierzymy, że polska kultura nie da się podzielić - stwierdził.
Po wręczeniu Paszportu w kategorii "Film" (odebrany przez Jana P. Matuszyńskiego, reżysera "Ostatniej rodziny"), przyszedł czas na "Teatr" i na scenę wyszli laureaci nagród Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin oraz dziennikarka "Polityki" Aneta Kyzioł. W geście solidarności z artystami Teatru Polskiego we Wrocławiu ci pierwsi zakleili usta taśmą. Zrobili to, by kolejne generacje artystów mogły swobodnie tworzyć.
Później nagrody odebrały reżyserka teatralna Anna Smolar i pisarka Natalia Fiedorczuk-Cieślak. Obie również skorzystały z okazji, by powiedzieć, co myślą o obecnej sytuacji w Polsce. Bez przytyków do rządzących nie obyło się nawet przy okazji wręczenia nagród w kategorii "Sztuki wizualne". – Kto ma lepszą sztukę, ma lepszy rząd – mówił krytyk Piotr Sarzyński cytując fragment z "Pana Cogito" Zbigniewa Herberta.
Podobnie było z kategorią "Muzyka poważna". Z tego momentu gali widzowie zapewne zapamiętają przede wszystkim słowa Doroty Szwarcman z "Polityki", która mówiła o tym, że dożyliśmy dziwnych czasów, w których za stwierdzenie "muzyka łagodzi obyczaje" można wylecieć z sali sejmowej. - Staram się, jak mogę unikać aluzji politycznych - skomentował to Jerzy Baczyński. I natychmiast opowiedział historyjkę o tym, że takie rzeczy dzieją się tylko tam, gdzie "dyrygent używa batoga, a nie batuty".