Jest ciepłe lato 1973 roku, 22-letnia Olga właśnie wypożyczyła ciężarówkę i robi rundkę w centrum Pragi. Jest podekscytowana, bo wreszcie ma spełnić się jej marzenie. Za chwilę wjedzie w tłum ludzi, czekających na przystanku autobusowym i zabije tylu z nich, ilu tylko zdoła.
Ulice nie są zatłoczone, ale Oldze się nie spieszy i kontynuuje swoje łowy. W końcu trafia na Aleję Obrońców Pokoju. Na przystanku tłum ludzi czeka na tramwaj. Czy to tu? - musiało przemknąć przez głowę Olgi. Nie, jeszcze nie. Nadjeżdża tramwaj, przystanek pustoszeje. Nie szkodzi, dziewczyna spokojnie robi rundkę po okolicy i po kilku minutach wraca w to samo miejsce. Tym razem nie się waha, wciska ciężki pedał gazu do końca i rozpędzona wjeżdża w tłum przypadkowych osób. Na miejscu giną 3 osoby, kolejne 5 w drodze do szpitala. Ciężko rannych jest 12.
– Hamulce się zacięły, czy co? Na Boga, zasnęła pani za kierownicą? – krzyczeli do niej policjanci, na których przyjazd Olga spokojnie czekała w aucie. – Nie, nie zasnęłam, hamulce są sprawne. Umyślnie wjechałam na chodnik. To moja zemsta na społeczeństwie za to, jak traktowało mnie przez całe moje życie – odpowiedziała.
W coś takiego trudno było uwierzyć. Jak to możliwe, by dziewczyna "z dobrego domu" mogła zaplanować taką zbrodnię? Na to pytanie stara się odpowiedzieć wydany w formie książki reportaż Romana Cílka pt. "Ja, Olga Hepnarová” i nakręcony na jego podstawie film w reżyserii Petra Kazdy i Tomáša Weinreba z Michaliną Olszańską w roli głównej.
Olga była dzieckiem z tak zwanego "dobrego domu". Ojciec pracował w banku, matka była dentystką. W czasach, kiedy półki sklepowe świeciły pustkami, a słodycze były na wagę złota, w domu czteroosobowej rodziny (Olga miała siostrę) niczego nie brakowało.
Jednak problemy zaczęły pojawiać się wcześnie. Im Olga była starsza, tym bardziej oczywiste było, że dziewczynka nie jest podobna do innych dzieci. Nie potrafiła zaprzyjaźnić się z kimkolwiek, z trudem przychodziła jej rozmowa z rówieśnikami, więc zaczęła ich unikać. W ósmej klasie podstawówki praktycznie przestała przychodzić do szkoły.
Miała problemy, o których nie chciała i być może nie potrafiła nikomu powiedzieć. Była ekscentryczna, zamknięta w sobie, a to budziło konsternację i niechęć. Gdy miała 13 lat, pokłóciła się z matką, nie pierwszy raz - nigdy nie były sobie zbyt bliskie. Tym razem kobieta powiedziała córce, że Olga nie byłaby w stanie popełnić samobójstwa, bo to wymaga odwagi, której dziewczynie brakuje. Dla Olgi to było jak wyzwanie. Po nieudanej próbie samobójczej rodzice jakby się ocknęli i wysłali ją na badania.
Zakład psychiatryczny w latach 70. nie był właściwym miejscem dla nadwrażliwej dziewczyny. Nie umieszczono jej w izolatce, Olga każdego dnia spotykała się ze schizofrenikami, z osobami dotkniętymi różnego rodzaju paranojami. Źle znosiła ich towarzystwo, w końcu postanowiła uciec. Nie udało się. Dziewczynę za karę nafaszerowano lekami i pobito, przywiązaną pod prysznicem.
Dla czystej satysfakcji z zadawania innemu człowiekowi bólu, bo przecież nie w ramach leczenia. Tym bardziej, że psychiatrzy orzekli, że Hepnarová jest zdrowa i może opuścić szpital. Dziewczyna nie wróciła do domu - wysłano ją do ośrodka opiekuńczego dla dzieci w Opařanach, gdzie skończyła szkołę.
17-letnia Olga sama siebie nazywała "kaleką seksualną", badający ją psychiatrzy orzekli natomiast, że nie jest ani homoseksualna, ani heteroseksualna. Choć dziś postrzega się ją jako lesbijkę, dziewczyna romansowała przelotnie zarówno z mężczyznami, jak i kobietami. Przyjmowała ich w swoim skromnym domku, bardziej przypominającym barak niż cokolwiek innego. Do domu jednak nie chciała wrócić.
Zanim stała się słynną morderczynią, próbowała popełnić inne przestępstwo. Jako 19-latka wzięła kanister benzyny i w nocy podpaliła rodzinne gospodarstwo we wsi Zábrodí, o które, jak twierdziła potem Olga, bez przerwy kłócili się rodzice. Dziewczyna miała nadzieję, że ogień szybko się rozprzestrzeni - w środku spała jej starsza siostra i dwóch najemców. Nie udało się, pożar został w porę ugaszony. O tym, że to sprawka Olgi, świat dowiedział się dopiero 3 lata później, kiedy przyznała się do czynu podczas badania psychiatrycznego.
Ponadprzeciętnie inteligentna, stroniąca od ludzi, Olga zakochała się w samochodach. Prawo jazdy zrobiła tuż po skończeniu szkoły, szybko zatrudniła się też w Zakładach Transportowych Poczt i Telekomunikacji. Jej samochód stał się jej azylem. W nim rozmyślała o krzywdach, jakie ją dotykają ze strony innych, czytała modnych wówczas egzystencjalistów, albo po prostu wpatrywała się nad zdobytą jakoś ludzką czaszką, którą położyła przy kierownicy.
"Piekło to inni”, powtarzała za Sartrem Hepnarová i bardzo chciała uwierzyć w jego słowa. – Jestem psychopatką, ale oświeconą. Pewnego dnia zapłacicie za swój śmiech i moje łzy – mówi bohaterka Olszańskiej w jednej ze scen filmu.
Zespołu Aspegera w tamtym czasie nie diagnozowano. Wiadomo natomiast, że Olga przez całe życie czuła się nękana. Była przekonana, że wszyscy ludzie, całe społeczeństwo, w którym przyszło jej żyć, nieustannie ja karze - za to, czego nie zrobiła i co zrobiła. Jej doświadczenia w zakładzie zamkniętym, brak bliskości ze strony innych, szczególnie rodziny i każde niepowodzenie utwierdzało ją w tym przekonaniu.
Niemal dziesięć lat po pierwszej próbie samobójczej Hepnarová miała w sobie dość odwagi, by targnąć się na swoje życie raz jeszcze, tym bardziej skutecznie. Ale już jej to nie wystarczało. Palące poczucie krzywdy i wyobcowanie sprawiało, że dziewczyna pragnęła zemsty. Za własny ból chciała ukarać wszystkich. Postanowiła zabijać.
Rozważała różne scenariusze. Wykolejenie pociągu ekspresowego, odpalenie ładunku wybuchowego w pomieszczeniu pełnym ludzi... Takich czynów dokonać jednak nie tak łatwo. Mogłaby też zdobyć broń maszynową, stanąć po środku Placu Wacława i po prostu zacząć strzelać do ludzi. Kusiło ją to rozwiązanie, ale i ono ostatecznie odrzuciła - co, gdyby po jednym, dwóch strzałach ktoś ja obezwładnił? Kilka ofiar to było dla niej za mało, ona wymordowałaby całe społeczeństwo, gdyby tylko mogła.
W końcu zdecydowała się na rozwiązanie dla niej najprostsze - wjechać ciężarówką w tłum ludzi. Bez problemu wynajęła samochód. 9 lipca 1973 roku pożegnała się ze swoim ukochanym samochodem - po prostu pozwoliła mu stoczyć się z urwiska w przepaść. 10 lipca bez problemu przebyła jazdę próbną ciężarówką i wystała do prasy listy, w których wyjaśniała motywy swojego czynu.
– To był akt rozpaczy, nie zemsty. Nie składałabym tego też na karb jakiejś choroby psychicznej – powiedziała Michalina Olszańska podczas kręcenia zdjęć do filmu. – I chociaż zaplanowała te zbrodnie, to ja traktuję je jako zbrodnie w afekcie – dodała.
Olga Hepnarová była ostatnia kobietą, która została skazana w Czechach (ówczesnej Czechosłowacji) na karę śmierci. Powieszono ją 12 marca 1975 roku.
Film "Ja, Olga Hepnarová" miał swoją polską premierę 13 stycznia.
Napisz do autora: lidia.pustelnik@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 158
Tomáš Weinreb
Przypuszczamy, że cierpiała na zespół Aspergera. Oczywiście nie wiemy tego na pewno, ale wiele na to wskazuje. Była ponadprzeciętnie inteligentna, a z jej listów, które czytałem, wynika, że miała też jakiś talent literacki. Niewielką przesadą byłoby stwierdzenie, że gdyby usiadła i napisała książkę o tym, jak sfrustrowana, samotna dziewczyna przejechała ciężarówką ludzi na przystanku, może uznano by ją nawet pisarką egzystencjalną.Czytaj więcej
Olga Hepnarova
Jestem samotnikiem. Człowiekiem zniszczonym przez ludzi. Mam wybór - zabić siebie albo innych. Wybieram zemstę. To zbyt proste, by opuścić ten świat cichym samobójstwem. (...) Mój wyrok: Olga Hepnarova zostanie ofiarą swojego własnego bestialstwa, skazaną na karę śmierci.